W europejskich pucharach znowu to samo – przeciwnik wychodzi, rozgląda się, gra swoje, pyka jak chce i inkasuje (nie bramki lecz mucho dinero), a my „przychodzimy, odchodzimy, cichuteńko na paluszkach”, mając nadzieję, że plamę zmażemy zwycięstwem ligowym oraz pewność, że nawet jeśli nie zmażemy, to przecież za wszystko i tak zapłaci trener swoją posadą. „Nie lubię dziadostwa” – powiedział w dzisiejszym wywiadzie dla „Sportu” Leszek Ojrzyński i niby nie o pucharach, ale przecież pasuje jak ulał. Miejmy nadzieję, że w 11 kolejce ekstraklasy dziadostwa nie będzie, „tylko aplauz i zaakceptowanie” i że żaden trener nie zostanie ranny w trakcie jej rozgrywania. Trenera Berga, oczywiście, wyłączamy, bo wszystko wskazuje, że nie jest już trenerem, a jedynie „pełniącym obowiązki do czasu znalezienia kolejnego szkoleniowca, którego także się wyrzuci w ciągu dwóch najbliższych lat”.
2 PAŹDZIERNIKA, PIĄTEK
RUCH CHORZÓW – POGOŃ SZCZECIN (godz. 18:00)
– Niepokonana! – śpiewali kibice Pogoni, z wyższością patrząc na przeciwników.
– Ale Ruch u siebie jest bardzo groźny – slogan, którego użyła Opinia Publiczna, był tak wytarty, że błyszczał jak lusterko.
3 wygrane, 1 remis, 2 porażki – taki jest bilans Ruchu w meczach u siebie. Pogoń na wyjeździe może się pochwalić dokładnie takim samym wynikiem jak w domu: 2-3-0. A sędzia Sebastian Krasny może się pochwalić, że poprowadzi drugi ekstraklasowy mecz w tym sezonie. Jakieś podpowiedzi dla niedoświadczonego arbitra?
– Proszę pana, a Frączczak to się przewraca! – zapiszczał głos z tylnego rzędu.
– Nieprawda! Nieprawda! A Łukasz Surma kopie!
– A Murayama, proszę pana, ręką…
– Za to Grodzicki łokciami!…
– A wasz trener…
– A wasza publiczność…
„Poligon” życzy panu sędziemu odporności i wytrwałości.
JAGIELLONIA BIAŁYSTOK – LECHIA GDAŃSK (godz. 20:30)
– Najwięcej witaminy mają polscy trenerzy… – nucił przed meczem Michał Probierz – I to jest prawda, to jest fakt.
– Lecz jak czułbyś się w swym domu, czystym, oczywistym – odśpiewywał Głos Wewnętrzny – Gdyby w kuchni ktoś przy dziecku mówił po niemiecku?
80% gospodyń cieszyłoby się, że dziecko od małego łapie podstawy języka obcego, więc gdy dorośnie i zostanie trenerem, będzie mogło na konferencji prasowej swobodnie porozmawiać z trenerem drużyny przeciwnej. No, chyba że Jagiellonia przegra – wtedy trener Probierz nie powie po niemiecku ani słowa, a po polsku wygłosi kolejny odcinek sagi o polskich trenerach, śmiesznej lidze i lotniskach. Tylko, czy Jagiellonia może przegrać?
– O, Horacy… Więcej jest rzeczy na ziemi i w niebie, niźli się śniło waszym filozofom.
– Mnie się ostatnio przyśnił Demiurg – zwierzył się brodaty facet w dziwnym prześcieradle – Ale to pewnie przez tę baraninę z wczorajszej kolacji.
3 PAŹDZIERNIKA, SOBOTA
TERMALICA BRUK-BET NIECIECZA – GÓRNIK ŁĘCZNA (godz. 15:30)
– Mariusz, rany boskie, zbieraj się, mecz niedługo, a ty jeszcze niegotowy, spóźnisz się!
