Reklama

Pryskanie ambrozją czyli Nemo, zając, kotłownia i wyciskanie Wasiluka

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

15 grudnia 2015, 15:00 • 10 min czytania 0 komentarzy

Wiemy, z kim zagramy na Euro 2016, wiemy kiedy i gdzie, wiemy, gdzie będzie spać reprezentacja, a wkrótce pewnie dowiemy się, co zje na kolację przed drugim przed meczem i po trzecim meczu na śniadanie. Wiemy także, że Piast Gliwice będzie liderem Ekstraklasy jeszcze co najmniej przez dwa miesiące i… i to właściwie wszystko, co da się powiedzieć „na pewno” o naszej lidze, która jest kompletnie nieprzewidywalna – o czym świadczyć może właśnie fakt, że Piast Gliwice będzie liderem aż do wiosny. Kto by pomyślał?… Poza Zdzisławem Kręciną, oczywiście.

Pryskanie ambrozją czyli Nemo, zając, kotłownia i wyciskanie Wasiluka

ŚLĄSK WROCŁAW – GÓRNIK ŁĘCZNA 2:1

Dawno, dawno temu byłem na koncercie zespołu VooVoo w wieeeelkiej sali kinowej. W tym samym czasie w niedalekim studenckim klubie grały Róże Europy czy jakieś inne DeMono. Wojciech Waglewski wszedł na scenę, rozejrzał się… rozejrzał się jeszcze raz…

To fajnie, że jest was trochę więcej niż nas – powiedział.

Kibiców we Wrocławiu też było trochę więcej niż zawodników. I na tym kończyły się podobieństwa, bo VooVoo zagrało wtedy świetnie, a Śląsk zagrał w piątek lepiej niż dotąd, przy czym raczej niemożliwe było, by zagrał gorzej niż dotąd.

Reklama

Nowy trener, nowa miotła… – mamrotała Opinia Publiczna, choć sama nie wierzyła w to, co mamrotała.

Na razie czekam na kolejne mecze z udziałem Jakuba Wrąbla, bo to, co wyprawiał w piątek było „poligonowe” w każdym calu.

RUCH CHORZÓW – JAGIELLONIA BIAŁYSTOK 0:4

Gdyby sędzia zakończył pierwszą połowę wcześniej, gdyby Matuš Putnocky cofnął dłoń, gdyby arbiter uznał, że kontakt to nie faul, gdyby trener Fornalik zamiast Macieja Iwańskiego zdjął Mariusza Stępińskiego…

…to by była windą – dokończył Głos Wewnętrzny.

Ruch nie był aż taki słaby, Jagiellonia nie była aż taka dobra, a najbardziej mi żal…

Baloników na druciku?

Weeeeeź, to by było zbyt przewidywalne. Punktów w „Ustaw Ligę” mi żal.

Reklama

POGOŃ SZCZECIN – PODBESKIDZIE BIELSKO-BIAŁA 2:0

Ej, chcemy grać do przodu? – wściekał się trener Podoliński.

Piłkarze Podbeskidzia popatrzyli na siebie niepewnie.

Kurde, nie wiem… – mruknął obrońca. – Chcemy?

Kołek, kurwa, piłka! Kołek! – darł się trener.

– A na kołku siedział zając i nogami przebierając… – przypomniało się Opinii Publicznej.

Kołek!

Kołek był jak dzieweczka – nie słuchał.

Kuba, zawołaj Kołka! Zawołaj Kołka!

Kuba zawołał Kołka. Na okrzyki Kuby Kołek nie reagował także.

Kurwa, sami sobie strzelimy! – prorokował trener gości.

Niestety, tego też piłkarze Podbeskidzia nie umieli i musiał ich wyręczyć Włamider Dwaliszwili

GÓRNIK ZABRZE – TERMALICA BRUK-BET NIECIECZA 0:0

W pierwszej połowie Tomasz Foszmańczyk nie trafił w bramkę Górnika. W drugiej połowie Tomasz Foszmańczyk nie trafił drugą bramkę Górnika. W bramkę Termaliki trafił Roman Gergel, ale ponieważ stał w niej Andrzej Witan…

Pod bramką Witana jeszcze się zakotłuje! – zapowiedział Krzysztof Przytuła. – Może raz, może dwa!

Co ekspert, to ekspert – zakotłowało się dwa razy. Pod bramką Janukiewicza też się zakotłowało. I tak w ogóle wyglądał ten mecz – taka kotłownia.

Kotłowanina!

Whatever.

