Polska ma sportowców, z których powinna być dumna, i to nie tylko dlatego, że dobrze radzą sobie na boisku. Weźmy takiego Marcina Gortata – od dobrych kilku lat gra w NBA, a nie zapomniał ani na moment, skąd pochodzi. Ma własną fundację, uczestniczy w wielu akcjach charytatywnych, chętnie pomaga dzieciom, a kojarzy też nam się jedna z jego wypowiedzi: „Zawsze oddaję społeczeństwu to, co kiedyś ja dostałem”. Teraz orlika z własnych pieniędzy funduje Kamil Glik, chłopak z Jastrzębia-Zdroju.
Jak napisał “Przegląd Sportowy” – piłkarz Torino z własnej kieszeni wykłada 150 tysięcy złotych na budowę boiska na osiedlu, na którym się wychował. Zupełnie tak, jakby nie wystarczyło to, że daje kibicom radość swoją grą w reprezentacji Polski, wspólnym zdjęciem czy rozdanym autografem. Pieniądze, na które pracuje on i tylko on, mógłby zachować dla siebie. Albo ustawić kilka kolejnych pokoleń.
Glik woli jednak pomóc. Zwraca uwagę, że w miejscu, w którym spędził dzieciństwo, jest tylko i wyłącznie piaskowy plac. Czyli w piłkę nie ma jak grać. A on na piłce przecież się wybił, wyszedł na ludzi.
Mamy świadomość, że Glik to nie jest niespotykany w środowisku piłkarski wyjątek, że pomagają też inni. Ale ten gest, wart finansowo 150 tysięcy złotych, to naprawdę wielka sprawa. Czapki z głów!
Fot. FotoPyK