Ostatnie chwile lufcika transferowego – faksy trzeszczą, kalkulatory iskrzą, prowizje menadżerskie tyją jak dzieci unikające zajęć wychowania fizycznego. W lidze tymczasem Piast nie zwalnia, przebudził się Paweł Brożek, Lech popadł w stupor, za to tabela Ekstraklasy wygląda tak malowniczo, że aż by się chciało zarządzić koniec rundy zasadniczej i przejść do dzielenia punktów. Jedyne co przemawia przeciwko takiemu rozwiązaniu to fakt, że Piast ma dopiero 6 punktów przewagi nad konkurencją, a Cracovia tylko punkcik wyprzedza Legię. Może lepiej poczekajmy, aż ta przewaga wzrośnie o kilka kolejnych punktów?
PODBESKIDZIE BIELSKO-BIAŁA – LECHIA GDAŃSK 1:1
– Trenerzy mówią „antycypiren” – oświecił widzów ekspert.
– Niemieccy trenerzy – wyjaśnił publiczności współprowadzący.
– Nie tylko, nie tylko! – obruszył się ekspert.
No pewnie, że nie tylko: austriaccy także.
– I paru Szwajcarów – dodała Opinia Publiczna.
Tego nie wiem. Znałem paru Szwajcarów, którzy twierdzili, iż mówią po niemiecku, ale podejrzewam, że robili sobie jaja, bo ich narzecze bardziej przypominało walijski.
– Mecz! O meczu!
Dużo efektownych strzałów, dużo efektownych parad, dużo efektownych komentarzy, dużo nieefektywnego biegania i świadomość, że już we środę Lechia będzie wyglądać kompletnie inaczej. Oraz pytanie, czy Jerzy Brzęczek dotrwa do października.
WISŁA KRAKÓW – ŚLĄSK WROCŁAW 4:2
Zaczęło się jak zwykle, ale potem zszedł Dudu, wróciła dawna Wisła…
– Przepraszam, ja tylko na chwileczkę…
…wrócił także Paweł Brożek, Wilde-Donald Guerrier grał mądrze i dojrzale, trybuny bluzgały w stopniu ograniczonym – co te upały z ludźmi robią? I co zrobi w te upały prezes Cupiał?
– To, co zwykle – powiedział Głos Wewnętrzny, który przywykł, że właściciel Wisły jest konsekwentnie niekonsekwentny i decyzje w klubie podejmuje wyłącznie po to, żeby ich później żałować.
– Czyli zamiast nowego napastnika będzie nowy trener? – zaniepokoiła się Opinia Publiczna.
– A po co nowy napastnik? – zdziwiła się Rada Nadzorcza – Macie za dużo pieniędzy? Przecież Paweł Brożek znowu strzela, Boguski strzela, mamy Arruabarenę Jankowskiego…
PIAST GLIWICE – GÓRNIK ŁĘCZNA 3:0
– Korner Osyra… – przejęzyczył się komentator, ale w 37 minucie okazało się, że to nie pomyłka, tylko proroctwo. Chwilę potem mogło być 2:1, ale Jakub Świerczok zagrał jak Emmanuel…
– Olisadebe?
Nie, ten rozmarzony motyl z „Rusałki Amelki”. Piast grał swoje, Górnik nie grał nic, dyscyplina i schematy wygrały z chaosem (zwłaszcza przy pierwszej bramce), a miarą bezradności trenera Szatałowa niech będzie fakt, że chciał ratować wynik Pitrym i Pruchnikiem. Piast liderem – to już nie brzmi śmiesznie, to już nie brzmi dziwnie, to już brzmi absolutnie normalnie.
ZAGŁĘBIE LUBIN – RUCH CHORZÓW 3:1
– Macie przewagę, ale czegoś wam brakuje – drążył w przerwie reporter – Czego?
– Gola – odparł spokojnie Krzysztof Janus.
– Kiedy on padnie? – dociekał reporter.
