Reklama

Waldek King. Ruch Fornalika da się lubić.

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

01 grudnia 2015, 20:25 • 2 min czytania 0 komentarzy

Ruch Chorzów nie opłakiwał długo dosadnej porażki z Piastem. Ktoś powie: to tylko Korona, która ledwo ulepiła latem skład. A my odpowiadamy, że to przecież zespół, który ma jeden punkt mniej od Niebieskich i na wyjazdach wygrał pięć z dziewięciu meczów. Dziś kielczanie swój dorobek na obcym terenie podwoili – z jednej do dwóch porażek i z dwóch (!) do czterech straconych goli.

Waldek King. Ruch Fornalika da się lubić.

Kilkukrotnie już w tym sezonie chwaliliśmy młodzież, którą wprowadził do składu Waldemar Fornalik. Bo nie dość, że odważnie weszli do jedenastki i nie oddają miejsca, to grają pierwsze skrzypce. Błyszczał już Mariusz Stępiński, który wskoczył do kadry Adama Nawałki. Karty w środku pola rozdawał Patryk Lipski, który talent ma chyba większy od Filipa Starzyńskiego, a – przynajmniej na razie – nie notuje aż takich wahań formy. Maciej Urbańczyk ma problemy ze zdrowiem, za to na skrzydle jest dynamiczny Kamil Mazek, a na bokach obrony Konczkowski z Kojem. Dopiero co ten ostatni w Łęcznej strzelił gola, zaliczył asystę drugiego stopnia i został wybrany MVP.

A dziś błysnął jego kolega z defensywy, 22-letni Konczowski. Grał wyśmienicie, często podłączał się do akcji ofensywnych, po jego wrzutce padł zaraz gol, a po bezpośrednim dograniu do Stępińskiego – paść powinien jeszcze jeden. Kawał dobrej roboty wykonał też w defensywie. Kiedy mylili się jego koledzy, Cichocki nie trafiał w piłkę, pozwalając rywalom na kontrę, on ofiarnym wślizgiem umiał zablokować w ostatniej chwili strzał. Możemy podkreślać boiskową inteligencję Lipskiego czy skuteczność Stępińskiego (dziesiąta bramka, choć mogło być ich jedenaście), ale… nie dziś. Najwięcej miejsca za ten mecz należy się Konczkowskiemu.

Zanim jednak do gry wkroczyła młodzież, piłkę w siatce po raz pierwszy w tym sezonie umieścił Iwański. Gol dla Ruchu paść przed przerwą musiał – gospodarze dominowali, uderzali na bramkę, a goście nie oddali ani jednego strzału celnego. Owszem, Korona w końcu odpowiedziała chorzowianom, po ładnej akcji wyrównał Pawłowski, ale skuteczność szwankowała. No i środek pola też był cały w niebieskim kolorze.

Aż ciśnie się na usta: Waldek King. Ruch znów zrobił swoje, znów zaprezentował się mocno na plus. Będziemy mocno zaskoczeni, jeśli zabraknie go w grupie mistrzowskiej.

Reklama

Najnowsze

Anglia

City zdemolowane przez Tottenham. Guardiola wyrównał niechlubny rekord z 2006 roku

Paweł Marszałkowski
1
City zdemolowane przez Tottenham. Guardiola wyrównał niechlubny rekord z 2006 roku

Komentarze

0 komentarzy

Loading...