Miały być testy, poszerzona selekcja i odpoczynek dla najważniejszych piłkarzy, a jest… W sumie jest to co zwykle. Adam Nawałka rozesłał właśnie powołania na najbliższe mecze z Islandią i Czechami. W kadrze znów z niezrozumiałych przyczyn znalazł się wesoły duet z Lechii Gdańsk, ale do tego akurat zdążyliśmy się przyzwyczaić. Sebek Mila w końcu pełni tam podobną funkcję jak Tomasz Iwan, czyli szeroko rozumianego animatora, a i Peszko się przyda, jak trzeba będzie wieczorową porą ruszyć po tzw. zapasy. Ale już bez przedłużania, do brzegu. Niespodzianki mamy w kadrze dwie. Mariusz Stępiński i Paweł Dawidowicz.
Powołanie dla napastnika Ruchu jest dość zrozumiałe. Chłopak murawy pewnie i tak nie powącha, ale w ostatnich miesiącach wykręcił życiową formę. Wpakował 7 sztuk w 12 meczach i ogólnie coraz częściej zaczął przypominać piłkarza wyższej klasy ligowej, czyli zdecydowanie lepszego niż przed wyjazdem do Norymbergi. Warto Stępińskiego nawet nie tyle sprawdzić w kadrze, co wysłać mu sygnał: „jesteś chłopcze na właściwej ścieżce. Trzymaj tak dalej, to może zostaniesz opcją numer trzy-cztery za plecami Lewandowskiego, Milika czy Sobiecha lub innego Teodorczyka”.
Kompletnie nie możemy natomiast pojąć powołania dla Pawła Dawidowicza. To znaczy – nie zrozumcie nas źle. Skoro Nawałka powołuje Cionka, to znaczy, że stać go na powołanie każdego, nawet kogoś kompletnie z dupy. Fakty są jednak takie, że Dawidowicz poważne granie zakończył 1,5 roku temu. Dokładnie w maju 2014, kiedy podpisał kontrakt z Benfiką. Od tamtej pory ANI RAZU nie załapał się na ławkę pierwszego zespołu, a na wyjściowy skład stołecznego klubu ma takie szanse jak Michał Koj lub Jacek Cieloch z komentarzy Weszło.
Były lechista grywa jedynie – regularnie, co trzeba przyznać – w rezerwach, czyli ósmej drużynie drugiej ligi portugalskiej. I tam jednak niespecjalnie się wyróżnia, skoro nie dostał nawet ćwierć sygnału ani od Jorge Jesusa, ani od obecnego trenera Ruia Vitorii. A przecież jest to możliwe, bo z rezerw ostatnio wybili się Nelson Semedo (zadebiutował nawet w reprezentacji!), mega talent Goncalo Guedes, Nuno Santos, Victor Andrade, a o ławkę pierwszego zespołu ociera się Joao Teixeira. Z rezerw Benfiki niemal bezpośrednio do pierwszego składu Valencii przeniósł się natomiast Joao Cancelo, a i jego kolega klubowy Andre Gomes zbierał pierwsze szlify właśnie w drugiej drużynie Benfiki. Koneksje Jorge Mendesa ograły tu oczywiście kluczową rolę, ale fakty nie kłamią – obaj najpierw musieli swoje ugrać na zapleczu.
Jednym słowem – te rezerwy stanowią naprawdę porządne przetarcie do poważnego futbolu. By jednak liczyć na przeskok, trzeba najpierw coś pokazać w drugiej lidze. Dawidowicz jest tam co najwyżej jednym z wielu, a biorąc pod uwagę, ile Benfica za niego zapłaciła – ponad 2 miliony euro – jest wręcz rozczarowaniem. To jednak wystarczy, by dostać szansę w reprezentacji.
Pełna lista powołanych z PZPN.pl.
Fot. FotoPyK