Dwie bramki przed przerwą wpuścił w drugim meczu w Romie Wojciech Szczęsny. Źle jednak nie zagrał, wybronił kilka strzałów, ale i tak Włosi postawili w środę na bycie tłem dla Barcelony. W końcu kto ma wygrać Puchar Gampera jak nie Blaugrana?
Pierwszy raz od dwóch miesięcy Messi, Neymar i Suarez znowu zagrali razem. Naprzeciwko nim – grający drugi mecz w Romie Wojciech Szczęsny. W zasadzie tylko on, bo obrona Włochów zagrała na tak beznadziejnym poziomie, że Tamas Kadar na pewno by nie odstawał. Pach, pach, pach – Barcelona, choć ligę zaczyna dopiero za dwa tygodnie, raz za razem rozklepywała włoską, śmieszną defensywę. Szczęsny bronił strzały Messiego, Rakiticia, a gdy Katalończycy zagrywali prostopadłą, Polak był tam pierwszy. Dobry refleks, niezła skoczność – Szczęsny w formie.
Do czasu, a w zasadzie – do Messiego. 26. minuta i akcja Messi, Mathieu, Neymar. Szczęsny na ziemi leżał jeszcze przed tym jak piłkę przyjął ten ostatni. Lekki wstyd. No ale najładniejsze było to zagranie Messiego. Kolejna piłka z prawej strony za całą linię obrony, prosto na nogę kolegi. Dolce vita Argentyńczyka, nie to co podczas Copa America.
Choć niewykluczone, że Gonzalo Higuain przypomniał się Messiemu w 34. minucie, albo nazwisko superstrzelca z Napoli rzucił mu dla trollowania Mapou Yanga-Mbiwa.
Obaj dostali po żółtej kartce, bo nie ma co psuć święta Barcelony. Puchar Gampera to jedna z tych świętych tradycji katalońskiego klubu. Na trybunach ponad 94 tys. ludzi, prezentacja piłkarzy i kolejne bramki Blaugrany. Szczęsny wpuścił na cztery minuty przed przerwą strzał wkurzonego Messiego i po przerwie na boisko już nie wrócił. Zastąpił go Morgan de Sanctis. Komentatorzy Polsatu Sport mówili, że zawinił przy bramce Rakiticia, ale naszym zdaniem tego uderzenia nie wybroniłby pewnie nikt z Avengersów.
Miło było zobaczyć znowu Barcelonę w pełnej krasie, szkoda tylko, że na linii ognia musiał się znaleźć polski bramkarz, choć ten raczej ma większe problemy niż wpuszczone bramki. Jeśli Roma będzie stawiać na obronę Torosidis, Castan, Mapou, Florenzi, to coś czujemy, że z Szczęsny może w Serie A się całkiem nieźle wypromować.