Reklama

Do LE już tylko krok. Osiem problemów, z którymi muszą się dziś zmierzyć Polacy

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

20 sierpnia 2015, 07:28 • 6 min czytania 0 komentarzy

2,4 miliona euro – tyle leży na stołach w Poznaniu i Warszawie. Jeśli polskie kluby po tę kasę sięgną, oszczędzą po zapewne jednym najlepszym piłkarzu. Bo jak sprzedawać już kogoś kluczowego, najlepiej po to, żeby zarobić, a nie łatać dziurę w budżecie. Dziś Lech u siebie i Legia na Ukrainie rozpoczynają dwumecz o fazę grupową Ligi Europy. Żeby nie było zbyt łatwo: z jakimi problemami mierzą się Skorża i Berg?

Do LE już tylko krok. Osiem problemów, z którymi muszą się dziś zmierzyć Polacy

Problem pierwszy. Lech nie potrafi grać co trzy dni

Czesław Jakołcewicz, były piłkarz Lecha, zabiera głos na łamach „PS”: – Nie uznaję tłumaczenia słabszych rezultatów grą co trzy dni. Przecież o tym, że tak będzie wiedziano dużo wcześniej. Po to jest szeroka kadra, po to byli kontraktowani zawodnicy. Piłkarze nikomu nie robią łaski tym, że się sprężą na mecz w europejskich pucharach.

A mimo to, problem jest. I to poważny. Maciej Skorża niespecjalnie go nawet ukrywa i przyznaje, ze Lech nie potrafi w tej chwili poradzić sobie z grą na dwóch frontach. Dodaje, że widać u niektórych brak świeżości i dynamiki, że przy tym obciążeniu zawodnikom brakuje skuteczności czy agresji. Skutki widoczne są na razie przede wszystkim w lidze, bo Lech w pięciu meczach ugrał marne cztery punkty i aż trzy razy przegrał (Pogoń, Wisła, Zagłębie). Nietrudno zgadnąć, że jest to najgorszy start Kolejorza od wielu lat. Konkretnie, od dwunastu, kiedy to Libor Pala w pięciu meczach zdobył trzy „oczka” i stracił pracę. Nikt w Poznaniu jeszcze nie panikuje, ale jeśli Skorża przegrałby walkę o Ligę Europy…

Problem drugi. Lech wcale nie musi zagrać w dwunastu

Reklama

Karol Klimczak, prezes Lecha, decyzję o zamknięciu stadionu Lecha na mecz pucharowy wycenił na 1,2 miliona złotych. Jak sam mówił, to nie utrata pieniędzy jest największym problemem. – To dla nas może być najważniejszy mecz w tym roku, o wejściu do grupy i bez kibiców. Wiadomo, wiemy jak się gra na Bułgarskiej. Pomoc kibiców jest bardzo ważna, szczególnie, że gramy nierówno – tłumaczył. I dlatego Lech, zamiast meczu bez udziału publiczności, otwarcie wolał wyższą karę finansową.

Kara od UEFA, na prośbę klubu, została tymczasowo zawieszona. To oznacza, że na mecz z Videotonem kibice mogą normalnie kupić bilet i przyjść na stadion. Pytanie: czy przyjdą? Kolejorz ostatnio rozczarowuje, rywal nie jest zbyt atrakcyjny, a w świadomości wielu została informacja, że obiekt będzie zamknięty. Jeszcze wczoraj liczba sprzedanych wejściówek wynosiła skromne 11 tysięcy, a piłkarze apelowali do kibiców, by ci przyszli na stadion. To w Poznaniu obrazek dość rzadki.

Problem trzeci. Lech nie strzela goli

To znaczy, strzela, tylko że niewiele i nie z wykorzystaniem tych piłkarzy, których powinien. W jedenastu rozegranych już w tym sezonie spotkaniach Robak i Thomalla zdobyli po dwie bramki. Wciąż nie za bardzo też wiadomo, który z nich jest napastnikiem numer 1, w którego mocniej wierzy Skorża. Trener Lecha odpowiedzi na to pytanie nie udziela: – Trzeba pamiętać, że obaj potrzebują czasu. Widać, że jest wiele nieporozumień między nimi a resztą drużyny. Dlatego musi upłynąć trochę czasu, zanim zacznie to funkcjonować tak, jak tego oczekujemy.

Nie ma sensu bawić się w uszczypliwe porównania, że w lidze Kolejorz strzelił cztery gole, a sam Nikolić – sześć. Skorża przez to, że nie ma napastnika z prawdziwego zdarzenia, przy okazji trochę zaczyna się gubić. Ostatnio, kiedy nie wiedział, którego z nich wybrać, wysłał do ataku Hamalainena. Co ciekawe: w trzech meczach, w których Fina brakowało, lechici raz zremisowali i dwukrotnie polegli.

