– Jeżeli spożywamy alkohol – nie pijemy – poinstruował wszystkich funkcjonariusz policji, mając na uwadze przede wszystkim coroczną akcję „Znicz”, ale kibice niezmotoryzowani też powinni to sobie wziąć do serca: rozkład gier w 14. kolejce jest bardziej skomplikowany niż zazwyczaj i nadmierne spożycie może skutkować przegapieniem niektórych spotkań lub nerwowym skakaniem po kanałach w poszukiwaniu meczów niedzielnych, których nie znajdziemy, albowiem gdyż. Atrakcyjność październikowo-listopadowej kolejki „Poligon” wycenia na 6,5 znicza, jako muzyczny motyw przewodni proponuje nieśmiertelną „Córkę grabarza” Mariusza Gabrycha i oby we wtorkowych podsumowaniach odwołania do obrzędów „dziadów” były jak najrzadsze.
30 PAŹDZIERNIKA, PIĄTEK
POGOŃ SZCZECIN – GÓRNIK ZABRZE (godz. 18:00)
– I ulga. Już. Ukradli sak – może odetchnąć trener Michniewicz. Koniec pytań o „niepokonaną”, o to, kiedy skończy się dobra passa…
– Czy pan się nie boi, że to może by początek złej passy? – wzruszyły mikrofonami Środki Masowego Rażenia, udowadniając, że zadawanie głupich pytań można podnieść do rangi sztuki.
– I czy to może właśnie dzisiaj skończy się zła passa Górnika Zabrze? – dodały, robiąc „zyg-zyg-marchewka” w stronę widzów/słuchaczy/czytelników.
„Niebieska szklanka miga”… Piłkarze Górnika stłoczyli się w tyle autokaru.
– Pan się nie zatrzymuje – prosili kierowcę – To może nie być drogówka, tylko kibice. Niech pan jedzie dalej…
GÓRNIK ŁĘCZNA – CRACOVIA (godz. 20:30)
Podwójny SuperPiątek czyli zezik ligowy: na lewym ekranie Górnik Łęczna podejmuje Cracovię – chlebem, solą, trenerem Szatałowem na ławce i obroną w składzie, który musi w kibicach wywoływać uczucie niepokoju, albowiem Bożić naprzeciw Rakelsa, czy Bielak naprzeciw Kapustki…
– No dobra, a Polczak przeciwko Śpiączce? – zapytał Głos Wewnętrzny, który był zdania, że remis jest w zasięgu gospodarzy – Wołąkiewicz przeciwko Boninowi?
– Pruchnik przeciwko Centarskiemu – skontrowała pesymistycznie Opinia Publiczna.
Hmm, to może jednak obejrzeć mecz Wisły z Ruchem?
WISŁA KRAKÓW – RUCH CHORZÓW (godz. 20:30)
Dobra wiadomość: Wisła w Białymstoku zagrała bardzo dobrze, Denis Popivić zagrał świetnie, Maciej Jankowski zagrał rewelacyjnie. Zła wiadomość: Ruch z bezbarwnym Śląskiem zagrał równie bezbarwnie jak wrocławianie, a przecież grał u siebie – na wyjazdach zwykle gra słabiej. Gwiżdże pan sędzia Kwiatkowski, co półtora roku temu cieszyłoby bardzo, ale teraz wywołuje lekkie obawy, bo pan sędzia nierówny jest ostatnio jak trasa wylotowa na Warszawę. Najbardziej wyluzowanym człowiekiem na stadionie będzie trener Moskal: tyle razy zwalniano go w tym sezonie, że nabrał odporności i przestał się przejmować – mają zwolnić, to zwolnią nawet po wygranej, mają zostawić, to zostawią nawet po porażce, nie ma sensu przejmować się rzeczami, na które nie ma się wpływu, ommm, tafla jeziora, harmonia mundi i te rzeczy…
31 PAŹDZIERNIKA, SOBOTA
PIAST GLIWICE – ZAGŁĘBIE LUBIN (godz. 15:30)
W dwóch ostatnich meczach Piast stracił aż 5 punktów – gdyby oba wygrał (a było to w zasięgu jego możliwości), miałby 33 punkty i mógłby na resztę ligowej stawki patrzeć z politowaniem. Ma 28 punktów i powoli może zacząć oglądać się za siebie.
