Wczoraj Jakub Rzeźniczak rozegrał fatalne zawody, bo – gdyby sędzia zachował czujność – powinno skończyć się na dwóch sprokurowanych jedenastkach i dwóch żółtych kartkach. Arbiter nie miał jednak najlepszego dnia, dzięki czemu występ obrońcy Legii nie miał aż tak tragicznej wymowy. Nie zmienia to jednak faktu, że Rzeźniczak zagrał najsłabsze spotkanie od dobrych kilku miesięcy i – zwłaszcza jako kapitan zespołu – powinien potrafić stawić temu czoła. Niestety, z jego aktywności na Twitterze wnioskujemy, że to dla niego zbyt wiele.
Rzeźniczak przyjął dwie strategie obrony, czyli obrócenie wszystkiego w żart oraz wymyślenie absurdalnej wymówki. Zobaczcie zresztą sami:
3 ręki 5 karnych 3 spalone 4 bramki dobranoc czemu się tak napinacie:-) to jednak sport. Wiecej radości z życia Tylko @LegiaWarszawa
— Jakub Rzezniczak (@JakubRzezniczak) sierpień 9, 2015
Nie Kuba, nie trzy ręki i pięć karnych, tylko dwie ręki, dwa karne i do tego dwie kartki. Nikt się na ciebie nie uwziął i nikt nie kopie pod tobą dołków, to po prostu faktyczna ocena twoich wczorajszych dokonań. Od kapitana Legii, który zagrał taką padakę, oczekiwalibyśmy uderzenia się w pierś, a nie odstawiania jakichś parodii. Poza tym – skoro już pytasz, po się napinać – powinieneś wiedzieć, że dla tysięcy ludzi, którzy podziwiali twoją grę w upale, sport może być na tyle ważny, że po niekorzystnym wyniku trudno im natychmiast o radość z życia. Jak widzimy, zdecydowanie trudniej, niż tobie.
Zobaczmy też, jak Rzeźniczak wytłumaczył swoje wczorajsze interwencje:
Co do ręki to przy pierwszej fakt wyciągnąłem ale wczesniej uryga mnie popchnął a przy drugiej chowałem ja za siebie.
— Jakub Rzezniczak (@JakubRzezniczak) sierpień 9, 2015
Cieszymy się Kuba, że przyznałeś, iż wyciągnąłeś rękę – zawsze coś. Chociaż nigdy byśmy nie wpadli, że była to naturalna reakcja na popchnięcie Urygi. Natomiast co do drugiego zagrania, nie rozumiemy, jakie znaczenie ma fakt, że ręce chowałeś za siebie. Parafrazując jedną z komedii Olafa Lubaszenki: dla nas mogłeś je trzymać nawet w dupie, byle byś nie wykonywał nimi celowego ruchu do piłki. To nie jest jakaś luźna interpretacja, tylko wyciąg z przepisów gry w piłkę nożną, które – jako profesjonalny piłkarz – powinieneś znać na pamięć. Mało tego – chowanie rąk za siebie to dość nieuzasadniona przepisami fanaberia, chociaż faktycznie na całym świecie stosowana. Ręce masz prawo mieć ułożone naturalnie, czyli z boku. I jeszcze raz powtarzamy – byle tylko nimi celowo nie blokować piłki. A to właśnie ci się udało.
Ale zrzucamy wszystko na karb upałów. Skoro zarówno na boisku, jak i potem na Twitterze kapitan Legii zachowywał się jak lekko otępiały, to znaczy, że styki się troszkę przegrzały. Temperatury pójdą w dół, to i pewnie wróci stary, solidny Rzeźniczak.
Fot. FotoPyK