151004PYK025.JPG - Free Image Hosting by imgup.net

LECHIA GDAŃSK – WISŁA KRAKÓW 2:0

Lechię wreszcie dało się oglądać – to jeszcze nie był ten zadziorny zespół z czasów trenera Moniza, ale na początek wystarczy: jest chęć, jest energia, są skrzydła, a Sebastian Mila doszedł do wniosku, że jednak chciałby pojechać na Mistrzostwa Europy. Wisły natomiast oglądać się nie dało: nędza z przebłyskami plus kolejne, coraz smutniejsze kombinacje na ławce trenerskiej. Już czas na odtrąbienie oficjalnego zakończenia projektu „Wielka Wisła”, czy będziemy się jeszcze łudzić i pocieszać, że niech no tylko wyzdrowieje Paweł Brożek, że może Arkadiusz Głowacki da się namówić na kolejny sezon, że może Emmanuel Sarki zamieni się w Mario Kempesa, że może prezes Cupiał najedzie złotym rydwanem i sypnie dziesiątkami milionów, że może nad Kraków przyleci Hermes w sandałkach i spryska stadion Wisły ambrozją, że może szejk Muhammad ibn Raszid al-Maktum postanowi wykupić klub i zrobić z niego perłę w…

Stop islamizacji! – wrzasnęły trybuny.

Aha, czyli szejk nie. No to chyba jednak pora trąbić.

LECH POZNAŃ – ZAGŁĘBIE LUBIN 2:0

To był bardzo przyjemny mecz – biegali, strzelali, czasem nawet strzelali celnie, były dwie bramki, a mogło być ich z pięć spokojnie… Żadne dzieło sztuki piłkarskiej, ale taka solidna porcja ekstraklasy na niedzielne popołudnie i dobre trawienie obiadu. Jedyny ból – różnica poziomów walczących drużyn. Zagłębie grało ambitnie, a Lech grał swobodnie, Zagłębie parło i darło, a Lech „pykał”, Zagłębie chciało, a Lech umiał. Trener Urban może się cieszyć, trener Stokowiec nie powinien się wstydzić…

Aczkolwiek powinien przestać się barwić w taktyczne manewry w gatunku: „posadzę na ławce mózg drużyny, a wpuszczę go gdy będzie po ptokach, zdejmując z boiska jej płuca”. – dodał Głos Wewnętrzny, usiłując zrozumieć. Bo kiedyś przeczytał, że „zrozumieć, to znaczy wybaczyć”

LEGIA WARSZAWA – PIAST GLIWICE 1:1

Miał być hit kolejki. Nie było. Miał być hit rundy. Nie było. Niektórzy mówili nawet o hicie sezonu. Nie było tym bardziej.

Trzeba wyciągnąć trochę paweru – apelował w przerwie Ivica Vrdoljak.

Paweru nie było. Za to powerty było skolko ugodno.

No, dobra, przegiąłem – to nie był aż tak zły mecz. To był mecz dwóch drużyn, które za chińskiego boga nie chcą przegrać. Gdyby Piast miał uprzednie dziesięć punktów przewagi – grałby inaczej, a i Legia wyszłaby z zupełnie innym nastawieniem – musiałaby rozpaczliwie gonić i wtedy moglibyśmy liczyć na szaleństwo, śpiew i taniec, fantazję, dezynwolturę i inne zachowania blisko-i-daleko-znaczne. Niestety, stawka była jaka była, jedni i drudzy grali przede wszystkim, by nie stracić i pewnie, gdyby im przed meczem zaproponować remis – wzięliby go w ciemno, oddychając z ulgą, że oszczędzą nerwy, mięśnie i czas. I tylko tak sobie myślę, że jeżeli dwie czołowe drużyny Ekstraklasy tak bardzo usztywnia niewielka przecież stawka, to na co my właściwie liczymy w pucharach europejskich?

CRACOVIA – KORONA KIELCE 2:2

Airam Cabrera!

Airam! Cabrera!

Ai…ajajaj!

Przepraszam, ale skoro nie można inaczej… – zirytował się wąsaty kibic. – Czy Ekstraklasa S.A. i Komisja Ligi zamiast limitów na piłkarzy spoza Unii Europejskiej, nie mogłyby wprowadzić limitu na piłkarzy pochodzących z Gostynia?

Nie – przeraził się kibic Górnika Łęczna, wyobrażając sobie grę swojej drużyny bez Tomasza Nowaka. Po krótkiej dyskusji obaj kibice postanowili zgłosić do odpowiednich organów kompromisowy projekt uchwały, ograniczający liczbę występujących w meczu ligowym Bartoszów Rymaniaków.

