Reklama

Słysząc “pójście do klubu” myślał jeszcze wtedy o pocie i treningach

redakcja

Autor:redakcja

09 grudnia 2015, 11:30 • 2 min czytania 0 komentarzy

Charakterystyczne długie, spięte włosy, wystające zęby i banan na ustach, którym puentował wszystkie, dosłownie wszystkie swoje zagrania. Czy posłał piłkę na piąte piętro, czy zagrał charakterystyczną dla siebie „szybką nogę” między nogami przeciwnika – zawsze reakcja była ta sama. Gość, który z dryblingu uczynił sztukę. Człowiek, który miał na celu ośmieszanie rywali, bawienie się z nimi, zrobienie show, a dopiero w drugiej kolejności wygrane meczu. Czarodziej z Barcelony. Ronaldinho.

Słysząc “pójście do klubu” myślał jeszcze wtedy o pocie i treningach

Dlaczego wspominamy go akurat dziś? Dokładnie jedenaście lat temu świat po raz pierwszy uznał, że właśnie uśmiechnięty Brazylijczyk najlepiej kopie piłkę na całym globie. Ronaldinho został wybrany Piłkarzem Roku FIFA, zostając tym samym jednym z ostatnich laureatów plebiscytu, zanim ten złączył się ze Złotą Piłką. Rok 2004 i Ronaldinho. Wtedy jeszcze mu się chciało. Kiedy słyszał o „pójściu do klubu”, myślał o treningu, a nie o drinkach z palemką, uroczych fankach i zabawie do białego rana.

Ten luz, boiskowa swoboda. Wyglądał, jakby za punkt honoru wyznaczył sobie jak największą liczbę założonych siatek, a nie trofea czy sukcesy klubu. I właśnie za to, za tę fantazję, magię został doceniony. Bo gdyby brać pod uwagę suche liczby, jego konkurenci do nagrody – Thierry Henry i Andrij Szewczenko – zostawili go w tyle jeszcze w pierwszym półroczu. Trofea? W sezonie 2003/2004 Ronaldinho nawet nie zagrał w Lidze Mistrzów. Nie wygrał ligi, z Copa Del Rey odpadł w ćwierćfinale. Przy osiągnięciach takiego Deco, który poprowadził do triumfu w Lidze Mistrzów europejskiego czarnego konia, FC Porto, wygląda to dość marnie.

A jednak wybór padł na Ronaldinho. Jeszcze parę lat temu niektórzy nie mieli złudzeń, że to bez dwóch zdań najlepszy piłkarz obecnego wieku i pewnie mówiono by tak nadal, gdyby nie dwa powody. Pierwszy to Leo Messi, drugi – Cristiano Ronaldo. Tak czy inaczej – odpalenie sobie na YouTube kompilacji zagrań R10 nie będzie dla nikogo stratą czasu.

Reklama

Najnowsze

Hiszpania

Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Patryk Stec
0
Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna
Piłka nożna

Błaszczykowski o aferze zdjęciowej. “Mnie nie pozwoliłoby wewnętrzne ego”

Patryk Stec
6
Błaszczykowski o aferze zdjęciowej. “Mnie nie pozwoliłoby wewnętrzne ego”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...