Problem czwarty. Tamas Kadar

Reklama

Sporo słyszymy, że Lech ma w składzie Węgrów, którzy się cieszą z możliwości gry z Videotonem. Ale na jednego z nich reagujemy ostatnio alergicznie.

Ile już goli w tym sezonie zawalił Tamas Kadar? Trudno zliczyć. W Poznaniu jak zwykle używają wymówki: dajcie trochę czasu, piłkarz potrzebuje czasu. Ale Kadar w Lechu jest od zimy i trudno mówić, że nie zdążył się zaaklimatyzować bądź nie poznał drużyny. Arajuuri jest kontuzjowany, więc zapewne znów zobaczymy Kadara na murawie. Zbyt wiele już w tym sezonie zawalił, byśmy wierzyli, że nagle przez 90 minut zupełnie nic nie wywinie.

***

Problem pierwszy. Legia zawodzi w defensywie

Łukasz Broź popełnił błędy przy ostatnich golach: jednym dla Piasta i jednym dla Wisły. Jakub Rzeźniczak machał rękami na wszystkie strony, co oznaczało i rzut karny dla krakowian, i obrywanie po głowie w mediach. Błędy zdarzyły się też Lewczukowi, a mnóstwo roboty jak zwykle ma Brzyski, któremu brakuje zmiennika. Ktoś odpowie: jest Guilherme. No cóż, gość się nie rozdwoi, choć do niego jeszcze wrócimy.

Berg powinien natomiast odetchnąć z dwóch powodów. Może i nie ma zmiennika dla Brzyskiego, ale w każdej chwili ma możliwość wymiany Brozia na Bereszyńskiego (i chyba z niej skorzysta). Przede wszystkim do składu wraca jednak Pazdan – sześciokrotnie grał na środku obrony i w pięciu tych meczach Legia nie straciła gola. On dziś tę defensywę trzyma w kupie.

Problem drugi. Uraz Ondreja Dudy

Można się zastanawiać, czy Duda jest w wystarczająco dobrej formie, czy od dłuższego czasu piłkarsko nie oferuje zbyt mało. Ale brak tak kreatywnego piłkarza , który w każdym momencie meczu jest w stanie wykonać kluczowe zagrania, to zawsze problem. Tym większy, jeśli Berg niechętnie korzysta z usług Michała Masłowskiego, a nie przesunie też na tę pozycję Guilherme, bo braknie mu skrzydłowych. Najpewniej zagra więc Prijović, co oznacza już pewną zmianę systemu gry.

Problem dotyczy też samego zdrowia Dudy. Słowak już trzeci raz w tym roku nabawił się kontuzji stawu skokowego, ponownie musi się leczyć, omija kolejne mecze, dziś też na pewno nie spędzi na boisku 90 minut.

Problem trzeci. Brak skrzydłowych

Z lewej strony Michał Kucharczyk, po którym walcem przejechał się ostatnio Janusz Wójcik, z prawej – Guilherme. Kiedy Brazylijczyk gra na skrzydle, automatycznie przestaje być potencjalnym zmiennikiem Brzyskiego na lewej obronie. Kiedy pójdzie do defensywy, Berg nie ma wystarczającej liczby skrzydłowych. Teraz, kiedy niektórzy zasugerowali jeszcze przesunięcie Gui w miejsce Dudy, pojawiło się pytanie, kto wówczas zastąpi jego.

Po transferze Jakuba Koseckiego i kontuzji Michała Żyry Legia miała naprawdę poważny problem w ofensywie. Dopiero teraz zakontraktowany został Ivan Trickovski, ale w Warszawie zdążył pokazać się na jednym treningu, przeszedł testy medyczne i wydolnościowe. Poza tym, wiadomo o jego formie tylko tyle, że w ostatnim czasie zbyt wiele nie grał.

Problem czwarty. Rywal wcale nie taki słaby

Jeśli ktoś myśli, że Legię czeka dziś łatwa przeprawa, jest w błędzie. I to na każdym kroku stara się też podkreślać Henning Berg. Bo Zoria to czwarta drużyna minionego sezonu: tuż za Dnipro, które grało w finale Ligi Europy, Szachtarem Donieck i Dynamem Kijów, a liga ukraińska jest silniejsza od polskiej. Bo Zoria dwukrotnie pokonała w lidze właśnie zespół z Dnipropietrowska, a w składzie ma naprawdę niezłych piłkarzy. Gdyby tego było mało, to w poprzedniej rundzie eliminacyjnej Ligi Europy Zoria rozprawiła się z belgijskim Charleoi 5:0 w dwumeczu (3:0 u siebie).

– Będziemy musieli zagrać tak dobrze jak w zeszłorocznym starciu z Celtikiem albo i lepiej. Ukraińcy nie są tak znaną marką jak Szkoci, ale tworzą lepszy zespół. Jeżeli chcemy awansować, musimy zagrać najlepiej, jak potrafimy – zapowiada Berg.

Fot.FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...