Reklama

Cuda w Lubinie. Korona liderem, Przybyła z koroną.

redakcja

Autor:redakcja

25 lipca 2015, 19:25 • 2 min czytania 0 komentarzy

Za górami, za lasami, na peryferiach piłkarskiego świata i w tle losowania eliminacji Mistrzostw Świata odbył się pewien mecz, który w tym momencie interesował na oko jakieś sto osób. Komentatorów, nas, piłkarzy i ewentualnie ich rodziny. Tymczasem gdy cała reszta wlepiała oczy w Blattera, Putina i innych Bierhoffów, dostaliśmy kolejne potwierdzenie, że głównym mottem Ekstraklasy powinno być koszykarskie „where amazing happens” albo „prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie”. Bo ta rozgrabiona, zabiedzona i mizerna Korona jest największą sensacją początku sezonu, a jej zawodnik, chłopak, którego do niedawna kojarzyli jedynie koledzy z klasy, to lider klasyfikacji strzelców. Niebywałe.

Cuda w Lubinie. Korona liderem, Przybyła z koroną.

Jakim cudem Marcin Brosz zdołał coś z tego ulepić, wie chyba tylko on sam. Przed sezonem mogło się wydawać, że w Kielcach zostało dwóch, w porywach trzech piłkarzy (Jovanović, Malarczyk i Sylwetrzak), a tu nagle okazuje się, że Korona po raz pierwszy w swojej historii ma komplet zwycięstw po dwóch kolejkach, bardzo przyzwoicie spisuje się anonimowy Gabovs, coraz większy luz łapie Cebula, Dejmek gra wręcz profesurę, Pyłypczuk strzela technicznie (!) z wolnego (!!), a Przybyła wyskakuje do główki jak napadzior pełną gębą (ma już trzy gole więcej od Daniela Łukasika). Korona zaskoczyła dziś do tego stopnia, że gdy Malarczyk szykował się do rzutu wolnego, Remigiusz Jezierski stwierdził, że do piłki podchodzi Cristiano Ronaldo. Tak, tak – dziś w Lubinie działy się takie cuda, że nawet komentatorzy czuli się, jakby relacjonowali Primera División.

Wiele pytań zadawaliśmy sobie co do gry Zagłębia. Przede wszystkim – czy to, co drużyna Stokowca pokazywała w pierwszej lidze, jakkolwiek przełoży się na Ekstraklasę. Dziś dostaliśmy odpowiedź: nie. Nie przełoży się. Przynajmniej nie w takim tempie. Lubinianie mieli sporo przebłysków, przez całą drugą połowę gnietli Koronę, ale by cokolwiek znaczyć w elicie, muszą tę grę podkręcić o co najmniej kilkadziesiąt procent, bo na razie mamy to, co pokazała ostatnio Nieciecza – niezła organizacja i jakiś pomysł, ale wszystko realizowane w tempie sparingowym.

zpdIJB1

Fot. FotoPyK

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...