Jeśli ktoś przypomni sobie, co wydarzyło się na otwarcie rundy rewanżowej – zwycięstwo 5:3 Piasta w Niecieczy – powinien w kalendarzu piątkowe mecze o godz. 18 zaznaczać kolorem czerwonym. Ale czy dziś możemy spodziewać się w dwóch spotkaniach choćby porównywalnej dawki emocji, co w tamtym jednym? Na rozkładzie m.in. mecz lidera z czwartym zespołem ligi.
Czy Korona może uczestniczyć w partidazo?
Ciężko przyczepiać się do Korony o ten sezon – trener Brosz zbudował drużynę praktycznie z niczego, zajmuje miejsce w ósemce, a do podium traci tylko cztery punkty. Co jednak mocno razi w oczy, to liczba goli w meczach kielczan. Średnio na 90 minut strzelają 0,75 gola, a tracą 0,81 gola. Łącznie dwadzieścia pięć bramek, które padło w ich spotkaniach, to mniej, niż straciła Jagiellonia i mniej, niż strzeliła Legia czy Cracovia.
Spoglądamy na liczbę goli w ich ostatnich spotkaniach: jeden, jeden, jeden, jeden, jeden, zero, zero, dwa, zero. Dziś, kiedy zobaczymy piłkę lądującą w siatce więcej niż dwa razy, otwieramy szampana!
Ilu piłkarzy ma Korona?
Podopieczni Marcina Brosza stracili w Białymstoku jednego gola, nie strzelili żadnego. Porażka 0:1 na wyjeździe to nie jest kompromitujący wynik. Rzecz jednak w tym, że Korona rozegrała chyba najgorszy mecz w tym sezonie. Trener mówi odkrywczo: – To spotkanie pokazało, że grając 13-14 zawodnikami, zaczyna się wkradać zmęczenie. Mecze, podróże, odpowiedzialność za wynik powodują, że tracimy nasze walory.
I teraz pytanie: skoro mają zajść zmiany w składzie, to ilu piłkarzy doliczy się Brosz? Ci, którzy zawiodą, mogą zimą zostać odstrzeleni.
Który napastnik Zagłębia przełamie się pierwszy?
Nie licząc minionej serii gier, Zagłębie w sześciu ostatnich kolejkach ligowych strzeliło tylko trzy gole, w pucharowym dwumeczu z Lechem – ani jednego. Tydzień temu pisaliśmy, że lubinianie mogą przełamać passę kiepskich wyników, o ile w końcu zaczną trafiać do siatki. No i przełamali, po bramkach Jacha i Janoszki. A napastnicy, Krzysztof Piątek i Michal Papadopulos?
No właśnie, tu leży problem. Ten pierwszy, choć na boiskach Ekstraklasy spędził już ponad jedenaście godzin, trafił dopiero dwa razy, ostatnio ponad dwa miesiące temu. Ten drugi – biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki – ostatnią bramkę strzelił 630 minut temu.
Czy Piast dojdzie dziś do 40 punktów?
Jeżeli piłkarze Piasta Gliwice pokonają dziś Ruch, po 17 kolejkach będą mieli na koncie 40 punktów. Że to dużo – wiemy. Pytanie tylko, jak dużo. Legia przed rokiem przekroczyła tę granicę dopiero w 22. serii spotkań, dwa lata temu – w 18., a trzy lata temu – w 19.
I gdyby nie ten podział punktów po sezonie zasadniczym, naprawdę moglibyśmy mówić, że to niekwestionowany numer 1 w drodze po tytuł. A tak zostaje jeszcze margines błędu.
Czy babcie skorzystają z zaproszenia?
Mateusz Mak w klubowym wideo zaprasza, by na stadionie zameldowały się również babcie. Inicjatywa oryginalna, to trzeba przyznać. Mimo, że Mateusz wypada przed kamerą bardzo sympatycznie, zgłasza akces do „The Voice of Korea”, to obawiamy się, iż mało kto weźmie go na poważnie. Zresztą, z lekkim przymrużeniem spojrzał na lidera ostatnio Tomasz Foszmańczyk z Termaliki, mówiąc: – Piast nie jest zespołem, który gra ładnie w piłkę. Jest natomiast niezwykle konsekwentny i skuteczny.
Nikt z Gliwic nie odpowiedział, zrobił to dopiero… Waldemar Fornalik: – Jeżeli gra Piasta Gliwice jest tak prosta jak mówią piłkarze Termaliki Bruk-Bet Nieciecza, to aż dziwne, że ten zespół zdobył tak wiele punktów, a Nieciecza w meczu z nim straciła aż pięć goli. Myślę, że te liczby wystarczą za cały komentarz.
Czy Stępiński poradzi sobie bez Lipskiego?
Dwaj młodzi, którzy ciągną grę Ruchu, zostają rozdzieleni – na razie tylko na chwilę. Lipski pauzuje dziś za kartki, prawdopodobnie za niego wystąpi Efir, a to oznacza, że Stępiński pozostaje bez wsparcia rozgrywającego. I teraz to na barkach napastnika będzie spoczywała jeszcze większa odpowiedzialność. Ostatnio zachwycał: sześć goli w siedmiu meczach, bardzo dobre recenzje i powołanie do kadry. To daje Ruchowi czwartą pozycję w tabeli i pozwala optymistycznie patrzeć na mecz Piastem.
Fot. FotoPyK