Ograniczający do?…

Zacznijmy od „całkiem” – powiedział wąsaty kibic, oglądając powtórki – A potem się zobaczy.

Kolejny emocjonujący poniedziałek z całkiem niezłym meczem. Wnoszę o utrzymanie poniedziałkowych meczów przez kolejne parę sezonów. Kto za?… Dziękuję Kto się wstrzymał?… Dziękuję… Kto przeciw?… Nie widzę…

400-634961137561997408-crop.jpg - Free Image Hosting by imgup.net

BRAMKA KOLEJKI

W piątek wygrywał Dudu Paraiba, w sobotę zagroził mu Władimer Dwaliszwili, ale w niedzielę obu odesłał na ławkę Kaspar „Klatawolej” Hamalainen.

KIKS KOLEJKI

Ten nie trafił w bramkę, tamten nie trafił w piłkę, ów trafił w przeciwnika – ot, zwykła kolejka ligowa. Ale to, co zrobił Kohei Kato w 22. minucie meczu w Szczecinie było niezwykłe, ba! – było nieziemskie, było ponadczasowe, było non plus ultra i tego… i niepowtarzalnej!

ASYSTA KOLEJKI

Na Patryku Mrazie wyżywać się nie będę. Choć to przecież „Poligon”, raz bądźmy poważni – przecież piłkarz Piasta nie chciał i jeśli do kogoś można mieć pretensje, to raczej do słupka za asystę drugiego stopnia. Do finału wchodzą więc podania Flavio Paixao („piętka” w 59 minucie), Bartosza Śpiączki („piętka” w 82 minucie), Konstantina Vassiljeva przy 0:2 i Marcina Budzińskiego przy 2:2 oraz zmarnowany przez Karola Linetty’ego „no-look-Abdul”. Wygrywa… kurczę, nie mogę się zdecydować… Flavio? Tak, chyba jednak Flavio.

INTERWENCJA KOLEJKI

Emilius Zubas zwijał się w bramce ambitnie, ale ponieważ od 22 minuty nie powinno go być na boisku, nie będzie brany pod uwagę. Zatem miejsce trzecie: Marko Marić (76’), miejsce drugie: Sergiusz Prusak (59’), a wygrywa…

Jasmin Burić? – wtrącił szybko Ejber.

…Andrzej Witan za interwencję z 83 minuty.

Meh… – westchnął rozczarowany Gzub, żałując, że na podium nie znalazł się chociaż Martin Polaczek – zawsze to jakaś cegiełka Lecha w rubryczce.

snapshot_00.54.31_[2013.07.04_02.40.45].jpg - Free Image Hosting by imgup.net

RANKING SĘDZIOWSKO-OKULISTYCZNY

Pan sędzia Musiał (ŚW-GŁ) odrobinę (jak na niego) niekonsekwentny, niektóre decyzje o rzutach wolnych i żółtych kartkach rozdzielał na podstawie skomplikowanego algorytmu wyrażającego się wzorem „BO/TAK”. Minus dwie dioptrie.

Pan sędzia Stefański (RCh-JB) – podyktował dwa karne i choć co do pierwszego mam spore wątpliwości (kontakt to nie faul, a tu się piłkarz Jagi kładł na sam widok ręki bramkarza), to rozumiem, czemu sędzia zagwizdał. Minus jedna dioptria.

Pan sędzia Borski (PSz-PBB) minus pięć za zostawienie na boisku Zubasa, drugie minus pięć za brak karnego po ręce Rudola, trzecie minus… Albo nie, nie będę się znęcał. Minus dwa jeszcze za resztę czyli razem minus tuzin.

Pan sędzia Lasyk (LG-WK) dostaje minus dwie dioptrie, bo za spalonego przy 2:0, jeśli był, baty zbiera pan sędzia Lekki.

Pan sędzia Przybył (GZ-TBBN) pozwalał grać, co zawodnicy zinterpretowali jako pozwolenie na wzajemne kopanie się po wszystkim, a arbiter do końca meczu nie umiał ich wyprowadzić z błędu. Minus trzy dioptrie.

Pan sędzia Raczkowski (LP-ZL) w pierwszej połowie grzeszył niekonsekwencją, więc w drugiej musiał machać żółtymi kartkami, a całkiem sympatyczny mecz zamieniał się w… w niesympatyczny. Minus cztery dioptrie.

Pan sędzia Marciniak (LW-PG) – kolejny arbiter, który nie mógł się zdecydować, czy gwizdać, czy odpuszczać – na szczęście bez poważniejszych konsekwencji. Minus dwie dioptrie.

