Reklama

Gajos zbił w domu wszystkie lustra? Kumulacja pecha

redakcja

Autor:redakcja

16 września 2015, 15:05 • 2 min czytania 0 komentarzy

Maciej Gajos nie spodziewał się, że w Lechu czeka go sytuacja rodem z wojskowego kocenia. Spokojnie, nie kazano mu szorować toalet szczoteczką do zębów, musztry w środku nocy nikt mu nie robi, ale jest to tak koszmarny początek przygody z nowym klubem, że konsekwentnie jutro pewnie złapie gumę podczas jazdy do klubu, a w domu pęknie mu rura.

Gajos zbił w domu wszystkie lustra? Kumulacja pecha

Najpierw konferencja-połajanka. Miał być przedstawiony, przywitać się ładnie i cyknąć parę zdjęć, a tymczasem znalazł się w oku cyklonu, jakim stała się dyskusja prezesa Klimczaka z dziennikarzami. Było nerwowo, a nawet Klimczak stwierdził, że Gajos niech się przyzwyczaja do presji.

Tę presję Gajos mógł poczuć namacalnie już na boisku podczas starcia z Podbeskidziem. Jak było, wszyscy wiecie – 0:1 w ryj u siebie, wynik bez żadnego usprawiedliwienia. Gajos dostosował się poziomem do kolegów, grał marnie, już w przerwie schodząc do szatni usłyszał symfonię gwizdów, a także okrzyki “Kolejorz grać, kurwa mać”. W drugiej połowie lepiej nie było, kibice zaczęli gromkie “Ole!” przy podaniach lechitów, a po jednym z beznadziejnych uderzeń Gajosa trybuny po prostu wybuchły śmiechem.

Kolejny dzień i kolejna niespodzianka: tym razem zamrożone premie, a więc dostał po kieszeni. Dzisiaj natomiast okazało się, że Maciej skręcił staw skokowy i kilka najbliższych kolejek ma z głowy, ucierpiało więc zdrowie. Pokerowa kareta nieszczęść ukończona. Gorzej być już nie może, ktokolwiek zrobił jego laleczkę voodoo musi odłożyć ją na półkę z braku kolejnych możliwości i to chyba jedyna pozytywna wiadomość w całym tym zamieszaniu.

Fot. FotoPyK

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...