Emocje związane z pucharami już za nami, a więc czas na powrót najbardziej nieprzewidywalnej ligi na planecie. Wraca Ekstraklasa i to od razu od dwóch naprawdę interesujących – przynajmniej na papierze meczów. Na początek duet Lipski – Stępiński spróbuje rozstrzelać coraz bardziej bezpłciowy Śląsk, a później znajdująca się w kryzysie Jagiellonia spróbuje odkuć się na królu remisów, czyli Wiśle. Pytań przed tymi spotkaniami można sobie zadawać dziesiątki, ale oto najważniejsze z nich. A raczej te, które nas interesują najbardziej.
Czy Tomasz Cywka w końcu się odbije?
Przez wiele lat był ciekawostką. Ale taką ciekawostką, którą jednak warto było traktować poważnie. Utrzymywał się w końcu przez te wszystkie sezony na poziomie Championship. Czyli niewykluczone, że najlepszej drugiej lidze świata. W końcu jednak jakiś rok temu rozpoczął zjazd, nie przebił się w Blackpool, potem stracił dwie rundy w Rochdale i przychodząc do Wisły powiedział wprost: „W Anglii nie miałem już opcji poza League One”. Z dzisiejszej perspektywy trudno się dziwić. Cywka przyjechał do Polski pokazać się naszym kibicom, być może nawet po cichu myślał o reprezentacji, tymczasem rzeczywistość weryfikuje go brutalnie. Nie dość, że nie wywalczył miejsca w składzie Wisły (tylko cztery razy w lidze wychodził w jedenastce), to jeszcze jego liczby budzą raczej politowanie. 0 goli, 1 asysta, 0 kluczowych podań w 9 kolejkach. Czyli na 333 minuty tylko raz uczestniczył w akcji bramkowej. Na razie duży zawód, by nie powiedzieć: wtopa.
Czy zdołamy nie umrzeć z nudów przy akcjach Śląska?
Ostatnie kolejki:
– Górnik – Śląsk 2:0
– Śląsk – Piast 1:2
– Zagłębie – Śląsk 1:1
– Śląsk – Korona 0:1.
Cztery mecze bez zwycięstwa. Dwa gole strzelone, sześć puszczonych. Do tego trener publicznie narzeka na politykę transferową, najbardziej utalentowany junior skacze po samochodach, a kandydat na snajpera (Biliński) spisuje się co najwyżej tak sobie. Atmosfera wokół Śląska gęstnieje i kto wie, co się wydarzy, jeżeli teraz Paixao i spółka dostaną w łeb od Ruchu…
Czy Alvarinho nareszcie da coś Jagiellonii?
Zarzucicie nam, że w tej zapowiedzi tylko się pastwimy, ale chyba większość kibiców oczekiwała akurat po tych transferach sporo. Tak Cywka miał wnieść jakość na skrzydło Wisły, jak Alvarinho w Jagiellonii. Na razie tymczasem jest beznadzieja. Portugalczyk, który wyrobił sobie niezłą markę w Zawiszy, w końcu zdołał się wymknąć z Bydgoszczy – na czym bardzo mu zależało – ale w nowym klubie nie może się odnaleźć. Cztery mecze, 171 minut, bez gola, bez asysty. Trudno się dziwić, że przy takiej formie wylądował w trzecioligowych rezerwach. Ale i tam Alvaro przędzie cieniuteńko. Nie strzelił ani MKS-owi Korsze, ani Olimpii Olsztynek, ani MKS-owi Ełk, ani Startowi Działdowo. Jest to o tyle dobitne, że te nazwy pojawiły się teraz na Weszło pewnie pierwszy raz i ostatni.
Czy Stępiński przekona do siebie Ostafińskiego?
Schemat rozmów z byłymi piłkarzami jest prosty. „W naszych czasach to dopiero było!”. „Dzisiejsi mają wszystko, a gówno grają”. O ile jednak większość tych argumentów da się uzasadnić, o tyle ostatni atak Mariana Ostafińskiego akurat na Stępińskiego był dość karkołomny (więcej TUTAJ). Nigdy nie byliśmy wielkimi fanami Mariusza. Nawet w Widzewie – co później potwierdziły niemieckie realia i Wisła – wydawał nam się nieco przereklamowany. Trudno jednak pojąć, dlaczego były medalista olimpijski pastwi się akurat na chłopaku, który dziś ciągnie Ruch. Tak to trzeba ująć. Stępiński ma w tym sezonie 6 goli, 1 asystę, 1 kluczowe podanie – bierze udział w akcji bramkowej raz na 83 minuty. To wynik więcej niż przyzwoity.
Czy Kamil Mazek (fot. główne) zbliży się do Legii?
Dlaczego akurat do Legii? Ano dlatego…
@F_Zdankiewicz @suszek1 @jedrekjanek @przemekbator prędzej do Chorzowa po Mazka…lepszy już teraz i większy potencjał rozwoju!
— B(L)1916 (@BL_1916) October 21, 2015
Fot. FotoPyK