Pan sędzia Kwiatkowski (C-KK) sędziował po prostu źle – pierwszych do ostatnich minut zachowywał się jakby gwizdał pierwszy mecz w lidze wyższej niż trzecia. Brak czerwonej kartki dla Budzińskiego, a gwizdane jakieś obcierki barkiem, faule jednych interpretowane jako rzuty wolne dla… dla tych jednych właśnie – koszmar w ciapki przez półtorej godziny. Minus siedem dioptrii.

Ma78F.jpg - Free Image Hosting by imgup.net

CYTAT KOLEJKI

Tomasz Lach: „…ale nie rozumie decyzji sędziego Jakuba Świerczoka”
Nemo iudex in Ekstraklasa sua.

Marek Wasiluk: „Nie mogę zdradzić, bo mnie chyba trener Probierz wyciśnie”
Instrukcja dla trenera: jeśli coś jest żółte i mieści się w lodówce – to cytryna. Jeśli coś jest żółte, mieści się w lodówce i ma dwie nogi – to kanarek. Jeśli coś ma dwie nogi, nie jest żółte i nie mieści się w lodówce – to może być Marek Wasiluk.

Maciej Żurawski: „Dwóch napastników nie w układzie poziomym, ale pionowym”
Zenek, podsadź!

Maciej Murawski: „Japończyk w środku czuł się dobrze”
Bo na obiad zjadł ryż. I trochę glonów tyż.

Krzysztof Przytuła: „Patrzę na Foszmańczyka i powiem, że grałby u mnie ten zawodnik”
IMHO na IV ligę trochę Foszmańczyka szkoda.

Tomasz Hajto: „Do piłki! Do piłki! Do piłki! Do piłki trzeba iść”
A nie do lata? Piechotą?

Zdzisław Kręcina: „Trza by zrobić myk”
„Natura ciągnie człeka w las…”

„POLIGON” W „USTAW LIGĘ”

Prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym, jak kończy – powiedział prezes LZS Poligon, od paru kolejek znajdujący się w stanie podwyższonego finiszu. Dzięki wstawieniu do bramki Marko Maricia, ustawieniu w pomocy duetu Hamalainen-Pawłowski, a w ataku pary Nikolić-Rakels, LZS Poligon ugrał w 20. kolejce 86 punktów i obecnie zajmuje 230 miejsce w klasyfikacji generalnej, 56. w lidze „poligonowej” (kod: 726135177) i prowadzi w lidze fanów siatkówki. Prowadzone przez panią Jadzię rezerwy punktowały skromniej – zaledwie 60 „oczek”, ale awansowały również: na miejsce 5489 w „generalce” i 989 w lidze „poligonowej” (kod: 726135177).

Niestety, jak to zwykle bywa, jeśli idzie drużynom prezesa, to liga „poligonowa” tych wyników nie ma – wciąż zajmujemy ósme miejsce w klasyfikacji lig prywatnych i tracimy do lidera 193 punkty, a do mniejszej od nas trzykrotnie (liga „poligonowa – 2298 drużyn) statysTYCznej (813 drużyn) – aż 41 punktów.

W tym momencie w powietrzu rozszedł się dziwny zgrzytliwy dźwięk, przeciągłe ni to wycie, ni to płacz, niepokojące diatonicznym wibrato…

…to pani Jadzia grała „poligonowym” prezesom na ambicji.

Na podium ligi „poligonowej” (kod: 726135177) zacięta walka o każdy punkt – każdy dodatkowy punkt albowiem może dawać wyższe miejsce: prowadzi tradycyjnie StandartŚwięcany, o wspomniany punkt wyprzedzając FC MKPW, które z kolei o punkt wyprzedza FC Falencię. Na czwartym Lokomotiv Bałuty…

Czyli pierwsza czwórka bez zmian – zauważyły Statystyki.

…za to mamy dwie nowe drużyny w pierwszej dziesiątce: na ósmym SWIT FC prezesa Kalana, na dziewiątym SportsMed prezesa Sylwestra Kłosa.


…i na dziesiątym WDW prezesa Bartosza17 Bieńkowskiego.

Nie, jeśli dobrze pamiętam, WDW już raz było w pierwszej dziesiątce ligi „poligonowej”. A liga „poligonowa” – to akurat dobrze pamiętam – nawet w tym sezonie była na podium klasyfikacji lig prywatnych. Więc może nie róbmy z siebie Wisły Kraków i wróćmy na to podium, hę?

Andrzej Kałwa

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

0 komentarzy

Loading...