Reklama

Ojrzyński bierze synów. Przydatnego i zbędnego.

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

21 sierpnia 2015, 15:55 • 2 min czytania 0 komentarzy

Leszek Ojrzyński pracuje na tytuł inżyniera Mamonia polskiej piłki. Bohaterowi „Rejsu” podobały się tylko te, które już wcześniej słyszał, a trener Górnika Zabrze najbardziej lubi tych piłkarzy, z którymi już pracował. I tak do Korony wziął Foszmańczyka i Lenartowskiego, których znał z Rakowa Częstochowa (szkoda, że nie Gajosa), do Bielska-Białej zabrał ze sobą Stano, Korzyma i znów Lenartowskiego, a teraz do Zabrza zaprosił Janotę i po raz kolejny Korzyma. Zapewne podobnych transakcji było więcej, ale przecież nie w tym rzecz, by wszystkie je wymieniać.

Ojrzyński bierze synów. Przydatnego i zbędnego.

Nie zrozumcie nas źle – nawet potrafimy zrozumieć politykę otaczania się sprawdzonymi i zaufanymi ludźmi. Pal licho to, że duet Ojrzyński-Korzym coraz bardziej zaczyna przypominać relację na linii Dariusz Kubicki – Patryk Kubicki. Były napastnik Korony jest, jaki jest, ma swoje ograniczenia, ale popracuje dla drużyny i strzeli te cztery gole w sezonie, a przy korzystnych wiatrach może i więcej. Generalnie chyba lepszy znajomy Korzym niż Robert Ndip Tambe – piłkarskie jajko-niespodzianka z Piotrówki – który był Ojrzyńskiemu wciskany. Jeśli władze Górnika właściwie wycenili usługi byłego już napastnika Podbeskidzia – czyli nie na kilkadziesiąt patyków – to rozumiemy ten transfer.

Gorzej z Janotą. To nie tak, że się  nie staraliśmy. Żeby zrozumieć tę przeprowadzkę, przygotowaliśmy nawet kompilacje występów pomocnika z ostatnich sezonów.

Niewiele wyjaśnia, prawda?

Reklama

Smutna prawda jest taka, że nikt – no, poza Ojrzyńskim rzecz jasna – nie pamięta ostatniego dobrego meczu Janoty, a jego talent to jeden z największych mitów świata, zaraz obok Atlantydy i Yeti. Możecie nas posądzać o znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem, bo “są jeszcze słabsi”, ale chłopak jest Dyzmą polskiej piłki. Nie wiedzieć czemu – prawdopodobnie przez szczęśliwy zbieg okoliczności – dorobił się nazwiska, które teraz pozwala mu się ślizgać od klubu do klubu. Jeszcze gdy grał w Koronie, jego mizerne występy tłumaczone były słabym piłkarsko towarzystwem. Gdy trafił do lepszego, okazało się, że to nie koledzy stopowali Janotę. Było raczej odwrotnie.

Patrzymy na kadrę Górnika. W bramce ręcznik, na ławce drugi. W obronie hula wiatr. Za to wśród ofensywnych pomocników: Madej, Jeż, Iwan, Kwiek, Cerimagić. Porównując umiejętności, co najmniej trzem z nich Janota powinien mówić na pan. Jeszcze wczoraj w Zabrzu płakali, że kasa pusta i Ojrzyński nie ma co liczyć na wzmocnienia, a dziś biorą gościa, który jest im potrzebny jak kurwie majtki. Nasze gratulacje.

Już Bielsku narzekali, że Ojrzyński foruje “swoich”, w Zabrzu za moment pewnie będzie podobnie. Dziwimy się trenerowi, że chce mu się w to bawić.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Więcej kasy do pieca, więcej! Prezes Śląska wygrywa plebiscyt na “delulu roku”

Kamil Warzocha
5
Więcej kasy do pieca, więcej! Prezes Śląska wygrywa plebiscyt na “delulu roku”
Liga Narodów

Nowe reguły losowania grup eliminacji MŚ. Jeśli zwolnić trenera, to teraz

AbsurDB
13
Nowe reguły losowania grup eliminacji MŚ. Jeśli zwolnić trenera, to teraz

Komentarze

0 komentarzy

Loading...