Reklama

Vive la Pologne! Jedziemy do Francji!

redakcja

Autor:redakcja

11 października 2015, 22:13 • 3 min czytania 0 komentarzy

Ta końcówka była dłuższa niż całe eliminacje. Każda minuta ciągnęła się w nieskończoność. Aż pięć doliczonych. Faul na Lewandowskim, czerwona kartka dla O’Shea, dzieci podające piłkę opóźniają wznowienie gry, niepotrzebny faul „Lewego” i jeszcze jedno wejście snajpera, które mogło całkiem zabić mecz. Koniec. Nic już nam nie grozi. Nie będzie kolejnej kontry. Nie będzie kolejnego rogu, po którym bezpańskie piłki przelatują przez nasze pole karne chcąc wywołać zawał u kibiców. Ko-niec! Narodowy oszalał. Z głośników leci Bałkanica. Misja zakończona sukcesem. Jedziemy na Mistrzostwa Europy! 

Vive la Pologne! Jedziemy do Francji!

To może nie był najlepszy mecz reprezentacji za kadencji Nawałki. Po latach wszyscy będą wspominać zwycięstwo nad Niemcami czy cholernie dramatyczną końcówkę ze Szkocją. Ale to był mecz, który zawierał po prostu wszystko. Były kartki, piękne akcje, wspaniałe gole, nieprawdopodobne emocje. To był futbol w czystej postaci, gdzie obie drużyny na maksymalnej intensywności naparzają się o awans. Ale różnica jest jedna – jedna z nich jedynie wybija i gra w sposób prymitywny, a przy tym nieobliczalny. Druga natomiast gra. Gra w piłkę. Reprezentacja Polski kończy te eliminacje jako zespół, który umie grać z kontry, umie w ataku pozycyjnym, ma wypracowane stałe fragmenty (ależ to Grosik wymyślił z centrą do Krychowiaka!), potrafi utrzymać piłkę, ale potrafi też ruszyć z bardzo szybkim atakiem. I to nawet bez Milika, którego nieobecność miała zachwiać całą ofensywą!




Naprawdę, może to nie w naszym stylu, ale po takim meczu, po takiej końcówce możemy tylko chwalić. Fabiańskiego za genialną grę nogami, świetne wyjścia do dośrodkowań i pewne interwencje. Piszczka za powrót do najlepszych czasów. Glika za bycie skałą. Krychowiaka za niebywały wręcz postęp. Pazdana, Mączyńskiego, nawet dyskretnego Linettego, który miał wielki udział przy drugim golu… O Lewandowskim wyrównującym rekord Davida Healy’ego nie trzeba nawet wspominać, bo o tym, że to potwór, wie już cały świat. Można się czepiać Pazdana za nieodpowiedzialną interwencję (inna sprawa, że nie było karnego), można zarzucać Grosickiemu, że bywa jeźdźcem bez głowy, ale – jak mawiał klasyk – nie czas, nie pora. Żadna drużyna nie jest idealna, a ten zespół z każdym kolejnym meczem wygląda po prostu lepiej. Wybory Nawałki sprawdzają się do tego stopnia, że dziś – choćby powołał Trytkę i Pazio – nikt powinien podważać jego decyzji.

Reklama

Ale naprawdę, co to był za mecz… Emocje pewnie zaczną opadać dopiero jutro. Szybki gol Krychowiaka jak w finale Ligi Europy, potem odpowiedź Irlandczyków. Kibice jeszcze nie zdążyli usiąść, a tu kung-fu Pazdan. Karny. Irlandia wraca do gry. Leci kontra Polaków. Gol Mączyńskiego! Nieuznany. Zaczyna się wyzywanie sędziego. Chwila przerwy i fenomenalny  gol Lewandowskiego. Druga połowa – kultura gry po stronie Polaków, ale – jakby to delikatnie ująć – samą kulturą z Irlandczykami nie wygrasz. I jeszcze ta piłka meczowa Grosickiego, który – jak to Grosicki – w kluczowym momencie zwariował, tylko tym razem efekt był niekorzystny. Kto oglądał tę wymianę ciosów z Narodowego, ten niech się uda jutro do kardiologa.

Ta noc będzie długa. Warszawa nie położy się wcześnie spać. Ale mamy to! Mamy awans na Euro! Vive la Pologne!

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Hiszpania

Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Patryk Stec
0
Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna
Piłka nożna

Błaszczykowski o aferze zdjęciowej. “Mnie nie pozwoliłoby wewnętrzne ego”

Patryk Stec
7
Błaszczykowski o aferze zdjęciowej. “Mnie nie pozwoliłoby wewnętrzne ego”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...