Nie tym razem – pan sędzia ma do Mielca rzut beretem. Zwłaszcza jeśli nie będzie jechał przez Stalową Wolę, tylko przez Stale i Dąbrówkę.
– Ale jeśli przez Stalową Wolę to możemy się spotkać koło Niska i pana sędziego podrzucimy na stadion – powiedzieli działacze Górnika Łęczna, którzy też nie mieli daleko i zastanawiali się czy nie pospać do dziewiątej.
„Słonie” u siebie (czyli mocne), Górnik bez trenera Szatałowa, 18 stopni, chmurki z prześwitami, wilgotność powietrza ok. 67%, raczej nie będzie padać, a przy dobrym układzie meczów piątkowych Termalica może wskoczyć na miejsce trzecie.
KORONA KIELCE – PODBESKIDZIE BIELSKO-BIAŁA (godz. 18:00)
Trener Brosz miał dylemat – zagrać trzema czy czterema obrońcami? Trener Podoliński nie ma dylematów – wciąż jest na dorobku, dostał kolejną szansę, pierwszy mecz wygrał, a prezes Borecki był ostatnio zbyt zajęty, żeby bawić się ustalanie składu, taktyki i treści pomeczowych wypowiedzi, więc nowy szkoleniowiec Podbeskidzia mógł cieszyć się komfortem pracy i widokiem z okna na jesienne lasy. Faworytem jest Korona…
– W Podbeskidziu broni Zubas, a strzela Szczepaniak – przypomniała Opinia Publiczna.
Yyyy… nie ma faworyta, szanse są wyrównane, a wynik może zależeć od tego, jaki pan sędzia Jakubik będzie miał stosunek do ochrony przyrodzenia Zbigniewa Małkowskiego.
PIAST GLIWICE – WISŁA KRAKÓW (godz. 20:30)
– Może będzie remis? – pocieszała się Wisła przed meczem na stadionie lidera Ekstraklasy.
– Nie będzie – Głos Wewnętrzny był wyraźnie sceptyczny.
– Nie byłem sceptyczny, tylko popatrzyłem w tabelę – sprostował Głos Wewnętrzny – Piast jeszcze ani razu nie zremisował.
– Za to Wisła aż sześć razy, więc może w sobotę znowu będzie remis? – ton głosu Wisły od nadziei zaczął jakby przechodzić w kierunku prośby.
Jak gra Piast – wszyscy wiedzą, ale większość nie wie, co z tą wiedzą zrobić. Jak gra Wisła – trudno przewidzieć, ale większość rywali z krakowiakami nie przegrała. Jak będzie gwizdał pan sędzia Przybył? Ba!…
4 PAŹDZIERNIKA, NIEDZIELA
ZAGŁĘBIE LUBIN – ŚLĄSK WROCŁAW (godz. 15:30)
W pojedynku na numerki wygrywa Lubin, który ma wyższy kierunkowy niż Wrocław (76:71), w pojedynku na historię wygrywa Wrocław, który prawa miejskie uzyskał w 1214 roku, podczas, gdy Lubin w roku 1295, a w pojedynku „kibice vs zarząd” Lubin ostatnio wygrał z Wrocławiem przez nokaut.
– Bo ich było dwóch! – zaprotestował były prezes Śląska.
Oczywiście tak pożałowania godne incydenty już się w Lubinie nie zdarzą, a mecz – miejmy nadzieję – będzie godny poświęcenia mu dwóch godzin i odłożenia spotkania Górnik-Legia na późny wieczór.
Albo nawet na dzień następny.
GÓRNIK ZABRZE – LEGIA WARSZAWA (godz. 15:30)
Wyobrażacie sobie tę przedmeczową odprawę w szatni Legii? Trener mówi, asystent rysuje, pomocnik dłubie w nosie, napastnik gra w węża na komórce…
– W węża? – zdziwiła się Opinia Publiczna – Ile ty masz lat, człowieku? Sześćset?
