Reklama

Chiesa: Fiorentina nie jest słabsza niż w ubiegłym sezonie

redakcja

Autor:redakcja

22 października 2015, 09:06 • 4 min czytania 0 komentarzy

Przed dzisiejszym meczem Fiorentiny z Lechem Poznań sprawdziliśmy nastroje w obozie Włochów, przepytując doskonale znanego w Polsce byłego napastnika Fiorentiny. Enrico Chiesa opowiedział nam o przebudowie we Florencji oraz swoich wspomnieniach z Polską. Zapraszamy.

Chiesa: Fiorentina nie jest słabsza niż w ubiegłym sezonie

Dzisiaj Fiorentina gra z Lechem Poznań. Czy zgodzi się Pan z opinią, że teraz “Violę” czekają dwa najłatwiejsze mecze w grupie?

Na papierze to Fiorentina jest zdecydowanym faworytem. Mam na myśli różnice poziomu lig polskiej i włoskiej oraz dotychczasowe wyniki w europejskich pucharach. Z drugiej strony na międzynarodowej arenie zespoły teoretycznie słabsze potrafią sprawić niespodziankę. Przecież nie tak dawno wielu dopisywało Romie łatwe trzy punkty na Białorusi, a jak się skończyło doskonale wiemy.

Rozumiem kurtuazję, ale przecież dzisiaj Fiorentina gra z ostatnim zespołem polskiej ligi. Lech na wygraną czeka od sierpnia.

I dlatego będzie zdeterminowany. Dzisiaj Lech tylko może, a to Fiorentina musi. Każda strata punktów przez gospodarzy zostanie odebrana jako spore zaskoczenie.

Reklama

Nie tak dawno, bo trzy tygodnie temu byliśmy świadkami innego starcia włosko-polskiego i Napoli nie pozostawiło Legii najmniejszych złudzeń, gładko wygrywając 2:0.

To prawda, ale raz jeszcze powtórzę, czasami o wyniku meczu decyduje jedna akcja. Wszyscy mamy w pamięci mecz Fiorentiny z FC Basel, w którym Włosi prowadzili 1:0, mogli podwyższyć wynik, a czerwona kartka wszystko zmieniła i to Szwajcarzy triumfowali we Florencji.

Jaką drużyną jest Fiorentina?

To bardzo dobry zespół, jeden z czołowych we Włoszech. Ekipa z Florencji mierzy wysoko, od kilku lat jest regularnie wymieniana w gronie dyżurnych kandydatów do awansu do Ligi Mistrzów. Na razie jednak niewiele wychodzi z tych planów i drużyna musi zadowalać się występami w Lidze Europy. W poprzednim sezonie “Viola” zameldowała się w półfinale, ale tam wyraźnie przegrała z późniejszym triumfatorem – Sevillą.

Latem we Florencji doszło do rewolucji, a jej symbolem stała się zmiana na stanowisku trenera. Co może Pan powiedzieć o “nowej Fiorentinie”?

Na pewno nie jest słabszą od tej z ubiegłego sezonu. Odeszło wielu zawodników, a ich miejsce zajęli nowi. Z drużyną pożegnali się m.in. Joaquin, Pizarro, Aquilani, Salah, Savić, Gomez czy Neto. Nowymi postaciami są Sepe, Astori oraz powracający z wypożyczenia młody Urugwajczyk Vecino. Trener Sousa stawia na młodzież, chce na niej budować siłę drużyny, chociaż w zespole nie brakuje też znanych nazwisk, takich jak Borja Valero, Rossi lub Błaszczykowski.

Reklama

Jak może Pan porównać styl gry Fiorentiny Montelli do stylu gry Fiorentiny Sousy?

Są zupełnie inne, co nie znaczy, że jeden jest gorszy od drugiego. Montella stawiał na ofensywę, drużyna dużo i często atakowała. Wydaje się, że gra za kadencji Sousy stała się nieco szybsza, większą rolę pełnią skrzydłowi.

Latem do Florencji trafił kolejny Polak – Kuba Błaszczykowski. Jak jest on odbierany we Włoszech?

Na pewno nie jest postacią anonimową. Wszyscy pamiętamy, że był kluczowym ogniwem w Borussii Dortmund, z którą awansował do finału Ligi Mistrzów. Z drugiej strony oglądając ostatnie mecze widać, że długo nie grał i potrzebuje czasu. Jeżeli jednak dojdzie do pełni formy, to może stać się wiodącą postacią w szeregach “Violi”.

Czy spodziewa się Pan, że Sousa wystawi na Lecha rezerwowy skład Fiorentiny?

Być może nie wystawi w pełni najsilniejszego składu, ale na pewno nie odpuści sobie tego spotkania. Zresztą, w szeregach florenckiej drużyny jest duża konkurencja i każdy czeka na szansę, dlatego takie spotkania jak to z Lechem będzie dla każdego okazją do zaprezentowania umiejętności w meczu o stawkę.

Więc na taryfę ulgową Lech nie powinien liczyć?

Nie wierzę, aby ktokolwiek we Florencji odpuścił sobie ten mecz.

Wróćmy jeszcze do rywalizacji Polaków i Włochów, które Pan z pewnością wspomina bardzo miło. W przeszłości Enrico Chiesa był zmorą naszych drużyn.

Faktycznie, dobrze grało mi się przeciwko waszym drużynom. Trudno mi wskazać, z czego to wynikało, ale zawsze kiedy trafialiśmy na Polaków świętowaliśmy awans, a ja coś tam strzelałem.

W 1999 roku Fiorentina wyeliminowała Widzew Łódź, m.in. po bramkach zdobytych przez Pana. Jakieś wspomnienia związane z tamtą rywalizacją?

Jeżeli chodzi o Widzew, to więcej wspomnień mam z meczu, w którym zdobyłem hat-tricka, a ja broniłem barw Parmy. Przyjechaliśmy wtedy, aby osiągnąć korzystny wynik i już po pierwszym spotkaniu mieliśmy zapewniony awans. Rewanż okazał się być formalnością.

Z Wisłą Kraków już tak łatwo jednak nie mieliście.

To prawda, ale i im trochę postrzelałem. Szczególne trudności krakowianie sprawili Lazio. Wisła przecież prowadziła zarówno w Rzymie jak i u siebie, ale po moich bramkach ostatecznie awansowaliśmy. Tym bardziej cieszy, że po tylu latach ludzie mnie jeszcze w Polsce pamiętają. Ja bardzo miło wspominam większość spotkań w waszym kraju.

ROZMAWIAŁ EMIL KAMIŃSKI

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...