Reklama

Sześć irlandzkich strzelb. Czy w ogóle jest się kogo bać?

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

11 października 2015, 17:46 • 5 min czytania 0 komentarzy

W dziewięciu meczach eliminacyjnych strzelili osiemnaście bramek. Nieźle. Jeśli jednak odejmiemy od tego dwa starcia z ogórkami z Gibraltaru, okazuje się, że reprezentacja Irlandii skutecznością nie grzeszy. Siedem spotkań – siedem trafień, średnia szybko zredukowana została o połowę. Biorąc pod uwagę tylko te bramki zdobyte z poważnymi rywalami – ledwie cztery przez te eliminacje zostały strzelone przez napastników. Cztery. Jeśli jeszcze dodamy fakt, że do kadry Martin O’Neill zaprasza ostatnio aż sześciu snajperów… Raczej lichy wyczyn. 

Sześć irlandzkich strzelb. Czy w ogóle jest się kogo bać?

Jego ulubionym systemem jest gra dwójką napastników, trzyma się tego dość kurczowo. Lubi mieć komfort wyboru na tej pozycji, kandydatów do gry jest trzy razy więcej niż miejsc w pierwszym składzie. Robbie Keane, Shane Long Daryl Murphy, Kevin Doyle,  David McGoldrick i Jonathan Walters, któremu nierzadko w klubie zdarza się występować w roli skrzydłowego. Postanowiliśmy na kilka chwil przed pierwszym gwizdkiem na Stadionie Narodowym przyjrzeć się im troszeczkę bliżej. Czy Glik i spółka powinni się w ogóle obawiać, a jeśli tak to kogo i dlaczego? Zapraszamy.

ROBBIE KEANE (Los Angeles Galaxy)

Legenda reprezentacji. Najwięcej rozegranych spotkań, najwięcej goli na koncie. W drugiej z tych kategorii wręcz miażdży konkurencję – on ma 56 bramek, a drugi na liście Niall Quinn ledwie 21. Debiutował jeszcze w XX wieku, a po trzech bramkach na mundialu w Korei i Japonii był noszony na rękach. Myli się jednak ten, kto twierdzi, że nikt nie śmie podważać zasadności wysyłania kolejnych powołań do 35-latka, który od kilku sezonów jest jedną z atrakcji MLS.

Krytycy mówią: Ostatnia ważna bramka? Listopad 2009, baraże do mundialu w RPA, mecz z Francją, który pamiętamy głównie ze względu na rękę Henry’ego. Sześć lat temu. Od tego czasu Keane stał się pogromcą słabych lub przeciwników w starciach towarzyskich.

Reklama

O’Neill jest jednak na te głosy głuchy, Keane to jego kapitan. Z Niemcami nie zagrał tylko dlatego, że ze względu na narodziny dziecka później dołączył do drużyny. Podstawy, by go powoływać ciągle są: w MLS weteran bawi się przednio. Z siedemnastoma bramkami jest na podium klasyfikacji strzelców, ustępuje tylko Sebastianowi Giovinco i Kaiansu Kamarze. Poprzednie trzy sezony? Zawsze powyżej 20 goli we wszystkich rozgrywkach, zawsze około 10 asyst do tego.

Wciąż chce mu się przyjeżdżać na kadrę, wciąż chce strzelić dla niej coś ważnego. Na przykład w meczu takim jak dziś.

KEVIN DOYLE (Colorado Rapids) 

I pomyśleć, że kiedyś wróżono mu przyszłość nie gorszą niż Keanowi. Trzy lata młodszy od rodaka, dziś łączy ich jedynie to, że obaj kontynuują karierę w Stanach Zjednoczonych. Keane strzela regularnie, on od czasu do czasu (4 bramki w 17 meczach). Doyle nigdy nie trafił do poważnego klubu w Premier League (grał w Reading, Wolverhampton i Crystal Palace). Niby potrafił wbić ponad dziesięć goli w tych rozgrywkach w jednym sezonie, ale całościowo jest pewnym rozczarowaniem.

O’Neill powołuje go w zasadzie tylko na wypadek epidemii wśród napastników. W tych eliminacjach dostał jedynie półgodzinną szansę z Gibraltarem. Nie powinien stanowić zagrożenia.

Reklama

JONATHAN WALTERS (Stoke City)

Może grać zarówno jako napastnik, jak i skrzydłowy. Wspominaliśmy na wstępie o czterech bramkach z poważnymi rywali – dwa z tych trafień to robota Waltersa. Warunki fizyczne i aparycja wskazują, że mógłby sobie poradzić w kilku innych dyscyplinach sportowych i raczej nie chodzi nam tu o łucznictwo. Pod wiejską dyskoteką w trakcie mordobicia też by nie przepadł. Nieprzyjemny typ napastnika, nie pęka na robocie. O’Neill na niego stawia.

Klub? Gra. Od pięciu lat jego domem jest Britannia Stadium, więc nieobcy jest mu klimat słynnych “chłodnych, deszczowych wtorków”. Nie jest typem goleadora, a raczej pracusia. W tym sezonie zdobył dwa gole w Premier League, jednego w Pucharze Ligi. To jeden z nich:

Trzeba trzymać go krótko. Najlepiej gdyby już na początku Kamil Glik ustawił go sobie jednym ostrzejszym wejściem. Tak jak lubi.

DARYL MURPHY (Ipswich Town)

Środkowy napastnik, który w najwyższych klasach rozgrywkowych w całej karierze strzelił zaledwie… siedem goli. Potrafił rozegrać w Sunderlandzie 23 spotkania w Premier League i nie znaleźć drogi do siatki. Championship? 32-lata na karku i zaledwie jeden bardzo udany sezon – zeszły, strzelił wtedy 27 goli. Ale w nowym znów razi nieskutecznością, jeszcze nie trafił. Mało?

OK, jeszcze jeden fakt – w reprezentacji zagrał piętnaście razy i też jeszcze nie rozpoczął strzelania.

Gdyby stało się to dziś, mówiliśmy o wyjątkowym pechu. Lub naszym frajerstwie.



DAVID McGOLDRICK (Ipswich Town)

Kolega klubowy Murphy, z jeszcze słabszą przeszłością. Nigdy nie podskoczył wyżej niż Championship i – o ile Ipswich nie awansuje – niewiele wskazuje na to, by miało się to stać. Trzy gole w tym sezonie w klubie. W kadrze grzeje ławę, zagrał ledwie trzy mecze, ani razu w eliminacjach.

Raczej nieszkodliwy.

SHANE LONG (Southampton)

Po pierwsze: strzelił nam bramkę w Dublinie. Po drugie: w czwartek wpakował piłkę do siatki Niemców. Po trzecie: gra w poważnym klubie, choć nie jest tam gwiazdą pierwszej wielkości. Po czwarte: Southampton zapłacił za 15 milionów euro. Nawet jeśli – jak to w Anglii – przepłacono, to generalnie mówimy o w miarę poważnym piłkarzu w sile wieku (28 lat).

Za ten sezon klubowy pochwał nie zbiera zbyt wiele. Gol w lidze na inaugurację sezonu, gol w kwalifikacjach Ligi Europy, dwie bramki i dwie asysty w starciu z Milton Keynes Dons w Pucharze Ligi. Chyba lepiej czuje się w reprezentacji.

Lis pola karnego, potrafi wykorzystać moment zawahania. Oglądamy kompilacje z jego bramkami i cóż – nie można gościa zlekceważyć. Oby to trafienie pozostało najważniejszym w jego reprezentacyjnej karierze.

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
5
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...