Dycha Kownasia – hasło, które w ostatnich kilku miesiącach stało się automatycznym generatorem szyderki. Młody napastnik Lecha mocno podpompował się bramkami w sparingu z Unią Swarzędz. Tak mocno, że zawiesił poprzeczkę na wysokości, do której w poprzednim sezonie nie sięgnąłby nawet, gdyby Arajuuri wziął go na barana. Z jednej strony pewność siebie to podstawa, z drugiej pewność siebie niepoparta wynikami zawsze będzie bawić. Kownacki przekonał się o tym najdobitniej i – jak przypuszczamy – kolejne tego typu deklaracje schowa do kieszeni.
Kiedy kurz zaczął już opadać, a o akcji wszyscy pozapominali, przypomniał się jednak sam zainteresowany. Jak zapowiedział na początku, tak zrobił. Nie strzelił dziesięciu goli, więc…
Oby każda lekcja pokory miała właśnie takie zakończenie.
Fot. FotoPyK