Mizernie układają się losy najlepszych strzelców Ekstraklasy z poprzedniego sezonu. Paixao z miejsca przegrał rywalizację w Sparcie, Kuświk trze nosem o dno w Lechii, Wilczek grzeje ławę w Carpi, a Piątkowski jest rezerwowym w APOEL-u. W ostatnich tygodniach słuch też zaginął o Patryku Tuszyńskim, po którego Rizespor sięgnął, gdy nie udało się sprowadzić Wilczka. „Tuszek” wyemigrował do Turcji, ale 12 sierpnia naderwał mięsień czworogłowy, co nie pozwoliło mu ugrać ani minuty w pierwszych pięciu kolejkach ligi. W zeszłym tygodniu wrócił jednak do treningów i – jak się okazuje – ma się nie najgorzej.
Wczoraj Tuszyński w końcu zadebiutował w nowych barwach. Wybiegł w pierwszym składzie Rizesporu na trzecioligowy Ankara Adliyespor i zrobił to, co do niego należało. Po prostu zrobił wynik. Rize wygrało skromnie, ledwie 2:0, ale pierwszego gola strzelił sam Patryk, a drugiego wypracował ofiarnym wślizgiem. Trafienie – jak zauważycie na wideo – przepiękne, ale zachowanie Polaka też warte odnotowania. Oto te dwa trafienia.
Nie ma się oczywiście czym jeszcze zachwycać, to dopiero pierwsze kroki Tuszyńskiego w tureckim futbolu, ale zawsze lepiej od razu pokazać się z takiej – skutecznej – strony. Najbliższe kolejki powinny dać odpowiedź, które miejsce w hierarchii napastników zajmuje były jagiellończyk. Konkurencja jednak nie śpi. Leonard Kweuke strzela aż miło (5 meczów, 4 gole), a i Deniz Kadah zdemolował 10 dni temu hat-trickiem Antalyaspor. Tuszyński dał jednak pierwszy sygnał, że nie warto go skreślać. Pytanie, czy pojawią się kolejne sygnały.