Reklama

Mineirazo. Brazylia rozgnieciona przez Niemców w półfinale

redakcja

Autor:redakcja

08 lipca 2015, 09:05 • 2 min czytania 0 komentarzy

Równo rok temu świat piłki wywrócił się do góry nogami. Owszem, zwycięstwo Niemiec nie byłoby żadną sensacją, bo oczywiście nie była to Brazylia porywająca, rzucająca na kolana. Ale 1:7? 5:0 po pół godziny? Lepsze wrażenie potrafił w starciu z naszymi sąsiadami pozostawić Gibraltar. Mineirazo było narodową traumą całej Brazylii, a jeśli chodzi o Niemców to był to prawdopodobnie jeden z najlepszych występów w długiej historii mistrzostw świata. Trudno znaleźć drugi mecz o taką stawkę, w którym jedna z ekip była tak zabójczo skuteczna przeciwko teoretycznie posiadającemu porównywalny arsenał rywalowi. Bezsprzecznie rok temu byliśmy świadkami rzeczy historycznej, donośnej, wielkiej.

Mineirazo. Brazylia rozgnieciona przez Niemców w półfinale

CJX6HErUYAAxWgJPrzytoczmy co pisaliśmy świeżo po meczu, najlepiej dzięki temu wczujecie się w klimat:

Każdy kraj ma swoją Hiroshimę – pisał Alex Bellos w odkopanej na krótko przed mundialem książce „Futebol”. Jeśli tak, to Brazylia ma już dziś i Hiroshimę, i swoje Nagasaki. Przy czym Maracanazo z 1950 roku to nic w porównaniu z tą dzisiejszą masakrą. 1:7 i 0:5 już po pół godziny.

(…) Mieliśmy przeczucie, że wykładka w 1/8, dwa tygodnie przed finałem, spowoduje, że ten napompowany emocjami i oczekiwaniami mundialowy balon nagle zamieni się w jakąś dziurawą, zużytą dętkę. Ze to już nie będzie to samo. W jakimś stopniu pewnie tak się stanie. Gdy patrzyliśmy na trybuny zalewające się łzami już po dwóch kwadransach, na tych ludzi jeszcze przed przerwą wychodzących ze stadionu, to w zasadzie byliśmy tego pewni. Ale dziś już przyszedł taki moment, kiedy tej Brazylii nam nie szkoda. Nie takiej Brazylii, będącej zaprzeczeniem tej prawdziwej, dawnej. Nie tej z wąsatym Fredem i bramkarzem grającym za drobne w kanadyjskim klubie. Nie drużyny, która w roli gospodarza mistrzostw świata świetnie w piłkę gra tylko w meczu z nędznym Kamerunem, po czym najlepiej wychodzi jej śpiewanie hymnu. Neymar, Thiago Silva – oni (ale zwłaszcza Neymar) chyba nawet nie powinni żałować, że nie mogli dzisiaj zagrać. W oczach ludzi będą jeszcze bardziej wyjątkowi i niezastąpieni. A ci Niemcy… Ten walec, ta perfekcyjna i bezwzględna maszyna, naprawdę była poza ich zasięgiem.

Reklama

Brazylijczycy nie podnieśli się z kolan do dziś. Duchy Mineirazo pozostają żywe, a stawka potrafi tę kadrę sparaliżować. Znamienne – sparingi wygrywali aż miło, tymczasem w Copa America doszło do małej katastrofy. Data 8 lipca 2014 może uchodzić za punkt, w którym ostatecznie przestaliśmy traktować Canarinhos jako „faworyta wśród faworytów”, a tylko zespół jeden z wielu.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...