Reklama

Od Lubin Shore do kompanii braci. Koniec miedziowej klątwy?

redakcja

Autor:redakcja

27 września 2015, 18:19 • 3 min czytania 0 komentarzy

Wszyscy doskonale pamiętacie te czasy. Żużel zwożony z zagranicy już nawet nie ciężarówkami, a całymi konwojami tirów, każdy jeden solidnie przepłacony, w dodatku z zamiłowaniem do piątkowo-sobotnich wojaży na mieście. Ciągłe konflikty z kibicami, frustracja pompującego w klub ogromną kasę zarządu, wreszcie pobicie Michała Gliwy. „Lubin Shore”. Ekipa z Lubina. Ta ksywka nie wzięła się znikąd, ta ksywka była doskonałym spuentowaniem ówczesnej lubińskiej żenady. Mieliśmy wrażenie, że gdyby Zagłębie ściągnęło Messiego, po dwóch tygodniach nie różniłby się od Miłosza Przybeckiego, a fanatyczny perfekcjonista Cristiano Ronaldo po pół roku latałby z brzuszkiem. 

Od Lubin Shore do kompanii braci. Koniec miedziowej klątwy?

Tak, Zagłębie irytowało, albo mówiąc bez eufemizmów: niemiłosiernie wkurwiało.

Nawet kibice z Lubina widzieli w swoim klubie uosobienie wszystkich patologii rodzimego futbolu. Przepłacanie kiepskich zawodników. Pobłażliwość. Karuzela trenerska. Ślepe patrzenie na gwiazdy z zagranicy. A w dodatku – wszystko za publiczną kasę. Każdy mecz Zagłębia wywoływał ból zębów, każda kolejna porażka w kiepskim stylu – tyrady o fatalnym zarządzaniu funduszami w świecie polskiego futbolu.

I nagle Zagłębie zniknęło z radarów. Oczyściło się z Rymaniaków i Jeżów, przekiblowało chwilę na zapleczu Ekstraklasy, ograniczyło wydatki, zaczęło myśleć długofalowo, a nawet odważnie postawiło na młode produkty swojej klubowej akademii. Produkty niejednokrotnie związane z klubem także „uczuciowo” – bo nie jest wielką tajemnicą, że w obecnym składzie lubinian jest sporo gości określających się mianem kibiców tego klubu. Zresztą, wystarczy porównać: w bramce zamiast Gliwy mamy dziś Forenca, wciąż dość młodego łysola, który z miejsca okazał się na tyle charakterny, że na ramieniu nosi opaskę kapitana. Zamiast jakichś Jeżów czy Widanowów: Kubicki i Woźniak, od małego za Zagłębiem, tańsi, zupełnie inaczej podchodzący do swoich obowiązków.

Zresztą, główna zmiana nastąpiła chyba w głowach – ktoś zorientował się, że Zagłębie od lat ma pod nosem świetną akademię, której absolwenci nie są wcale gorsi od tych wielkich gwiazd, z hukiem spieprzających się z Ekstraklasy. Sobków i Jagiełło to goście, z którymi wielkie nadzieje wiąże się nie w kontekście gry w Zagłębiu, ale nawet w reprezentacji Polski. Czytamy wywiad z Piotrem Burlikowskim w „Przeglądzie Sportowym” i aż nie możemy uwierzyć, że to ten sam Lubin, który jeszcze przed momentem był areną melanży „Ekipy z Lubina”. W kadrze seniorskiej jest piętnastu gości, którzy mieli styczność z juniorskim graniem w miedziowych barwach? „Jesteśmy bliscy modelu znanego z Bilbao”?

Reklama

Dziś Zagłębie dostało zasłużone bęcki od Lechii, ale nawet w takim spotkaniu ciężko było nie czuć sympatii do Forenca, Kubickiego czy Janusa. Najbardziej antypatyczny klub ligi zmienił się w nieźle zarządzany projekt z kilkoma twarzami, które witamy w Ekstraklasie z niekłamaną radością. Czekamy na więcej.

Fot.FotoPyK

Najnowsze

Anglia

Cucurella nietypowo o koledze z zespołu. „Nigdy w życiu nie powiedziałbyś, że jest piłkarzem!”

Radosław Laudański
0
Cucurella nietypowo o koledze z zespołu. „Nigdy w życiu nie powiedziałbyś, że jest piłkarzem!”
Ekstraklasa

Koniec czekania. Polski klub finalizuje transfer. Na przeszkodzie stała… polityka

Szymon Janczyk
8
Koniec czekania. Polski klub finalizuje transfer. Na przeszkodzie stała… polityka

Komentarze

0 komentarzy

Loading...