Rumunia, Dania, Czarnogóra, Armenia, Kazachstan. Co tu dużo kryć – grupa śmiechu, mogło być znacznie gorzej. Mieliśmy w tym losowaniu farta, ostatnio tak wielki spotkał nas podczas losowania grup Euro 2012. Tak, porównanie nieprzypadkowe – znowu jest szczęście, znowu nie ma wymówek, że rywal za mocny, bo nikt tu nie odstaje, znowu też jednak samo się nie wygra.
Wyciąganie szampanów byłoby oczywistą przesadą, ale małe piwko nie będzie ekstrawagancją. Toast przede wszystkim za Rumunów z pierwszego koszyka. Nawet Walia, którą też można było z pierwszego trafić, wygląda lepiej od Rumunów, którzy znaleźli się tak wysoko tylko dzięki umiejętnemu dobieraniu sparingpartnerów oraz przesłabej grupie eliminacji ME. Biorąc pod uwagę, że bezpośredni awans – jak zwykle do mundialu – zdobywa tylko zwycięzca grupy, naprawdę kluczowe było, żeby tutaj nie trafić na kogoś o potencjale nieporównywalnie od nas większym, kto zamurowałby pierwsze miejsce. Tego bezsprzecznie udało się uniknąć i to wielki plus.
Co do drugiego koszyka, to najważniejsze było uniknięcie Włoch i Francji, bo przecież wiadomo, że znowu byłyby to bandy, które prawie na pewno zablokowałyby nam szansę na bezpośrednią promocję. Duńczycy taką ekipą nie są, choć oczywiście nie zamierzamy ich nie doceniać. Sprali nas dostatecznie wiele razy, byśmy się nauczyli, że lekceważyć ich nie można. Mają dobrych graczy, jak zawsze zgrany zespół – szczerze mówiąc to cenimy ich wyżej niż Rumunię.
Nie zazdroszczę selekcjonerowi reprezentacji Polski. W takiej grupie plan minimum to 82 punkty.
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) lipiec 25, 2015
W czwartym koszyku Czarnogóra, która oczywiście nie jest zgrają pastuchów, ale to już nie ta Czarnogóra co parę lat temu, która potrafiła namieszać, pogonić Angoli na Wembley i włączyć się do walki o awans. Ostatni raz wygrali we wrześniu zeszłego roku z Mołdawią, a w międzyczasie zdołali wykrzaczyć się nawet na Liechtensteinie. Na ten moment wolimy ich, niż choćby Turcję czy Irlandię – Czernogórcy potrafią zaskoczyć, ale są jednak na znoszącej.
Chyba najgorzej jest jeśli chodzi o piąty i szósty koszyk, bo te cholerne dalekie podróże do Azji znowu będą nas gnębić. Tak, tam można się wypieprzyć, wiemy to doskonale, łatwym terenem nie będzie ani Armenia ani Kazachstan. Ale cóż – aż tyle szczęścia, żeby wylosować z czwartego Wyspy Owcze, z piątego Litwę, a z szóstego San Marino mieć nie można. Tak czy inaczej mieliśmy go sporo, bo wystarczy porównać wszystkie grupy: która ma mniej uznane marki? Czy jakakolwiek? Chociaż jedna? Może D i na tym koniec, ale to maksymalnie. Jest los szczęśliwy, który trzeba wykorzystać, nie robić wymówek, po prostu grać swoje, wygrywać i jechać do Rosji. Nic poniżej.