Serial pod tytułem: “odejście Zaura Sadajewa z Lecha” był jedną z dłuższych – no i ciekawszych – produkcji tego typu w przerwie pomiędzy sezonami. Był uparty bohater, były zwroty akcji, były gorące prośby kibiców, była odważna deklaracja trenera, usilne starania działaczy, był też poniekąd rozczulający motyw rodzinny. W dalekim tle pojawił się również wątek głównego rywala z Warszawy… Można nawet powiedzieć, że to była jedna z tych historii: sam przeciwko całemu światu, bo nawet władze Tereka szeptały Czeczenowi do ucha: nic tu po tobie, wracaj do Polski, może zagrasz w Lidze Mistrzów…
Wiemy, jak to się wszystko skończyło, wspomnienia zresztą wracają niemal przy każdym meczu Lecha w tym sezonie. Ale że życie napisze taki epilog do tej historii… Tego się nie spodziewaliśmy nawet my, a trochę w piłce już widzieliśmy.
Zgadnijcie, kto w Rosji walczy o tytuł MVP jedenastej serii gier?
Tak, tak. Gwiazdor Hulk, najlepszy z tamtejszych bramkarzy Igor Akinfiejew i sympatyczny brodacz, którego przecież w Polsce raczej nieczęsto spotykały takie zaszczyty jak nominacja do jedenastki kolejki. Wszystko dzięki temu, że zapewnił Terekowi wygraną 2-1 z Rubinem.
I żeby nie było żadnych wątpliwości – to nie jednorazowy wybryk. Początkowo niechciany Zaur w Groznym został bowiem w ostatnich tygodniach… największą gwiazdą drużyny. Nagle w kadrze Tereka zrobiło się sporo miejsca dla napastników. Niemal w tym samym czasie ekipę opuścili:
– Ailton Almeida, który zagrał we wszystkich spotkaniach w poprzednim sezonie, a wybrał petrodolary w Arabii Saudyjskiej
– Jeremy Bokila, który w Rosji raczej zawodził, ale udało się na nim zarobić prawie 1,5 miliona euro, bo przyszła oferta z Chin
– Marko Scepovic, któremu skończyło się wypożyczenie, choć on akurat praktycznie grzał tylko ławę
Do gry jako dziewiątka zostali więc tylko Senegalczyk Ablaye Mbengue, który wiosną pokazał się z dobrej strony i Sadajew. Jako opcja rezerwowa traktowany jest Magomed Mitriszew, nominalny skrzydłowy. Sezon zgodnie z oczekiwaniami w pierwszym składzie zaczął zawodnik z Afryki, ale nie błysnął skutecznością, więc dziś jest on już tylko zmiennikiem Sadajewa.
A ten strzela aż miło. Pięć goli w pięciu ostatnich spotkaniach! A to – uwaga! – dokładnie tyle, ile przez cały zeszły sezon wcisnął Ailton, najlepszy strzelec drużyny! No i tyle, ile Zaur strzelił w barwach Lecha w spotkaniach ligowych w ostatnich rozgrywkach.
Niesamowita sprawa. Od zawsze krążyły legendy o jego talencie. Polacy z Tereka i koledzy z drużyn Ekstraklasy powtarzali, że możliwości ma naprawdę nieprzeciętne. Ale za rzadko to pokazywał. Szacunek zyskał przecież bardziej dzięki harówce niż strzelaniu goli. I gdy wydawało się, że przez swoją upartość i względy rodzinne, może wylądować na aucie – obudził się, podbija rosyjskie boiska i przede wszystkim robi to, co powinien robić napastnik: trafia w prostokąt. Jedno się nie zmieniło – kartki dalej łapie regularnie.
Choć na pewno wszyscy życzyli mu jak najlepiej, to musi być kolejny cios dla kibiców Lecha. W momentach takich jak ten snajper-zabijaka byłby na wagę złota.