Pep Guardiola, gdyby szybko spojrzał na półkę ze swoimi trofeami, mógłby uznać, że już lepszym jest szkoleniowcem (18) niż był piłkarzem (17). Przez sześć lat trenerki nie wygrał tylko jednych rozgrywek – o Superpuchar Niemiec. Za pierwszym i drugim razem przegrał z Borussią Dortmund, za trzecim gra z Wolfsburgiem. Czyli z jedyną nadzieją, że Bundesliga nie przebiegnie pod dyktando Bawarczyków.
Gablota Dietera Heckinga jest znacznie uboższa. Piłkarzem wybitnym nigdy nie był, nie potrafił nawet wybić się ponad przeciętność i nie wygrał nic poza pojedynczymi meczami. Jako trener kilkukrotnie awansował poziom wyżej, ale większą szansę dostał dopiero w Wolfsburgu i w maju tego roku w końcu coś do tej gabloty wprowadził. A przy okazji zapisał się w historii VfL – jako zdobywca pierwszego Pucharu Niemiec.
Tylko, że ten sukces nie ma wymiaru niespodzianki i wyniku na wyrost. Wręcz przeciwnie, to potwierdzenie, że Wolfsburg jest na dobrej drodze. W Niemczech od kilku lat buduje się klub, który ma bogatego sponsora i zarządzany jest bardzo rozsądnie. Wyciągnięto wnioski z czasów Felixa Magatha, które może i przyniosły mistrzostwo, ale również mnóstwo problemów, niezrozumiałych decyzji i wyrzuconych w błoto pieniędzy. Dziś wszystko nadzoruje Klaus Allofs, który przez ponad dekadę taką samą funkcję pełnił w Werderze, i to on odpowiada za trzy najdroższe w historii klubu transfery Schuerrle (32 mln euro), De Bruyne (25 mln) i Gustavo (16 mln). Kupiony w tym okienku Max Kruse (12 mln) jest na tej liście szósty.
Z jednej strony, VfL dorwał w końcu wyczekiwanego napastnika i jeszcze osłabił poważnego konkurenta z Gladbach. Z drugiej, czy gość, który w Bundeslidze strzela 11 goli na sezon to wystarczająca odpowiedź? Bo, znając aspiracje Wolfsburga, próbują odpowiadać na to, co już ma Bayern.
Transfer Kruse potwierdza jednak filozofię, którą wyznają Allofs z Heckingiem. Z głową, bez szaleństw, budową szkieletu drużyny, krok po kroku. Pytanie tylko, czy tym razem ten krok nie jest zbyt mały. Wolfsburg też staje przed nowymi wyzwaniami: ostatnio zaszedł do ćwierćfinału Ligi Europy, a teraz gra już w Champions League, przy okazji dalej skracając dystansu do Bayernu. Już wiosną Wolfsburg pokonał w lidze u siebie Bawarczyków 4:1. – Może i Bayern jest mistrzem, ale najlepszego piłkarza i najlepszego trenera mamy my – dorzuca Allofs.
Bo w plebiscycie Kickera, w którym głosy oddają dziennikarze, wygrał i De Bruyne, i Hecking.
Ale i Bawarczycy mocniejsi są niż przed rokiem. Vidal zastąpił Schweinsteigera, Douglas Costa podniósł rywalizację na skrzydłach, doszli też Kimmich i Ulreich ze Stuttgartu. Wydane 79 milionów euro to najbardziej kosztowne okienko w historii Bayernu – większe niż to, w którym przyszli Ribery z Klose, czy Robben z Gomezem.
Guardiola dostał lepsze narzędzia do pracy, ale w głowie ma chyba inne problemy. Słuchając go, odnosimy wrażenie, jakby był Monachium już trochę zmęczony. I wcale nie dlatego, że Manchester City ponoć oferuje 28 milionów euro za sezon w pięcioletnim kontrakcie.
Pep sporo obrywał w poprzednim sezonie – odpadając w Pucharze Niemiec z Dortmundem, jeszcze przed meczem z Barceloną, no i po Barcelonie. Jego personalne decyzje krytykował Matthaus, za indolencję w obronie i skład punktował Kahn, a Hitzfeld sugerował, że zespół nie rozumie jego pomysłów. Effenberg już dawno zarzucał mu bezsensowny teatrzyk przy linii i dyskusje z sędziami, taktyczny bałagan, posiadanie piłki, z którego niewiele wynika, a także zbyt duży wpływ na klub. Gdy Pep decydował o kształcie sztabu medycznego – przez niego odeszła legenda Bayernu – Effe stwierdził, że to zbyt niebezpieczne. A kibice, słysząc o ostatniej sprzedaży Schweinsteigera, zarzucili trenerowi, że zabija tożsamość i DNA Bayernu, przypominając trzech sprowadzonych Hiszpanów.
I dlatego Effenberg idzie krok dalej, mówiąc o ostatnim roku Pepa w Bundeslidze. On i Giovane Elber już wskazują na Kloppa.
Guardiola: – Nie zdecydowałem jeszcze, co będę robił w kolejnych sezonach. Ciągle mamy dużo czasu na decyzję i nie musimy się spieszyć. Czytałem ostatnio wiele różnych rzeczy, ale dbam o to, co dobre dla klubu. Zapewniam, że nie zamierzam być dla Bayernu ciężarem. Zdążyłem się też nauczyć, że dochodzenie do półfinału Ligi Mistrzów nie jest w Monachium wystarczające.
Trudno dziś zakładać, by w takiej atmosferze Pep miał przedłużyć wygasającą za rok współpracę z Bayernem. Ale i on czuje, że ma jeszcze trochę do zrobienia. Trener znów zostanie rozliczony głównie z Ligi Mistrzów, ale po drodze może poprowadzić Bayern do czwartego z rzędu mistrzostwa (to nie udało się nikomu) i piątego Superpucharu Niemiec (tyle ma też rekordzista z Dortmundu).
Dlatego Wolfsburg rozliczanie Guardioli wolałby zacząć już dziś. Jeśli mają potwierdzić, że regularnie rosną i zamierzają dobrze namieszać w tym sezonie, muszą spróbować w próbie generalnej przed ligą.