Tak przynajmniej informują lokalne media. Prezes Górnika Łęczna Artur Kapelko uspokaja, mówi, że nie ma szans na gwałtowne ruchy i przypomina, że trzy porażki z rzędu zdarzyły się już w pierwszej lidze i wtedy nikt o wyrzuceniu Szatałowa nie myślał. Kazimierz Moskal chciałby mieć takiego prezesa, bo wie, że jeśli w Łęcznej nie zdobędzie trzech punktów, to znowu wróci temat jego zwolnienia.
1. Kto zastąpi Brożka?
A o zwycięstwo z Górnikiem będzie tym trudniej, że Wisła na Lubelszczyznę jedzie bez Pawła Brożka, który cierpi na uraz mięśni brzucha. Nie chodzi nawet o to, że napastnik krakowskiego zespołu przełamał się w ostatnim meczu ze Śląskiem Wrocław, czyli powinien ładować bramkę za bramką. To byłoby za dużo powiedziane. Bo dużo ostatnio rozgrywa? Też nie do końca.
Problem w tym, że Crivellaro – Jankowski to nie duet przed którym rywalom miękną kolana. I jednemu, i drugiemu może się fartnąć, mogą zasunąć ładne uderzenie albo wcisnąć jakiegoś farfocla, ale czy postawilibyśmy na to jakieś pieniądze? Raczej nie. Bardziej skłaniamy się ku opcji, że jeśli któryś wiślak trafi do siatki, to będzie to Wilde-Donald Guerrier.
2. Jak sprawdzi się obrona Górnika?
Na przeciw tego budzącego grozę ataku Wisły stanie defensywa, która w ostatnich trzech meczach straciła aż dziewięć bramek. Gdy jeszcze miała na koncie tylko sześć goli w dwóch spotkaniach, Szatałow postanowił przeorganizować obronę i wystawił z tyłu trzech zawodników, zamiast czterech. Piast Gliwice był bezlitosny.
To był tylko jednorazowy eksperyment i teraz łęcznianie wracają do ustawienia z czwórką defensorów. Szatałow byłby szalony, gdyby nad poprawą gry w obronie nie pracował przez ostatnie dwa tygodnie, ale pewnie sam wie, że może to się na niewiele zdać, jeśli zadecydują tak zwane “błędy indywidualne”, a o to w tej łęczniańskiej obronie może był stosunkowo łatwo.
3. Co po meczu?
Przed nim atmosfera jest jeszcze sielska i anielska, ale po nim niektórym zacznie się już palić. Kapelko zapowiada, że Szatałowowi włos z głowy nie spadnie, ale nic nie mówił o tym, co stanie się po meczu. Jeśli Łęczna przegra, może być różnie. Z drugiej strony, gdy patrzymy na potencjalnych kandydatów: Dariusz Wdowczyk i Robert Podoliński, to trudno dostrzec w tym wszystkim sens.
Uspokoiło się natomiast dookoła Kazimierza Moskala. Już jest wszystko w porządku, już nie ma żadnych problemów. Wystarczyło tylko wygrać ze Śląskiem Wrocław. Ale to wciąż Wisła Kraków zarządzana przez Bogusława Cupiała, którego ewentualna porażka w Łęcznej solidnie zdenerwuje. Początek sezonu jest na razie tak popieprzony, że zwycięstwo wywinduje Wisłę w okolice ekstraklasy. Porażka oznacza pozostanie w dole tabeli.
Fot. FotoPyK