W porannej kartce z kalendarza wspominaliśmy mecz sprzed kilkunastu lat, Wisła kontra Trabzonspor. Tomasz Kulawik walnął im cztery bramki w wygranym 7:1 dwumeczu. Pisaliśmy też, że nikt wtedy nie mógł przewidzieć, w jakim tempie Turcy prześcigną nas pod każdym względem. Błąd, nie pod każdym. Niektórzy ludzie mentalnie wciąż tkwią głęboko w jaskini i z pewnością nie jest to Jaskinia Raj. Mehmet Topal, 49-krotny reprezentant Turcji, piłkarz Fenerbahce, prawdopodobnie ma się dobrze tylko dlatego, że przednia szyba jego samochodu była kuloodporna.
Facet wracał z porannego treningu, kiedy ktoś – ni stąd, ni zowąd – otworzył do niego ogień. Za spust pociągnął kilkakrotnie. Jeden z pocisków trafił w szybę, pozostałe w inne części samochodu. Szczegóły tego, co stało się później, nie są dokładnie znane. Wiadomo tylko, że kiedy jako tako doszedł do siebie, złożył wyjaśnienia na policji, żyje i ma się nie najgorzej. Uratowały go kuloodporne szyby. Co ciekawe, to drugi tego typu atak, który przeżył w ciągu czterech miesięcy. Pierwszy miał miejsce w drodze na lotnisko w Trabzonie, po ligowym zwycięstwie z Rizesporem. Wtedy ucierpiał kierowca autobusu, który miał mniej szczęścia, bo został postrzelony.
Fenerbahce stwierdziło, że dopóki sprawcy nie zostaną złapani, piłkarze klubu nie wyjdą na boisko. Gdzieś przeczytaliśmy, że federacja turecka zareagowała zawieszeniem rozgrywek ligowych i pucharowych, ale nie znaleźliśmy oficjalnego potwierdzenia. Tak, czy inaczej… Trzeci świat. Sprawca nieznany, ale chyba nikt rozsądny nie ma wątpliwości, że strzały oddał ktoś, kto co tydzień stroi się w klubowe barwy i przychodzi na stadion dopingować swój klub. Czy to Trabzonspor, czy Galatasaray… Nieistotne.
Piłkarsko Eldorado, finansowo Eldorado, mentalnie wciąż epoka kamienia łupanego. Nie obrażając naszych przodków, którzy bez powodu raczej nie próbowaliby trafić dzidą swojego człowieka.