Górnik Zabrze z zerowym dorobkiem punktowym zamyka tabelę Ekstraklasy. Uwzględniając poprzedni sezon, zabrzanie nie wygrali żadnego z dziesięciu ostatnich meczów ligowych. Stracili w nich za to aż dwadzieścia pięć bramek, strzelając przy tym tylko dziewięć. W czterech ostatnich meczach – wliczając Puchar Polski – bramkarz Górnika wyciągał piłkę z siatki po trzy razy. Czemu służyć ma ta wyliczanka? Chcieliśmy uzmysłowić wam, że drużyna z Zabrza niebezpiecznie szybko zbliża się do dna. A może już dno osiągnęła?
Dziś zmierzy się z Zagłębiem Lubin. Idealny rywal na przełamanie? Tego byśmy nie powiedzieli – biorąc pod uwagę fakt, że zabrzanie sromotnie przegrali nawet z Termaliką i Zagłębiem Sosnowiec – w Ekstraklasie nie ma drużyny, której można by nadać ten tytuł. Jeśli mielibyśmy podać wam jeden powód, dla którego warto dziś obejrzeć mecz Ekstraklasy, to wskazalibyśmy właśnie na kryzys Górnika. Może będziemy świadkami punktu zwrotnego? Przecież to wręcz niemożliwe, by drużyna z kilkoma naprawdę solidnymi zawodnikami aż tak dołowała…
Na co warto zwrócić dziś szczególną uwagę?
Po pierwsze: na bramkę Górnika. Jeśli pomiędzy słupkami znów zobaczymy Sebastiana Przyrowskiego, powinno być naprawdę wesoło. Pisaliśmy wam już o jego niebywałej skuteczności. Tylko co trzeci strzał lecący w światło bramki pada jego łupem! Co gorsza jego potencjalny zmiennik, Grzegorz Kasprzik, może pochwalić się podobnymi statystykami. Ojrzyński rozważa więc postawienie na 21-letniego Marcina Michalaka. Tak czy siak, będzie ciekawie. Piotr Stokowiec zapewne powie swoim podopiecznym na odprawie: „Panowie, strzały – jak najwięcej, z każdej pozycji”.
Po drugie: na nowych piłkarzy Górnika. W Zabrzu po tym beznadziejnym początku zaczęli wykonywać nerwowe ruchy. Potrafimy zrozumieć przyjście Aleksandra Kwieka. Jakkolwiek patrzeć, to piłkarz, który odegrał kluczową rolę w powrocie Zagłębia do Ekstraklasy – strzelił dziewięć bramek, zaliczył sześć asyst. Jest jeszcze w stanie pograć na przyzwoitym poziomie. Potrafimy zrozumieć również zatrudnienie Macieja Korzyma. Może i (a nawet na pewno) nie strzeli dziesięciu goli w sezonie, ale lepszy taki napastnik niż żaden. Za to zakontraktowanie Janoty to dla nas śmiech na sali.
Z obozu Górnika docierają głosy, że nowi szczególnie nie odstają od reszty, jeśli chodzi o przygotowanie fizyczne. Janota trenował z rezerwami Pogoni, a Kwiek tylko indywidualnie. Zapewne miał to być przede wszystkim kamyczek do ogródka starej ekipy, która przygotowywała piłkarzy, ale dzisiaj możemy zobaczyć, czy ta trójka jest w stanie wnieść jakiś powiew świeżości.
Po trzecie: na to, czy Zagłębie jest w stanie ustabilizować formę na ekstraklasowym poziomie. Na razie widzimy drużynę o dwóch twarzach. Piłkarze Stokowca potrafili przerżnąć w słabym stylu z Koroną na własnym boisku, a tydzień później ograć bardzo mocną u siebie Jagiellonię. Potem byli tłem dla Termaliki, a następnie wygrali z Mistrzem Polski. Od ściany do ściany.
Jeśli utrzyma się ta tendencja, to dziś Górnik nie ma się czego obawiać.
Fot. FotoPyK