Niestety, Polsat po raz kolejny wyjątkowo średnio trafił z wyborem transmitowanego meczu. Dziś zaserwowali nam starcie GKS-u Katowice z Miedzią Legnica, którego widowiskowość powalała jak solidna dawka narkozy. Oba kluby zapowiadają walkę o Ekstraklasę, ale jeśli rzeczywiście mają takie aspiracje, to poprosimy nieco efektowniej. Bramka dla Miedzi padła na dwie minuty przed końcem, zdobył ją Tomasz Midzierski. Tym sposobem wiecie o tym meczu dokładnie tyle samo, co i my.
Miedzi trzeba jednak przyznać, że robi to, co do niej należy, czyli punktuje. Po beznadziejnych pierwszych czterech kolejkach zaprosili do współpracy Ryszarda Tarasiewicza, który wkroczył do szatni z nową miotłą i nieźle nią pozamiatał. Dwa mecze, sześć punktów. Gorzej jest z GKS-em, bo pałętają się gdzieś w dolnych rejonach tabeli. Grzegorz Goncerz tym razem nie poszalał na boisku, ale dał z siebie wszystko w pomeczowym wywiadzie, w którym – uwaga – stwierdził, że katowiczanie założyli sobie remis. Trochę nie wierzyliśmy własnym uszom, ale rzeczywiście. Najlepszy strzelec ubiegłego sezonu, największa gwiazda, mówi, że w sumie to remis na własnym boisku brałby w ciemno. Parodia.
Dziś, trzeba przyznać, radę w końcu dała Wisła Płock, która pokonała 2:0 GKS Bełchatów, zdobyła pierwsze bramki na własnym stadionie i generalnie przerwała beznadziejną serię. Po pięknej bramce w ostatniej kolejce szansę od pierwszej minuty dostał Paweł Zięba, ale tym razem nie było już tak kolorowo. Strzelali za to piłkarze Wisły – Łuczak i Piotrowski.
Co z innych ciekawostek? Honorowego gola dla Pogoni Siedlce w przegranym 1:2 meczu z Zagłębiem Sosnowiec zdobył zapomniany Mariusz Rybicki. Szalenie istotny fakt. Tabela na ten moment wygląda dość szokująco. Pierwszy Chrobry Głogów, drugie Wigry Suwałki. Faworyci na ogół zawodzą, ale mamy cichą nadzieję, że się rozkręcą i ze ślimaków przesiądą na coś szybszego.
fot. FotoPyk