Reklama

Doktorat z człapania. Popović, nigdy nie będziesz Stiliciem.

redakcja

Autor:redakcja

24 lipca 2015, 22:06 • 2 min czytania 0 komentarzy

Mieliśmy nosa. Zastanawialiśmy się, kogo w derbach Krakowa wziąć pod lupę, czyje zagrania przeanalizować od początku do końca i za kim wodzić wzrokiem od pierwszego do ostatniego gwizdka. Bach – zupełnym przypadkiem padło akurat na zdecydowanie najgorszego piłkarza na boisku. Gorszego nawet od Arka Głowackiego, który co prawda zawalił bramkę, ale później robił wszystko, żeby odbudować pomeczową reputację. Co innego Denis Popović. On wyłożył się na wszystkich frontach.

Doktorat z człapania. Popović, nigdy nie będziesz Stiliciem.

Kiedy Stilić miał gorszy moment, zarzucało się mu lenistwo i człapanie. Popović z człapania mógłby pisać doktorat. W ciągu całych derbów zaliczył może trzy czy cztery sprinty. Pierwszy w dziewiątej minucie, kiedy wrócił do obrony i wślizgiem przerwał akcję Cracovii. Poniosła go fantazja. To był jednorazowy wyskok. Później nie był przydatny już ani w defensywie, ani w ofensywie. Piłka pod jego nogą kończyła się albo stratą, albo niecelnym podaniem, albo gwałtownym spowolnieniem akcji.

Wyglądał tak, jakby właśnie kończył ramadan, szczególnie w końcówce. Bez sił, bez ambicji, wigoru i witalności. Bez jakiejkolwiek inwencji i chociaż próby wzięcia na siebie odpowiedzialności, co na jego pozycji powinno przychodzić w sposób naturalny. Po kilku beznadziejnych zagraniach ewidentnie ukrył się za plecami nowych kumpli. Ten, kto będzie chciał go bronić, wysunie argumenty derbów, głośnego stadionu czy wyższego poziomu, ale sprawa jest z góry przegrana. Jeśli Popovicia aż tak paraliżuje mecz na poziomie Ekstraklasy, to trudno wróżyć mu wielką przyszłość.

Żeby nie było tak tragicznie. Rodzynek, czyli jedyne udane zagranie w ofensywie, wyszedł mu dokładnie w 67. minucie, kiedy kopnął prostopadłą, celną piłkę w pole karne. Poza tym kompletna klapa. Czasem może coś nie wyjść, czasem zdarzy się słabszy mecz. Jasne, ale tutaj nie zauważamy ani krzty inwencji. Maciej Jankowski jednym sprintem zrobił więcej niż Popović przez cały mecz – wywalczył rzut wolny w ciekawej odległości i nadział przeciwnika na żółtą kartkę. Jeśli w Krakowie rzeczywiście myśleli, że Popović w czymkolwiek przypomina Semira Stilicia, to gratulujemy optymizmu. My znaleźliśmy jedną wspólną cechę – końcówkę nazwiska.

PIOTR BORKOWSKI

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...