– Miejmy nadzieję, że w drugiej połowie.
Padły aż trzy gole da Zagłębia (przy trzecim padła też publiczność – ze śmiechu), honor Ruchu uratował rykoszet i nieporadność Konrada Forenca, a reklamy łgały w żywe oczy o aktywowanych w ruchu kapsułkach świeżości.
– Kłaniamy się i pozdrawiamy pana Mariana – zakończył relację reporter.
Nie, nie tego. Tego drugiego.
KORONA KIELCE – POGOŃ SZCZECIN 1:1
Jak to dobrze, że pan sędzia Złotek odgwizdał rzut karny na Tomaszu Zającu – mieliśmy przynajmniej zajęcie na drugą połowę i zamiast beznamiętnie gapić się w ekran, mogliśmy się kłócić, czy faul był, czy go nie było, a jeśli był, to czy to był faul na karnego czy na Festiwal Teatru Jednego Aktora.
– Kostka mnie boli – jęczał Tomasz Zając.
Kostka trochę się zdziwiła, ale postanowił być lojalna i nie zdementowała jęków piłkarza. Czesław Michniewicz bawił się z Marcinem Węglewskim w „Hier Gustav! Hier Gustav! Hörst Du mich?”, Władimer Dwaliszwili przypomniał, że potrafi grać w piłkę, a Przemysław Trytko opowiadał, że jego ciało nie jest przygotowane fizycznie.
– A psychicznie?
Dziękuję, wszyscy zdrowi.
TERMALICA BRUK-BET NIECIECZA – LECH POZNAŃ 3:1
– To jest piłka, wygrać może tylko jeden – powiedział przed meczem trener Mandrysz.
– Może być też remis – przypomniała Opinia Publiczna.
Ale remisu nie było. Było słońce, były kolorowe trybuny, był Marcin Baszczyński w kapelutku i było pewne zwycięstwo. Termalica jechała z Lechem z takim entuzjazmem i łatwością, że trenerowi Skorży przypomniał się pewnie mecz z Levadią Tallin.
– 560 podań! – bronili się poznaniacy. – 16 strzałów, 62% posiadania piłki.
Bicie piany przydaje się przy robieniu torcika bezowego – w piłce liczy się konkret i fakt. A fakt jest taki, że mistrz Polski dostał baty od drużyny, którą jeszcze miesiąc temu wszyscy skazywali na ligowe pożarcie, a połowa robiła sobie z niej przy tym rzewne jaja. Zaprawdę, liga jest ciekawsza…
GÓRNIK ZABRZE – CRACOVIA 1:1
– Postawimy się Cracovii – zapowiadał trener Ojrzyński. Rzeczywiście, piłkarze Górnika postawili się… i stali tak dość długo. Potem się ruszyli, oddali jeden celny strzał (jak się okazało, był to ich jedyny celny strzał w całym meczu), znowu się postawili…
– „Wdówka”, grzej się – polecił trener Zieliński, choć termometr wskazywał 30 stopni w cieniu i większość siedzących w tym cieniu piłkarzy była nie tylko rozgrzana, ale wręcz ugotowana. Pierwsza połowa dawała nadzieję, że druga będzie lepsza. Druga połowa była niestety beznadziejna.
– Yyyyyy… – powiedział Bartosz Rymaniak i to chyba najlepsze podsumowanie tego meczu.
JAGIELLONIA BIAŁYSTOK – LEGIA WARSZAWA 1:1
Powinno być lepiej, mogło być gorzej, a obserwując poczynania napastników obu drużyn trudno było nie westchnąć, że gdyby Tomasz Frankowski założył znowu koszulkę Jagiellonii – samą koszulkę, mógłby wejść na boisko w spodniach, półbutach i tylko na kwadrans – to miałby więcej sytuacji bramowych niż wszyscy napastnicy w tym meczu razem wzięci. I przynajmniej jedną by wykorzystał.
