Jak poinformował nas Twitter – niezawodny jak zwykle, Maor Melikson zaliczył wczoraj dwie asysty w wygranym 4:0 z Beitarem Jerozolima meczu Hapoelu Beer Szewa. Kliknęliśmy, zobaczyć co tam wywija i aż kiwnęliśmy głową: Melikson w najlepszym wydaniu. Ilekroć o nim wspomnimy, to nas to uderza: jak ten chłopak nie zrobił kariery?
Maor Melikson 2 assists from last night. @Vasermilya @WislaKrakowSA @WislaKosz @WislaKrakowPL @VAFCofficiel pic.twitter.com/o5ewAlh0Pb
— Scoutpush (@Scoutpush) sierpień 13, 2015
Niby nic wielkiego, a jednak… Rasowy Melikson. Ten szybki, charakterystyczny ruch z piłką, balans ciała i idealne podanie tam, gdzie większość piłkarzy po prostu kopnęłaby w nogi pierwszego obrońcy. Niebywałe, że ten chłopak aż tak się zmarnował. Pograł półtora roku w przeciętnym Valenciennes we Francji, po czym wrócił do Beer Szewy. Dziś ma 30 lat i nic nie wskazuje na to, że mógłby znowu poważnie wypłynąć. Najwyraźniej pasuje mu gra tam, gdzie wielbłądy robią za środek transportu…
Mentalność? Czy jednak za małe umiejętności na warunki poważnego futbolu? Zadawaliśmy to pytanie już kiedy przyjeżdżał do Polski. Miał przecież 27 lat, kosztował ponad pół miliona euro, wcześniej za bardzo nie dotknął poważnego futbolu – a jednak u nas był Panem Piłkarzem ze ścisłego topu.
Przypomina nam się, jak Kazimierz Moskal, zapytany kiedyś w wywiadzie, czy wolałby Meliksona, czy może Stilicia, odpowiedział, że tego drugiego, bo ma zupełnie inną głowę do piłki – i może rzeczywiście jest coś w tym temacie. Gdyby złożyć ich w jednego piłkarza – szybkość, precyzję i wizję Izraelczyka połączyć z najlepszymi cechami Bośniaka, wyszedłby towar eksportowy na piątkę.
Tylko że to nie koncert życzeń i dziś możemy sobie puścić najwyżej kompilację w Youtube.
Paradoks. W Izraelu „wielki, zmarnowany talent” mówili o nim już zanim przyjechał do Polski. A jednak zaczarował nas tak, że Bednarz śmiało opowiadał o transferze za sumy w granicach trzech milionów euro (za tak podstarzałego piłkarza) i wszyscy tylko kiwali głowami, nie widząc w tym niczego dziwnego.
Dwa słowa na koniec: nie wyszło.