– Czy pan pamięta jak wyglądają trzy punkty? – zapytał niedawno reporter trenera Zagłębia. Trener Stokowiec, którego drużyna nie wygrała od 18 września, zadumał się na chwilę: nie mógł się zdecydować, czy opisać trzy punkty jako trzy kreseczki, trzy kropeczki, czy może jako połowę przekroju pionowego ósemki.
W imieniu szerokich mas kibicowskich…
– KTO JEST GRUBY?
Spokojnie, Obeliksie, to taki zwrot, kalka językowa nieodnosząca się do rzeczywistych rozmiarów… W imieniu zatem wnoszę o jednoznaczne rozstrzygnięcie spotkania w Gliwicach – żadnego remisu, trzy punkty dla zwycięzcy.
– Czyli komu kibicujesz?
Nikomu – albo Piast odskoczy i liga będzie ciekawsza, albo reszta doskoczy i liga będzie ciekawsza, albo może chociaż jutrzejszy mecz będzie ciekawszy od tych, które oba zespoły rozegrał w 13 kolejce.
LECHIA GDAŃSK – LEGIA WARSZAWA (godz. 18:00)
Niemiec rządzi w Gdańsku, Rosjanin rządzi w Warszawie… Sto lat temu takie starcie skończyło się wyrzuceniem Rosjan z Warszawy i Wilna, a front przesunął się hohoho na wschód. Dziś Stanisława Czerczesowa nikt z Warszawy nie wyrzuci – nie tylko dlatego, że pracuje dopiero od paru tygodni, a zapisy w umowie na pewno chronią go przed ewentualną szajbą zarządu. Ale sam wynik bitwy niemiecko-ruskiej pod flagą biało-czerwoną jest sprawą otwartą: Lechia niby na co dzień gra bez stylu, ale potrafi się czasem spiąć, Legia przeciwnie – choć ma charakter, potrafi czasem zostawić głowę w szatni, pogubić się, a w przypadku braku inwencji przeciwnika, sprezentować mu gola na srebrnej tacy.
– Grajcie na Wawrzyniaka! – drwić będą kibice przyjezdni – On jest…
– … jak Rzeźniczak? – wejdą im w słowo gospodarze.
Gwiżdże pan sędzia Przybył. Nie jestem przekonany, czy to jest dobry arbiter na takie spotkanie… Ale chętnie dam się panu sędziemu przekonać, że jednak.
ŚLĄSK WROCŁAW – LECH POZNAŃ (godz. 20:30)
Lech powoli, ale konsekwentnie się rozpędza: remis z Ruchem, wygrana z Fiorentiną, wygrana z Legią i z Zagłębiem Lubin w Pucharze Polski. Śląsk, niestety, gra absolutnie nijako, bez polotu, bez pomysłu, bez chęci, bez sensu momentami.
– Oto czyściec szary, tu życie ma smak kary, tu jest samo dno, tu widać całe zło – śpiewała szara rzeczywistość głosem Tomasza Lipińskiego.
W kwestii formalnej – jeszcze nie samo dno, bo Śląsk jest na miejscu trzynastym i nawet, gdyby w sobotę przegrał z Lechem to na trzynastym miejscu pozostanie, ale reszta się zgadza: zawodnicy sprawiają wrażenie, jakby grali za karę, widać wszelkie braki w pracy sztabu szkoleniowego (żadnych nowych postaci, głodnych sukcesów, żadnego wrocławskiego Kapustki, Góralskiego czy Mackiewicza) i przekładające się na coraz większą liczbę pustych krzesełek zniechęcenie kibiców.
– Mijają szare dni, kolory bledną – wyjaśniała szara rzeczywistość – Szarym, szarym ludziom jest już wszystko jedno.
Gwiżdże pan sędzia Borski. Który nie jest szary, a lekko płomienny. Często także w decyzjach.
2 LISTOPADA, PONIEDZIAŁEK
KORONA KIELCE – TERMALICA BRUK-BET NIECIECZA (godz. 18:00)
1-2-4 – bilans Termaliki na wyjeździe nie wróży jej wiele dobrego w meczu z Koroną.
– 1-2-3 to bilans Korony u siebie – zwrócił uwagę Głos Wewnętrzny.
– No to klub z Niecieczy musi zrobić wszystko, żeby oba te bilanse wyglądały tak samo – rzuciła zapalczywie Opinia Publiczna, zapominając, że jeśli domowy wynik Korony będzie miał po meczu postać 1-2-4, to wyjazdowy wynik Termaliki zmieni się na 2-2-4.
