Najbardziej irytująca przyśpiewka świata: nic się nie stało! Ale dzisiaj naprawdę nic się nie stało. Przegraliśmy, bo w piłce nożnej się też przegrywa, ale biorąc pod uwagę, że to pierwsza porażka w eliminacjach, odniesiona dopiero w meczu z mistrzami świata na ich terenie, to…
NIC SIĘ NIE STAŁO.
Taki mecz chciałem obejrzeć. Spodziewałem się wysokiej porażki, natomiast miałem nadzieję, że nawet jeśli Polska przegra, to po meczu, który chociaż trochę zostanie nam w pamięci. Po meczu, w którym zagramy odważnie, z polotem, napędzimy rywalom trochę strachu, zamiast przez 90 minut wybijać piłkę byle gdzie. Rzygam już tymi wszystkimi meczami, w których od pierwszego gwizdka modlimy się o ten ostatni. Niedobrze mi na myśl o spotkaniach, w których sądziliśmy, że okopanie się we własnym polu karnym pozwoli uniknąć wstydu.
Nie, wstydu unika się dopiero grając tak jak dzisiaj.
W dwumeczu z Niemcami zdobyliśmy trzy nadprogramowe punkty, w dodatku wychodzimy z niego z lepszym bilansem bezpośrednim (bramka na wyjeździe). Ktoś się tego spodziewał przed startem eliminacji? Awans mamy już w zasadzie pewny i to zupełnie nieistotne czy z pierwszego miejsca, drugiego, czy nawet trzeciego, bo w naszym przypadku i trzecia lokata powinna być w porządku. Ale na trzecią chyba nie spadniemy. Ten zespół po prostu za dobrze gra, by dać się wyprzedzić jeszcze komuś.
Oczywiście, Niemcy dzisiaj byli lepsi i to znacznie. Zasłużyli na wygraną, a mogli wygrać wyżej. Nie, nie mieliśmy pecha. Ale wiedzieliśmy z kim gramy i w jakich okolicznościach. W poprzednich trzech spotkaniach z tym rywalem nie przegraliśmy ani razu i chyba nikt nie miał wątpliwości, że taka passa nie może trwać wiecznie. Ale paradoks polega na tym, że z tych czterech meczów (zwycięstwo, dwa remisy, dziś porażka) akurat ten przegrany… podobał mi się najbardziej. Ja wiem, że to może niezbyt fachowe, ale co zrobić? Tak mam, że akurat dzisiaj patrzyłem i myślałem sobie: „wow, ale fajnie grają”.
Na Euro 2016 zagramy. Nie musimy być tam dla nikogo tłem. Niemcy będą faworytem turnieju, my z pewnością nie, ale coś w tej drużynie zaskoczyło. Niektórzy zawodnicy się wyleczą, inni dojdą do formy. Jak ta drużyna w optymalnym składzie wyjdzie na Anglików, nie będę miał odwagi jej skreślić. Los rzuci ich na Włochów, to pomyślę: kto wie!
I to jest wielki pozytyw po dzisiejszym wieczorze.