…obrońca wystawia dzióbki na Instagramie, dwóch rezerwowych przysypia i tylko Dušan Kuciak robi notatki. Ale on zawsze był dziwny.
– Ja wiem, że odchodzę, wy wiecie, że jesteście do dupy, może jednak ten jeden raz pokażemy wszystkim, że potrafimy grać w piłkę? – apeluje trener w lengłidżu.
– Co on powiedział? – pyta drugi obrońca trzeciego pomocnika.
– Chyba że sam chce wyjść na boisko – wzrusza ramionami kolega.
– Pinnng! – na Instagramie pojawił się kolejny dzióbek…
– Pinnng! – …a na Snapchacie dzióbek z bicepsem i rukolą.
W oddali słychać było bicie dzwonu – to pan Stanisław przygotowywał się do meczu.
CRACOVIA – LECH POZNAŃ (godz. 18:00)
– Co się dzieje z Lechem? – zastanawiała się Martha Rodgers.
– Żyje – orzekła Lanie Parish, badając puls pacjenta – Nie wygląda, ale jednak żyje.
Kibice Lecha badali swoje wątroby – to przecież dopiero jedenasta kolejka, do końca rundy jeszcze dziesięć spotkań, tyle listów, tyle rozstań, ciężkich godzin w miastach wielu…
– I znów upór, żeby powstać – przekonywał swoich piłkarzy trener Skorża – I znów iść, i dojść do celu.
– …więc ja chciałbym swoje serce ocalić od stanu przedzawałowego – fałszował skośnym barytonem pan Waldemar ze Starego Grunwaldu.
W meczu z Cracovią piłkarze Lecha rzuca na szalę wszystkie swoje umiejętności, całą swoją ambicję, całym swym jestestwem udowadniając piłkarskiej Polsce, że godni są miana piłkarzy ekstraklasowych i że przejdziem Wisłę, przejdziem Wartę, zyszczy nam, spuści nam…
– Kto komu co spuści, to się jeszcze okaże – w kibicach Cracovii sympatie po szalu powoli ustępowały apetytowi na puchary.
„POLIGON” W „USTAW LIGĘ”
Prezes LZS Poligon i pani Jadzia korzystali z ostatnich ciepłych promieni, wygrzewając się na łonie natury, wśród nitek babiego lata, ćwierkających wróbelków, kwiecia pachnącego jesienią i zalegających pod lasem krowich placków.
– Pilarz na ławkę – zadecydował prezes – 11 kolejce broni Dawid Kudła.
– Bo ja wiem?… – pani Jadzia była sceptyczna – Stępiński ostatnio strzelać zaczął, a w Lechu – sam pan widzi, co się dzieje. I jeszcze Pawłowski jest kontuzjowany?
– A pani się nadal trzyma Cetnarskiego, czy może wymieni go na Janusa lub Vassilieva? – zainteresował się prezes.
Pani Jadzia nie odpowiedziała. Zamyślona wpatrywała się w skład swojego zespołu i zastanawiała się, czy wymienić Flavio Paixao na Rakelsa albo na Pawła Brożka i czy przed meczem z Piastem nie sprzedać Łukasza Burligi. Równie głęboko zamyśleni byli prezesi wszystkich klubów ligi „poligonowej” (kod: 726135177), których ambicję podrażnił spadek w klasyfikacji lig prywatnych na miejsce siódme.
– Jesteśmy drugą pod względem wielkości ligą prywatną – myślało 63% prezesów ligi „poligonowej” (kod: 726135177) – Powinniśmy być drugą ligą w klasyfikacji punktowej.
– Powinniśmy prowadzić – myślało 36,99% „poligonowych” prezesów.
– Powinienem wreszcie wybrać jakiś skład – myślał prezes LuisVanGaal, kierujący drużyną Why Always We. A przynajmniej powinien tak myśleć. I powinien to wreszcie zrobić!
Andrzej Kałwa
Fot. FotoPyk