Legia przyjechała nie przegrać, Jagiellonia nie umiała wygrać, pan Stefański nie popełnił błędów wpływających na wynik, a jedynym wspomnieniem po tym spotkaniu będzie próba psikusa w wykonaniu trenera Probierza. Taka sobie, szczerze mówiąc…
BRAMKA KOLEJKI
Frank Adu Kwame (bo w ogóle) czy Rafał Boguski zmuszający Mariusza Pawełka do rozpaczliwego kazaczoka? A może zimno-precyzyjni Wilde-Donald Guerrier lub Krzysztof Janus? Jacek Kiełb, Ariel Borysiuk czy upokarzający Lecha Bartłomiej Babiarz? Po długich obradach jednoosobowe jury podjęło stosunkiem głosów „jeden za – zero przeciw – zero wstrzymujących się” decyzję, ze wygrywa Guilherme.
KIKS KOLEJKI
Kandydaci w dwuszeregu zbiórka! Hmm, długi ten dwuszereg… Wygrywa Frank Adu Kwame – prawdopodobieństwo, że w takiej sytuacji trafi w Maricia wynosiło…
– Mnie proszę do tego nie mieszać – zaprotestowało prawdopodobieństwo – Mnie tam w ogóle nie było.
Tuż za Adu Kwame – „turbociapa” siódmej kolejki czyli Jakub Świerczok.
– Panie, widzi pan tam „a”?
Faktycznie. Czyli „turbociapa” bez „s”.
ASYSTA KOLEJKI
W gronie nominowanych znaleźli się Boban Jović (za podanie do Guerriera), Jakub Kowalski (75 minuta – podanie do Szczepaniaka), Mariusz Pawelec wystawiający piłkę Pawłowi Brożkowi i Richard Guzmics podający do Jacka Kiełba, ale do ścisłego finału awansowali Krzysztof Janus, Konstantin Vassiliev oraz para Bartłomiej Babiarz i Dawid Plizga, wypracowujący pozycję Daliborovi Plevie. Wygrywa Krzysztof Janus, a Bartłomiej Babiarz dostaje wyróżnienie za asystę drugiego stopnia.
INTERWENCJA KOLEJKI
W siódmej kolejce bramkarze fruwali efektownie, bronili strzały trudne (Cierzniak broniący strzał Kiełba w ostatnich minutach meczu) i łatwe (karny w wykonaniu Nešpora, obroniony przez Rodicia), wybór był ciężki i pewnie połowa PT Czytelników będzie miała spore „ale”. Miejsce trzecie: Marko Marić w 75 minucie, miejsce drugie – Dawid Sołdecki w 66 minucie, miejsce pierwsze – Jakub Szmatuła za całokształt ze szczególnym uwzględnieniem 8. I 38. minuty.
RANKING SĘDZIOWSKO-OKULISTYCZNY
Pan sędzia Gil (PBB-LG) nie wyrzucił Kato, choć mógł to zrobić dwa razy, gwizdał nieco chaotycznie, ale na szczęście karnego w 52 minucie nie zagwizdał i kończy mecz z minus czterema dioptriami.
Pan sędzia Frankowski (WK-ŚW) był nieco rozkojarzony, ale po za paroma „tu można było” niewiele można by mu było zarzucić, gdyby nie gol Śląska na 0:1. Który jednak idzie na konto liniowego, bo główny nie miał szans tego zobaczyć. Minus trzy dioptrie.
Pan sędzia Musiał (PG-GŁ) rzut karny mógł podyktować, raz powinien pokazać żółtą kartkę za niesportowe zachowanie, a dwa razy mógł pokazać za ostrą grę (Tymiński i Leandro), ale poza tym równo i spokojnie. Minus dwie dioptrie.
Pan sędzia Marciniak (ZL-RCh) ) był spokojny i uważny, pozwalał grać, czasem jednak chyba za bardzo. Minus dwie dioptrie.