– Aha, że to niby jak z Achillesem i żółwiem?
Mniej więcej. Tylko w tym przypadku Achilles nie dogoni żółwia, bo biegną w różnych kierunkach.
Gwiżdże pan sędzia Frankowski – miejmy nadzieję, że również nie w jedną stronę.
PODBESKIDZIE BIELSKO-BIAŁA – JAGIELLONIA BIAŁYSTOK (godz. 20:30)
Na półce z napisem „usprawiedliwienia” – pusto, tłumaczenia się skończyły, wykrętów też już nie ma i trener Probierz trochę się zapętla: w jednej rozmowie przyznaje, że nie wie, gdzie leży problem, w drugiej – że wie, co robi, w trzeciej – że próbuje różnych sposobów, w czwartej – że zawodnicy robią błędy, w piątej… w dziesiątej… A publiczność czeka aż w drużynie coś kliknie, stuknie, przeskoczy i wszystko wróci na dobrze znane i lubiane tory: dynamiczną grę, agresywny pressing, celnej woleje Piotra Grzelczaka, zaskakujące bramki wprowadzanych do zespołu młodziaków. Wszyscy mają nadzieję, że nastąpi to już w poniedziałek.
– O, przepraszam, nie wszyscy – trener Podoliński i jego zawodnicy życzyli Jagiellonii wszystkiego najlepszego, ale dopiero od wtorku, bo w poniedziałek bardzo chcieliby wygrać pierwszy mecz w tym sezonie na Dropsik Arenie.
– Trener Probierz cieszy się zaufaniem zarządu – powtarzał zarząd, licząc że po meczu w Bielsku on też będzie miał się czym cieszyć.
„POLIGON” W „USTAW LIGĘ”
– Hebert za Polczaka czy Bonin za Gergela? – prezes LZS Poligon robił właśnie dwudziesty czwarty transfer, starannie omijając przycisk „zapisz zmiany”. Pani Jadzia nie robiła transferów – pani Jadzia robiła wrażenie wciąż załamanej transferami zeszło-kolejkowymi, kiedy to na ławce posadziła Bobana Jovicia, Łukasza Burligę i Pawła Brożka. W ramach ćwiczeń relaksacyjno-podbudowujących pani Jadzia wydziergała już na drutach cztery szaliki, osiem par skarpet, dwie pary rękawic z jednym palcem oraz etui na IPhone’a, a z transferami postanowiła się wstrzymać do 17:25 – im mniej czasu na decyzję, tym mniej czasu na jej zmianę oraz zmianę tej zmiany na zmianę zmiany zmiany, a następnie na zmianę zmiany zmiany zmiany.
– Itede – powiedziała przechodząca obok Et Caetera.
LZS Poligon startuje do 14. kolejki Ekstraklasy z miejsca 783 w klasyfikacji generalnej i 170 miejsca w lidze „poligonowej” (kod: 726135177), rezerwy pani Jadzi zajmują na razie pozycję 9107 w „generalce” oraz…
– …oraz może na tym skończmy – zaproponowała pospiesznie pani Jadzia, sprawdzając, na którym miejscu w lidze „poligonowej” (kod: 726135177) znajduje się jej drużyna.
…a sama liga „poligonowa” (kod: 726135177) – w której tradycyjnie lideruje StandartŚwięcany prezesa Pawła Stucha – zajmuje na razie w klasyfikacji lig prywatnych miejsce siódme, a ponieważ różnice punktowe w tej klasyfikacji nie są duże, we wtorek równie dobrze może zajmować miejsce trzecie, co dziesiąte. Ponieważ miejsce trzecie wygląda zdecydowanie lepiej, zarząd ligi uczula prezesów na konieczność dokonywania transferów w dychę (dopuszczalny rozrzut – do 9,15) i podejmuje uchwałę, żeby o pewnej drużynie i pewnym prezesie nie wspominać na „Poligonie” ani słowem, dopóki wyż.wym. nie zaczną lidze „poligonowej” (kod: 726135177) przynosić punktów.
– Kto przeciw?… Nie widzę…
Zresztą na wszelki wypadek i tak patrzyłem w inną stronę.
Andrzej Kałwa
Fot. FotoPyk