Przed oglądaniem tego meczu nie mieliśmy dobrych przeczuć. Cóż. Jedyne, co zachęcało do włączenia telewizora, to obecność Raula Gonzaleza. Z Wenezueli, ale Raul to Raul. Druga z ewentualnych atrakcji, czyli Marcin Krzywicki, na ławce rezerwowych. Ale przemogliśmy się i przemęczyliśmy, oglądając bardzo słaby mecz na niemal pustym stadionie w Pruszkowie. Gdybyśmy byli przeciętnym portalem piłkarskim, napisalibyśmy, że “Dolcan wygrywając 1:0 zrobił to, co do niego należało i podopieczni Dariusza Dźwigały okazali się lepsi w meczu walki”.
Jakości było tam jeszcze mniej niż w sklepie z chińskimi zabawkami. Raul okazał się prawym obrońcą, ale do pewnego momentu i tak dawał radę. Przypomnieliśmy sobie też o istnieniu Adama Czerkasa, który lata temu próbował zaistnieć w Queens Park Rangers. Jedno efektowne przyjęcie piłki i jeden strzał w bramkarza wystarczył, aby po pierwszej połowie spokojnie można było określić go jednym z najlepszych na boisku.
Jedynym, który wybijał się ponad niedzielny poziom, był Paweł Tarnowski i piłka była sprawiedliwa, bo to on zdobył jedyną bramkę. Jeśli interesują was piłkarze, którzy zdążyli pojawić się w Ekstraklasie – służymy pomocą. Wypożyczony z Legii Mateusz Wieteska trochę pobiegał prawą stroną, kilka razy włączył się do akcji ofensywnej. Oddał strzał. Nic szczególnego, ale i tak lepiej niż Aleksander Jagiełło.
Punkty dziś pogubiły też Zawisza i Arka. Pierwsi nie dali rady Sandecji, drudzy MKS-owi Kluczbork. Wyścig ślimaków trwa w najlepsze. Czasem jednak, dla odmiany, należy spojrzeć na pierwszoligowe zmagania. Choćby po to, żeby docenić Ekstraklasę.
fot. FotoPyk