Cracovia miała dziś sytuację podbramkową – przy niedzielnym remisie Legii z Piastem, mogła zrównać się punktami z wiceliderem i zmniejszyć stratę do lidera. Ale, jak to w tej lidze bywa, rzeczy logiczne i uzasadnione występują bardzo rzadko. Dlatego Korona, która cztery ostatnie mecze przerżnęła i dwa razy na wyjeździe trafiła poprzednio w sierpniu, była krok od zwycięstwa przy Kałuży. Gospodarzy uratowali Grzegorz Sandomierski i Deniss Rakels.
Jeszcze chwila, a przy ewentualnym odejściu Rakelsa w Krakowie płakać będą równie mocno, co w Poznaniu przez wyprowadzkę Hamalainena. Niby Łotysz przedłużył ostatnio kontrakt, niby dzięki klauzuli odstępnego dałby klubowi zarobić, ale zapisane w umowie pół miliona euro mało kogo by ucieszyło. Bo bez Rakelsa to ani rusz. W pięciu poprzednich meczach strzelił pięć goli, a Przegląd Sportowy informował: jeszcze trzy, by został najskuteczniejszym w klubie piłkarzem od 2004 roku. No to na razie dorzucił dwa:
– na dzień dobry otworzył wynik meczu, wykorzystując świetne dogranie Jaroszyńskiego (solidny tylko przez kwadrans) i porządne rozegranie Budzińskiego
– dziesięć minut przed końcem wyrównał na 2:2 po asyście Budzińskiego
Rakels jest więc w lidze drugim strzelcem – ma 14 goli, trzy więcej od Stępińskiego i sześć mniej od Nikolicia.
A cóż się działo w międzyczasie? Hm, jest kilka kwestii do odnotowania. Po pierwsze, Budzińskiego nie powinno być przez większość meczu na boisku – wszedł ostro w rywala, z wyprostowaną nogą. Po drugie, obserwowaliśmy fajny pojedynek w środku pola: Dąbrowski przypomniał, że umie kropnąć z dystansu, kawał dobrej roboty wykonywali Grzelak z Jovanoviciem (dopóki nie dał się w końcówce ograć Budzińskiemu). Po trzecie, Korona potwierdziła, że na wyjazdach grać potrafi. Pamiętacie statystyki jeszcze sprzed pierwszego gwizdka? Kielczanie u siebie z jednym zwycięstwem, na obcym terenie – z pięcioma, choć bardzo skromnymi. No więc po dośrodkowaniach Sylwestrzaka dwa razy do siatki trafił Cabrera.
Powinien trafić i po raz trzeci. Rymaniak w niegroźnej sytuacji bezsensownie sfaulował w narożniku pola karnego Pawłowskiego. Hiszpan podszedł do jedenastki, ale wyczuł go Sandomierski. Gdyby nie on, Korona najpewniej miałaby sześć wygranych na wyjazdach – najwięcej w lidze. A tak, Cracovia jeszcze zachowała nadzieję i zdołała się poderwać. Nie pomógł jej Kapustka, który dał słabiutką zmianę, ale pomógł duet Budziński-Rakels.
W Krakowie niedosyt pozostaje, bo przecież Korona z ostatnich kolejek to miał być rywal miły i przyjemny. Nie był.