Reklama

Lech znowu ucieka spod topora, ale zaraz kara będzie dotkliwsza

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

08 września 2015, 20:35 • 3 min czytania 0 komentarzy

Zamknięty stadion przy Bułgarskiej miał być już na mecz z Videotonem, ale UEFA zawiesiła wykonanie kary i zajęła się odwołaniem przygotowanym przez poznański klub. Kibice, choć niewielu, jednak na trybuny weszli. W klubie powtarzali, że fanów nie będą mogli wpuścić na pierwszy mecz fazy grupowej Ligi Europy. We wtorek okazało się, że jednak mogą. Radość? Jeśli już, to bardzo umiarkowana.

Lech znowu ucieka spod topora, ale zaraz kara będzie dotkliwsza

Terminarz, istotny jest terminarz – powtarzano w Lechu zaraz po losowaniu fazy grupowej. Najlepiej byłoby zagrać na początek z Belenenses u siebie, żeby wtedy mieć zamknięty stadion. Wiadomo, że można więcej zarobić na meczach z Fiorentiną czy Bazyleą niż z Portugalczykami. I tak też się stało. 17 września pierwszy mecz fazy grupowej LE. Rywalem Belenenses.

Tymczasem do dziś UEFA decyzji w sprawie Lecha nie podjęła. Zrobi to dopiero 18 września, a więc dzień po spotkaniu z Portugalczykami. Wtedy dowiemy się, czy odwołanie Lecha w sprawie zamknięcia stadionu za flagę “Legion Piła – Krew Naszej Rasy” wywieszoną w Sarajewie zostało uznane. W klubie wątpliwości raczej nie mają – kara będzie podtrzymana. Więc szykują się na to, że nie będą mogli wpuścić kibiców na mecz Lech – Fiorentina.

Okej, Fiorentina może nie jest jeszcze tak istotna, ale dobrze by było mieć otwarty stadion na ostatni mecz w grupie – z Bazyleą – może decydujący o awansie. Z tym też może być problem. W sprawie Lecha toczy się też jeszcze jedno postępowanie – o okrzyki “Piła biała siła” podczas wyjazdowego spotkania w Bazylei. Każdy, kto ma szare komórki, wie jak ten fakt skomentować, więc my odpuścimy i zajmiemy się konsekwencjami. Byłaby to recydywa, a więc poważna była groźba wyrzucenia Lecha z rozgrywek. Tak najpewniej się nie stanie, ale jeśli UEFA ukarze za to poznaniaków, to najpewniej po raz kolejny zamkniętym stadionem. Na jeden bądź dwa mecze.

Jeśli poznaniacy dostaną tę surowszą wersję, to mogą się cieszyć, że mimo wszystko na jeden mecz będą mogli wpuścić kibiców. Ceny są całkiem przystępne – 40 i 60 złotych, więc może przyjdzie 30 tys. ludzi. Tak czy siak Lech jednak straci najpewniej wpływy z dwóch dni meczowych. Karol Klimczak, prezes klubu, gdy dowiedział się o zamkniętym stadionie na mecz z Videotonem, mówił o tym, że poznaniacy stracili, lekko licząc, 1,2 mln złotych.

Reklama

Czyli z dwóch meczów byłoby to 2,4 mln, ale pewnie ceny biletów byłyby na nie wyższe, więc ta liczba może przekroczyć nawet trzy bańki. Dużo pieniędzy – roczne utrzymanie dwóch dobrej klasy zawodników. Do tego dochodzi kwestia wsparcia z trybun – nieograny w pucharach Lech go po prostu potrzebuje. Czy przez brak kibiców na trybunach straci kilka punktów? Nie jest to wykluczone. W każdym razie poznaniacy do pucharów przystępują daleko od normalnych warunków. Naprawdę trudno będzie w Poznaniu się tym cieszyć i ekscytować.

Co dalej? Lech jest na świeczniku. Każdy kolejny rasistowski wybryk na trybunach to poważna groźba wyrzucenia z pucharów. Sporo niewiadomych, bo nie wiadomo jak zareagują kibice, jak to odbierze FARE i co będzie robił klub, by wygasić wokół siebie wszystkie pożary. I nakłonić fanatyków, by nie rozniecili kolejnych, na przykład na spotkaniu, które będzie pod lupą wszystkich organizacji antyrasistowskich. Tym z Belenenses.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...