Reklama

No i mamy to. Mogło być lepiej, ale i dużo, dużo gorzej.

redakcja

Autor:redakcja

28 sierpnia 2015, 13:20 • 3 min czytania 0 komentarzy

Najpierw tradycyjnie pół godziny gadania, a później już czyste emocje. Gianni zamieszał dziś kulami i… jest nieźle. Mogło oczywiście być dużo atrakcyjniej, mogło być dużo trudniej, mogło być też łatwiej. Jest średnio, ale mamy wrażenie, że zarówno Lech jak i Legia są w stanie powalczyć jeśli nie o awans, to chociaż o punkty z wyżej notowanymi rywalami. Nie przedłużając w stylu UEFA, zacznijmy od przedstawienia składu “polskich” grup.

No i mamy to. Mogło być lepiej, ale i dużo, dużo gorzej.

Legia gra z Napoli, Club Brugge i FC Midtjylland.
Lech gra z Basel, Fiorentiną i Belenenses.

To, co od razu rzuca się w oczy, to “rewanż” Lecha z Basel. Czy możemy tu być optymistami? Ostrożnym, ale czemu nie? Lech wprawdzie nie zagroził Szwajcarom w eliminacjach Ligi Mistrzów, ale od tego czasu zagrał kolejne dwa mecze w Europie, trochę otrzaskał się z atmosferą, a patrząc na rewanż w Bazylei – chyba też przekonał się, że ten wilk wcale nie jest aż tak straszny. Poza tym jednak grupa jest trudna. Belenenses to trochę zagadka, ale zagadka z ligi portugalskiej. Z czwartego koszyka z pewnością można było wylosować lepiej. No i jest jeszcze Fiorentina… I tu już naprawdę nie wiemy, co mamy myśleć. Tyle narzeka się na ligę włoską, tyle narzeka się na jej regres, wreszcie sama “Viola” to dopiero czwarta siła Serie A w ubiegłym sezonie. Będzie miała bardzo mocnych rywali na krajowym podwórku, zbroją się przecież choćby kluby z Mediolanu, ponadto jest w drobnej przebudowie po niedawnej zmianie trenera. Rok temu wprawdzie wygrała pewnie swoją grupę, ale… przegrała z Dynamem Mińsk (w ostatniej kolejce, mając zapewniony awans, ale zawsze).

Nie odkryjemy Ameryki – poznaniacy są w stanie zająć tu drugie miejsce z niewielką stratą do lidera, jednocześnie zupełnie nie zdziwimy się, jeśli skończą z jednym czy dwoma punktami na koncie, przegrywając dwukrotnie nawet z Portugalczykami z czwartego koszyka. Zresztą, szersza analiza rywali pojawi się na stronie wieczorem. Na teraz – z pierwszego trafili rywala dogodnego, z drugiego średniego, z czwartego – dość trudnego. Najwięcej jednak i tak zależy od samego Lecha. Jeśli obudzi w sobie formę z końcówki ubiegłego sezonu – jest szansa. Jeśli nie – za mocna byłaby nie grupa z Fiorentiną i Belenenses, ale z Koroną i Piastem.

Inaczej prezentuje się sytuacja Legii. Też mają rywala z Włoch i właściwie o Napoli dałoby się powtórzyć to co i o Fiorentinie. Możemy jedynie dołożyć, że neapolitańczycy na papierze wyglądają o wiele mocniej, a rok temu dotarli do półfinału. Dostrzegamy, że szczególnie kibicom zaczynają drżeć portki przed Hamsikiem, ale jednocześnie warto przypomnieć, że to samo Napoli przegrało ze szwajcarskim Young Boys, a i w Pradze zgubiło punkty remisując ze Spartą. Jeśli trafi się w moment, gdy Włosi będą skupieni na lidze – da się ich pokonać, albo chociaż urwać remis. Z Club Brugge zapewne wszyscy będą oczekiwać dwóch zwycięstw, co wcale nie pozostaje wyłącznie w sferze marzeń. Wystarczy przypomnieć sobie Lokeren. Grupę zamyka duński fetysz matematyków, czyli FC Midtjylland i znów mamy wrażenie, że były w tym czwartym koszyku drużyny o wiele słabsze. Legia trafiła więc całkiem przyzwoicie z drugiego koszyka, ale bardzo, bardzo średnio z dwóch pozostałych.

Reklama

Czy może awansować? Jasne. Ma chyba nawet odrobinę większe szanse niż Lech. No i nade wszystko – nie wyobrażamy sobie raczej, by warszawiacy mieli tu zostać bez punktów, albo choćby bez zwycięstwa.

Tak czy owak – powodzenia. A teraz ruszamy pisać dla was szersze teksty o rywalach Legii i Lecha.

Najnowsze

Liga Europy

Liga Europy

Pytanie filozoficzne. Lepiej przegrywać w Lidze Mistrzów czy zwyciężać w Lidze Konferencji?

Michał Kołkowski
40
Pytanie filozoficzne. Lepiej przegrywać w Lidze Mistrzów czy zwyciężać w Lidze Konferencji?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...