7934 widzów pojawiło się w czwartkowy wieczór przy Bułgarskiej. Obejrzało całkiem ciekawy mecz, zwłaszcza w drugiej połowie. Dziwnym zbiegiem okoliczności wszystkim piłkarzom doliczy się kolejne rozegrane w europejskich pucharach. Na trzy dni przed bardzo ważnym meczem z Jagiellonią Białystok Lech Poznań zagrał istotny mecz kontrolny z interesującym przeciwnikiem – portugalskim Belenenses.
Maciej Skorża zostawił najlepszych zawodników na ławce rezerwowych. Kasper Hamalainen, Karol Linetty i Szymon Pawłowski weszli w drugiej połowie, a Barry Douglas z Tomaszem Kędziorą mogli sobie odpocząć. Na murawie pojawili się za to Tamas Kadar, Kebba Ceesay, Dariusz Formella, Gergo Lovrencsics i Dawid Kownacki. No i Dariusz Dudka, ale o nim wolelibyśmy nie wspominać.
Lech zremisował 0-0, choć obie strony stworzyły sobie co najmniej dwie sytuacje do strzelenia bramki. Ale wiadomo, że w sparingach wynik schodzi na plan dalszy, że liczy się przede wszystkim gra zespołu, wypróbowanie nowych schematów. A Kolejorz zagrał naprawdę nieźle, a można powiedzieć nawet, że całkiem dobrze, jeśli weźmie się pod uwagę, że był to na wpół rezerwowy skład.
Wyjąwszy kompletnie bezużytecznego w grze do przodu Dariusza Dudkę i beznadziejnego Kebbę Ceesaya, trudno przyczepić się do któregokolwiek z piłkarzy Lecha. Ba, powiedzielibyśmy nawet, że taki parodysta jak Tamas Kadar zagrał więcej niż poprawnie na lewej obronie. Na Gergo Lovrencsicsa też trudno narzekać, choć przecież w ostatnich meczach grał jak człowiek bez pomysłu. W czwartek piłka czasem przyjemnie kleiła mu się na stopie.
Lech zrobił krok do przodu, zaczął grać lepiej niż w lidze, grał też lepiej niż w starciach z Videotonem. To pewna kropla optymizmu w wielkiej żałobnej zupie w Poznaniu, ale może być zaczynem czegoś nowego. Nie zmienia to jednak tego, że poznaniacy powinni to spotkanie wygrać, jeśli braliby na poważnie europejskie puchary. Belenenses to zespół na poziomie Jagiellonii Białystok. Groźni tylko momentami. Takie mecze w Europie trzeba wygrywać. Może nawet tylko dla premii albo punktów do rankingu.
W każdym razie lechici mogą przystępować do meczu z Jagiellonią w troszkę lepszych nastrojach niż na początku tygodnia. Wciąż jednak w mało optymistycznych, zwłaszcza jeśli ten mecz oglądało najmniej widzów w historii meczów Lecha na nowym stadionie w Poznaniu. Mniej niż w meczu ze Zniczem Pruszków w Pucharze Polski.
Spotkanie z Belenenses miało być jednym z ważniejszych, definiujących spotkań w historii Lecha. Było jednak tylko ciekawostką.