Naiwnym byłoby myślenie, że dziś wieczorem oczy całej piłkarskiej Europy będą skierowane na Warszawę. Bośnia i Hercegowina gra z Irlandią o ostatnie bilety na Euro, Belgowie mierzą się z Włochami, Hiszpanie z Anglikami, a formę Francji – gospodarzy przyszłorocznego turnieju – sprawdzą Niemcy. Hit na hicie, jeśli chodzi o reprezentacyjne granie, nie mamy startu. Ale, ale, ale… Myli się ten, kto uważa, że ludzie z poważnej piłki nie zerkną – choćby z odtworzenia – na wydarzenia z naszego Stadionu Narodowego. Zerkną. Bo dziś zmierzą się na nim dwie ekipy, po których nie do końca wiadomo, czego się spodziewać.
Dwie rewelacje eliminacji Euro? Być może użycie akurat tego słowa jest przesadą. Z jednej strony – nikogo nie powinna dziwić zarówno nasza obecność na turnieju finałowym, jak i awans Islandczyków. My mamy Lewandowskiego w formie i kilku naprawdę nieanonimowych na europejskim rynku graczy. Islandczycy – długo oraz mądrze budowaną i stale rozwijającą się drużynę. Z drugiej strony jednak – stylem gry tak i my, jak i nasi dzisiejsi rywale kupiliśmy sobie wzmożoną atencję Europy. Reprezentacja Nawałki pokonała Niemców i strzeliła najwięcej goli (33) spośród wszystkich drużyn starających się o wyjazd do Francji. Blisko połowa Gibraltarowi? Dajcie spokój, niemal każda ekipa mierzyła się z jakimiś leszczami, z którymi mogła podreperować bilanse. Naszym się udało, byliśmy najskuteczniejsi.
REPREZENTACJA POLSKI STRZELI DZIŚ PRZYNAJMNIEJ DWA GOLE? OBSTAW TO ZDARZENIE W BETANO PO KURSIE 1,91!
Islandia… Naprawdę cieszymy się ze starcia z akurat tą ekipą! Ktoś, kto wpadł na pomysł zorganizowania tego meczu, ma łeb na karku.
Po pierwsze: to naprawdę ciekawa drużyna. Można powiedzieć, że cichymi fanami gości, których nazwiska kończą się na „-sson” zostaliśmy już w trakcie poprzednich eliminacji, tych do mundialu w Brazylii, w których piłkarze Larsa Lagerbacka dotarli do baraży. Lepsi byli Chorwaci, też fajna ekipa, ale mały sukces Islandczyków, był powiewem świeżości w europejskiej piłce.
Po drugie: to właśnie w spotkaniach w zespołami takiej klasy, którą prezentują Islandia i Czechy ważyć się będą nasze losy w trakcie turnieju we Francji. Z nimi będziemy szli na noże już za kilka miesięcy, dlatego to będą cenne sprawdziany.
Na pierwszy rzut oka dzisiejsi rywale naszej reprezentacji wyglądają jak drużyna wyjęta spod futbolowego prawa. Albo inaczej – ekipa doświadczonych rzeźników. Na ten aspekt zwracał uwagę również Grzegorz Krychowiak na konferencji prasowej: – Islandia jest zespołem bardzo rosłym i silnym. Większość zawodników ma ponad 185 cm wzrostu. Są bardzo groźni przy stałych fragmentach gry. 10-15 bramek zdobyli po rzutach różnych i wolnych, dlatego nie będzie to łatwe spotkanie.
Pomocnik Sevilli ma oczywiście sporo racji – trzeba się przygotować na fizyczną walkę – jednak takie postrzeganie Islandczyków jest też trochę krzywdzące. Lagerback to fachowiec, potrafiący doskonale wyważyć proporcje między atakiem a obroną w drużynach, które prowadzi. Słówko „polot” nie jest naszym rywalom obce. Największe zagrożenie czyha oczywiście ze strony Gylfiego Sigurdssona ze Swansea. Ofensywny pomocnik to bohater eliminacji – strzelił sześć goli (trzy w dwumeczu z Holandią!) i zanotował asystę. UEFA wybrała go do najlepszej jedenastki zmagań o wyjazd do Francji! Ale nie tylko kolega Fabiańskiego potrafi zamieszać – nie tak dawno piłkarze Lecha przekonali się, że chociażby Birkir Bjarnason to gość, który również ma łeb na karku, za którym zdecydowanie nadążają nogi.
Sześć. Tyle bramek stracili w eliminacjach do francuskiego turnieju. W dziesięciu meczach, w których mierzyli się przecież m.in. z Czechami, Holendrami i Turkami. Imponująca szczelność defensywy.
My mamy skuteczny atak, oni precyzyjnie potrafią postawić zasieki. Będzie dobre granie!
STRZELANINA CZY POKAZ GRY DEFENSYWNEJ? (KLIK!)
***
To teoretycznie dwudziesty mecz kadry za kadencji Adama Nawałki, jednak nie licząc bezsensownych meczów typu hotel na hotel w Abu Zabi w styczniu zeszłego roku, osiemnasty. Dziesięć spotkań o punkty, siedem tych towarzyskich. Nie ma nasz selekcjoner w tych drugich szczególnie dobrego bilansu. Dwie przegrane na własnym terenie, cztery remisy (w tym trzy bezbramkowe) i tylko jedna jedyna wygrana z Litwą. Czas eksperymentów zrobił swoje – oczywiście ciężko się na to zżymać, bo korzyści odnosiliśmy w eliminacjach. Na co dziś możemy liczyć? Czego się spodziewać?
KTO TRAFI DZIŚ DO SIATKI?
Pole manewru jeśli chodzi o nowinki jest ograniczone. Powołania zostały wysłane do sprawdzonych ludzi. Walka o bilety jednak trwa – no oko jest 14-15 pewniaków, a Nawałka zapowiedział, że nie weźmie pasażerów na gapę. Reszta musi więc zacząć udowadniać, że jest gotowa, by pomóc również na imprezie docelowej, a nie tylko w robieniu atmosfery. No i co tu dużo mówić – po tym dwumeczu spodziewamy się pierwszych skreśleń.
Niech to przy okazji będzie dobry, rozrywkowy futbol. Najlepiej coś w podobie 2-2 ze Szwajcarią we Wrocławiu.
Fot. FotoPyK