Jak poinformowano przed kilkoma godzinami, w najbliższych dwóch meczach kadry nie zagra Michał Pazdan. Legionista z pewnością będzie jeszcze kluczową postacią reprezentacji, ale w tym momencie rozpętał się lekki pożar, bo żaden z powołanych nie gwarantuje na dziś takiego poziomu jak „Pazdek” i – co najistotniejsze – nie ma takiego rytmu meczowego. Jędrzejczyk i Szukała grzeją ławę, z kolei Cionek nie rozpoczął jeszcze sezonu Serie B. Naszym zdaniem – to sytuacja niemal bez wyjścia, tym bardziej, że selekcjoner nie zamierza naprędce powoływać następcy dla Pazdana.
Z jednej strony – trudno się Nawałce dziwić. Dwóch stoperów z największymi nazwiskami, którzy nie dostali powołania, znaleźli się w swoich klubach na aucie. W Leicester powoli zapominają o Wasilewskim, z kolei Komorowski nie zagrał ani minuty w siedmiu kolejkach ligi rosyjskiej. Na domiar złego najpoważniejsi kandydaci z Ekstraklasy od pewnego czasu kopią się w czoło i wzywanie ich na kadrę należałoby traktować wyłącznie jako krzyk rozpaczy. Mowa tu oczywiście o Janickim, Rzeźniczaku i Kamińskim, którzy stabilizacji nie dają żadnej. Wręcz przeciwnie – ostatnio się raczej cofają.
Sprawdźmy więc, jakich innych stoperów (lub ludzi mogących grać na tej pozycji) Nawałka wezwał choć raz, odkąd przejął kadrę.
– Maciej Wilusz
– Wojciech Golla
– Adam Kokoszka
– Paweł Dawidowicz
– Tomasz Hołota
– Igor Lewczuk
– Piotr Celeban
– Marcin Kowalczyk
– Grzegorz Wojtkowiak.
Jednym słowem – alternatyw brak. Celeban to od dawna co najwyżej solidny ligowiec, Kowalczyk gra w jakimś FC Tosno (w dwóch ostatnich kolejkach – 16 minut), Hołota to typowy defensywny pomocnik, a pozostałych nawet nie ma sensu rozważać. Od biedy można rozpatrywać tego Gollę, który regularnie występuje w NEC Nijmegen, a po meczu z Ajaksem trafił nawet do jedenastki kolejki, ale… czy ktoś z was wierzy, że sztab obejrzał choćby jeden z jego meczów? No właśnie. Golla to więc melodia przyszłości, a kadra potrzebuje kogoś na teraz. Mówiąc wprost: na gwałt.
Co powinien więc zrobić Nawałka? W trosce o dobre imię, formę kadry, a przede wszystkim to, żeby nie stała się znów reprezentacją PZPN – podsuwamy kilka nazwisk. Malarczyk, Fojut, Madera, Czerwiński. Czterech stoperów, którzy albo polską ligę przerastają, albo utrzymują w niej bardzo wysoki poziom, albo nawet zdążyli już wyjechać. Czy dajemy sobie za nich uciąć rękę? Absolutnie nie. Czy prezentują poziom reprezentacji? Istnieją przesłanki, by tak twierdzić, ale bez weryfikacji pewności też nie mamy. Czy za wcześnie na powołanie? Być może, szczególnie w przypadku Czerwińskiego, który rozegrał ledwie siedem meczów w Ekstraklasie. Czy zatrzymają Niemców? Nie bądźmy śmieszni, oczywiście, że nie, ale ich – ewentualnie poza Glikiem – nie zatrzyma nikt. Czy warto mieć tę czwórkę na uwadze? Jak najbardziej.
Chociażby po to, by nie grzebać w złomie z Serie B.
Fot. FotoPyK