Reklama

Greniowi wydaje się, że wkrótce wróci. Śmieszne.

redakcja

Autor:redakcja

07 grudnia 2015, 10:08 • 3 min czytania 0 komentarzy

Kazimierz Greń nie daje o sobie zapomnieć. Tym razem udzielił wywiadu gazecie „Polska The Times”. Niestety, ponownie mamy dla niego złe wiadomości.

Greniowi wydaje się, że wkrótce wróci. Śmieszne.

– Ma Pan żal, że PZPN nałożył na Pana 4-letnią dyskwalifikację? – zaczyna rozmowę w dość zdumiewający sposób dziennikarz, jakby zapominając, że Greń nie dostał dyskwalifikacji za niewinność.
– Powiem inaczej. Jeszcze czas pokaże, bo w dalszym ciągu dyskwalifikacja trwa, ale żeby ją utrzymać, musi to potwierdzić Walne Zgromadzenie PZPN, które zbierze się, trudno powiedzieć czy maju lub czerwcu. 80 delegatów musi to zaakceptować. Stanę przed Walnym Zgromadzeniem i będę miał prawo do obrony. Było dziesięć lat, delegaci powiedzieli, że nie zgadzają się z tym, potem Komisja Odwoławcza zmieniła na cztery, z jakich powodów to ja zacznę wkrótce o tym pisać i w styczniu będzie dość ciekawie na moim portalu.

Cóż, znowu nasza rola w tym, by kolegę Kazika sprowadzić na ziemię. Ponownie – pała z przepisów! Delegaci w ogóle nie będą zajmować się dyskwalifikacją Grenia, ponieważ nawet nie mają takich uprawnień. A Greń na Walne Zgromadzenie nie będzie zaproszony, bo niby z jakiego względu?

Poprzednio delegaci zajmowali się jego sprawą, ponieważ był zawieszonym członkiem zarządu – i to wynikało z przepisów. Teraz nie jest ani członkiem zarządu, ani nie jest zawieszony. Jest zdyskwalifikowany prawomocnym piłkarskim wyrokiem. Można to porównać do polityki. Jeśli ktoś dostaje wyrok sądu, to potem sejm nie głosuje, czy wyrok utrzymać. Tak w polityce, jak i tutaj Greń mógłby liczyć tylko na ułaskawienie od szefa szefów. W polityce od Andrzeja Dudy, a w PZPN od Zbigniewa Bońka. Wyczuwamy jednak podskórnie, że Boniek nie ma zamiaru Grenia ułaskawiać.

Proszę więc, panie Kaziu, nie obiecywać sobie zbyt wiele po najbliższym zjeździe. Piszemy to już teraz po to, aby uniknął pan niepotrzebnego rozczarowania i związanego z nim załamania nerwowego.

Reklama

– A co jeśli Walne Zgromadzenie nie zmieni wyroku? Wróci pan za cztery lata do piłki? – pyta dalej dziennikarz.
– Nie wiem, jest to daleki czas. Teraz trochę odpoczywam, inaczej moje życie przebiega, nie znaczy że nie mam kontaktu z ludźmi ze środowiska. Śmieszną rzeczą jest, że Komisja Odwoławcza wydała zakaz kontaktu z klubami, działaczami, zawodnikami. To dziś po tym jubileuszu, powinno się zawiesić wszystkich, którzy tutaj byli, bo się witają ze mną jak pan widzi. Jest to chore.

No i znowu – kolejna pała z przepisów. Nikt nie broni Greniowi podawać ręki, za to zabronione jest go zatrudniać. Gdyby jakiś klub postanowił zrobić Grenia dyrektorem, musiałby się liczyć z konsekwencjami. Natomiast prezes każdego klubu w Polsce może z Greniem nawet jechać do Maroka w wiadomym celu.

I na koniec piękny kwiatek.

– Jest jeszcze kwestia tej niejawności. Dlaczego taką tajemnicę się z tego robi?
– Ale ktoś to podpisał i przygotował, trzeba spytać pana Hławkę i Krówkę. Nie ja tą umowę konstruowałem. Nie ja sobie ją podpisałem.

– Nie było tak, że wpłynął pan na nich?
– Wie pan. Ci panowie mają ponad 50 lat. Jeżeli ktoś dziś mówi że robił coś nieświadomie, to życzę by zrezygnował z działania w piłce. Jak ja coś robiłem, to robiłem to świadomie. Ja nikogo nie przymusiłem do podpisania tej umowy, ani pana Krówkę, ani pana Hławkę. Oni nie wiedzieli co podpisują? Jak nie chcieli podpisać, to mogli nie podpisać.

Skoro pan Greń tak wszystko robi świadomie, to mamy nadzieję, że ma świadomość, iż umowa, którą świadomie podpisał jest niekorzystna dla związku, którego był prezesem.

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...