Pan sędzia Złotek (KK-PSz) powinien pamiętać, że za nakładkę powinno być „żółtko”, a w przypadku karnego… Cóż, niby kontakt to nie faul, a Zając aktorzył prowincjonalnie, ale sędzia ze swojej pozycji widział tylko kolano Frączczaka, trafiające w nogę napastnika Korony i kompletny brak reakcji szczecinianina na gwizdek. Ja bym sędziego usprawiedliwił. Minus trzy dioptrie.
Pan sędzia Jakubik (TBBN-LP) minus trzy dioptrie za brak reakcji na koszenie od tyłu (parę razy).
Pan sędzia Raczkowski (GZ-C) minus jedna dioptria to za dużo, w połówki się nie bawimy – zero dioptrii zatem.
Pan sędzia Stefański (JB-LW) trochę niepotrzebnie się wcinał w grę i grzeszył niekonsekwencją, ale mylił się rzadko i na szczęście w obie strony. Minus dwie dioptrie.
CYTAT KOLEJKI
Kazimierz Węgrzyn: „Wydawało się, że Kadar kontroluje Plizgę”
Fatamorgana? W Mielcu?
Wojciech Jagoda: „To była prawdziwa Ekstraklasa! Opakować i wysłać do Azji!”
A w zamian sprowadzić coś porządnego „made in China”.
Piotr Grzelczak: „Wydaje mi się, że mogłem uderzyć szybciej, kątem oka…”
Uderzony kątem oka przeciwnik odbił się od słupka i padł na wznak.
Tomasz Hajto: „Biorę prawą rękę, zasłaniam się…”
Adam Marchliński: „A teraz przerwa, żeby uzupełnić napoje”
Kup zgrzewkę mineralnej, kratę czerwonego Tyskiego, dwa RedBulle, sok i kefir na rano.
Adam Marchliński: „W przypadku zawodników Cracovii – butelka i jedziemy!”
…na Cypr.
Tomasz Hajto: „Trenerzy powtarzają to od zaorania piłki”
…ale zanim zaorali piłkę mówili coś zupełnie innego.
Tadeusz Pawłowski: „Paweł Brożek ma teraz może takie małe kichnięcie”
Bramki zdobyli Apsik, Boguski, Guerrier i ponownie Apsik.
„POLIGON” W „USTAW LIGĘ”
To nie była dobra kolejka, oj, nie… Zwłaszcza, gdy ktoś kupuje Bobana Jovicia tylko po to, by posadzić go na ławce i to na miejscu trzecim żeby, broń boże, nie zapunktował. LZS Poligon ugrał 48 punktów, prowadzone przez panią Jadzię rezerwy – zaledwie 29 punktów (w tym 13 punktów Patryka Mraza – możecie sobie wyobrazić jaką nędzę odstawili pozostali zawodnicy) i to chyba jakaś „poligonowa” zaraza – liga „poligonowa” (kod: 726135177) spadła z pierwszego miejsca w klasyfikacji lig prywatnych na miejsce piąte i do lidera traci 37 punktów.
Z pozycji lidera ligi „poligonowej” (kod: 726135177) spadła drużyna prezesa Lipy Onda Praia – niedaleko, bo na drugie, ex-aequo z KS Otwock prezesa Jarsona. Na pierwsze miejsce wrócił StandartŚwięcany prezesa Pawła Stucha, pierwszą piątkę uzupełniają FC KCK (prezes KCK) i AFK KFC prezesa Patryka Mrozickiego, mamy trzy drużyny w pierwszej dwudziestce „generalki” jedenaście drużyn w pierwszej pięćdziesiątce i dewa tygodnie na zastanowienie się, czy jest sens dalej stawiać na piłkarzy Legii i Lecha, czy może sprzedać ich w diabły i kupić kogoś z Termaliki lub Zagłębia?
– Albo z Piasta.
Z Piasta już mam – Nešpora…
Andrzej Kałwa
Fot. FotoPyk