Liczyliśmy się z tym, że Dinamo Zagrzeb zostanie rozsmarowane przez Bayern, a skoro Bayern wykona klasyczne zaoranie – Robertowi Lewandowskiemu “coś” wpadnie. Ale to brzmi tak niewiarygodnie, że sprawdzamy po dziesięć razy, czy na pewno to nie urojenia z niedożywienia i braku sukcesów rodzimych piłkarzy. Siedem dni. Siedem. Nie osiem, nie siedemnaście, siedem. Tydzień. Trzy mecze, ale tak naprawdę dwa i pół, zaledwie pięć 45-minutowych odcinków.
I w tych pięciu 45-minutowych odcinkach: dziesięć goli. 10! Ten. Zehn. Dyszka.
Dziesięć bramek w tydzień. Do tej pory takie rzeczy wyczyniali chyba tylko dwaj magicy z Hiszpanii, którym kompletnie nie robi różnicy, czy strzelają do Valencii, Getafe czy Dinama Zagrzeb. Teraz w identyczny sposób zachował się Polak. Robert Lewandowski. Pięć z “Wilkami”, dwie z Mainz, dziś trzy z Dinamem Zagrzeb. Poziom rywali? Moglibyśmy spekulować, czy da się jakkolwiek zestawić Wolfsburg z zespołami z La Liga, albo Dinamo Zagrzeb z innym drużynami, które dostały się do Ligi Mistrzów, ale właściwie po co? Złośliwi i tak powiedzą, że Dinamo to wciąż to samo Dinamo, które puściło 1:7 mecz z Lyonem kilka lat temu, właśnie w Lidze Mistrzów, entuzjaści i tak odszczekną, że to samo Dinamo dopiero co ograło Arsenal.
Nie ma sensu patrzenie na rywali, bo przecież nie patrzy na nich sam Lewandowski. Już w meczu z Wolfsburgiem było widać jak obfity jest jego arsenał zagrań. To nie jest już “dostawiacz nogi”, który kończy fantastyczne akcje zespołu. Strzela z każdej piłki, z każdej pozycji. Dziś znów to udowodnił, przede wszystkim trzecim sztychem, gdy doskonale przyjął piłkę z obrotem, a następnie wyśmienicie podciął ją nad bramkarzem. Z dystansu. Z najbliższej odległości. Dzięki instynktowi, dzięki technice, dzięki chłodnej głowie. A wszystko w Bayernie, w drużynie tak genialnej, że przy trzecim golu “Lewego” przecieraliśmy oczy po każdym zagraniu. Co w tej akcji było najlepsze? Kluczowe podanie, asysta czy wykończenie? Wszystko na jakimś niemożliwym poziomie, na takie intensywności i efektowności, że ręce same składają się do braw a kielony za zdrowie Lewandowskiego do wychylenia.
Twitter pęka od wyliczeń. Najskuteczniejszy Polak w europejskich pucharach, właśnie minął Lubańskiego. Najszybsze zdobyte 26 goli w historii Ligi Mistrzów, nawet Messi i Ronaldo potrzebowali na przekroczenie tej granicy więcej spotkań. Można by pewnie wynaleźć takich więcej, bo na tym poziomie zdobywanie dziesięciu goli w siedem dni to jednak coś wyjątkowego. Zamiast tego – prosimy o ciszę. Pan Lewandowski.