Miała być jedenastka najlepszych kumpli, ale po drodze pojawiły się zgrzyty. Stanęło już przy nominacji środkowych obrońców. Ostatecznie zmieniliśmy koncepcję i padło na jedenastkę najlepszych piłkarzy, z którymi grał głównie we Francji i Anglii. Było ciężko, ale udało się nawet wygospodarować jedną miejscówkę dla Polaka. Na prawej pomocy, w doborowym towarzystwie, znalazł się Tomasz Iwan.
– Jakby rzeczywiście miała być jedenastka kumpli, to może bym powiedział, że Roberto Carlos, ale on nie był moim kumplem. Kumpli mam wielu i nie dla wszystkich jest miejsce. Musiałbym po trzech dawać na jedną pozycję. To jest głupie. Jednak wolałbym zrezygnować. Jak dam jednego, to drugi będzie płakał.
Poszliśmy więc w dyplomację.
W Marsylii miałem Vedrana Runje, ale chyba największą karierę zrobił Gregory Coupet. Był rok czy dwa lata młodszy ode mnie. Później poszedł do Lyonu i zaczął prawdziwą karierę. Trafił do reprezentacji, wielokrotnie zdobywał mistrzostwa Francji. Najwięcej osiągnął, więc stawiam na niego.
Na lewą stronę może Salomon Olembe, lewonożny, chociaż nie wiem, czy nie grał w pomocy. Reprezentant Kamerunu, zagrał masę meczów w kadrze, chyba grał też na mistrzostwach świata. Albo nie. Niech będzie Matthew Upson. Zrobimy miejsce dla reprezentanta Anglii. Środek obrony? Oczywiście Laurent Blanc. Co do drugiego mam dylemat – czy Daniel van Buyten czy Frank Leboeuf. Na szczęście nie będą tego czytać, to niech będzie van Buyten. Mistrz świata posiedzi na rezerwie. W Marsylii w trójkę, razem z Lamine Sakho, tworzyliśmy taką swoją paczkę i scalaliśmy szatnię. Na prawej obronie Joseph Yobo. Grywał też na środku, ale do nas, do Marsylii, przychodził jako prawy. Kawał zwierzaka. Potem długo grał w Evertonie, był kapitanem i bardzo mocnym punktem w ich najlepszych czasach. Silny, niesamowicie szybki.
Na lewą pomoc damy Christophe’a Dugarry’ego. Znana postać, mistrz świata. Trenowałem z nim w parze i grałem… właściwie tylko jeden mecz, mój jedyny w Birmingham, przeciwko Chelsea. Na środku najlepszym zawodnikiem był Lubomir Moravcik. Dla mnie to jest człowiek, który powinien był grać w Realu Madryt. Gwarantuję. Mógł grać w takich klubach, że opadałaby nam kopara. Lewa noga, prawa noga, wolne, zmysł do strzelania goli. Kapitalny gość. Niby go wszyscy chcieli, miał propozycje, ale moim zdaniem nie był doceniany, bo był Słowakiem. Wielkiej kariery nie zrobił, ale tam, gdzie grał, kibice na stojąco skandowali „Lubo, Lubo”. W Niemczech, we Francji, w Szkocji. Wszędzie. Następny środkowy, bardziej defensywny… O, wiem! Essien! Michael Essien! A na prawej niech będzie Tomek Iwan. Polski rodzynek. Grał w Feyenoordzie, grał w PSV, był super indywidualistą. Chociaż… muszę skupić się, czy nie wypada mi jakiś mistrz świata. W Marsylii był reprezentant, ale chyba Algierii. Nawet nie wiem jak się nazywa. W Bastii… Nie, dobra, może być Iwan.
W ataku Didier Drogba. No tak, przecież z nim grałem… Już wtedy było widać olbrzymi potencjał. Rozwinął się w Marsylii, czyli jakby ze mną.
– Dobra, to mamy 4-5-1.
– Panie Piotrze, brakuje jednego środkowego pomocnika.
– Nie, wszystko gra. Moravcik, Essien i oczywiście ja.
Fot. FotoPyk