Zaur Sadajew to człowiek na tyle rodzinny, że sprawy prywatne i rozłąkę z najbliższymi przedkłada zdecydowanie ponad karierę. Cały Lech, od prezesa po sprzątaczkę, namawiał go na pozostanie, jego przydatność dla zespołu na każdym kroku podkreślał trener, już nawet w Tereku – gdyby ktoś miał wątpliwości, czy kluby się dogadają – powtarzali: „Idź, to może zagrasz w Lidze Mistrzów”. Ale Sadajew, choć łaskotany ze wszystkich stron, zrobił wszystkim na przekór. W Poznaniu nie zagra, koniec i kropka.
Nie ma najmniejszych szans na powrót Zaura Sadajewa do polskiej ligi. Uparł się, nie chce wracać. Jedzie na obóz z Terekiem.
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) June 28, 2015
Dziwna to była sprawa od samego początku. Najpierw Lech zastanawiał się nad tym, co zrobić z Sadajewem – kupować za niemałe pieniądze czy nie kupować? Kiedy okazało się, że uda się Czeczena raz jeszcze wypożyczyć, zaczęły się prawdziwe schody. Chajdar Ałchanow, wiceprezes Tereka, informował, że skoro piłkarz się waha, to klub decyduje za niego: dalszy pobyt w Lechu i walka o Champions League. Rzecz jednak w tym, że kiedy ten tylko do Poznania przyleciał, to od razu z niego wyleciał. I wracać nie zamierza.
Lech stawał na głowie, by go zatrzymać. Trener Skorża na wieść, że piłkarz wraca, odpowiadał: „Już go nie wypuszczę”. Klub, słysząc, że piłkarzowi zależy, by mieć najbliższych obok siebie, wychodził z rozwiązaniem – ściągniemy ich do Poznania. Przypomina nam się, jak Marcin Komorowski opisywał kiedyś charakter Sadajewa: – To jest zawodnik, któremu trzeba zaufać. On musi poczuć się pewnie. Akurat Zaur potrafi grać w piłkę, jest dobrze wyszkolony technicznie, co – jak na Czeczena – rzadko się zdarza. To chyba kwestia czasu i jego podejścia. Musi zrozumieć, że to jest jego jedyna szansa. Wóz albo przewóz.
I akurat u Skorży, w ogóle u wszystkich w Lechu, on to zaufanie miał ogromne. Ale skoro mama Zaura nie zgodziła się na przeprowadzkę, Zaur też przeprowadzał się nie będzie.
Naprawdę jesteśmy ciekawi, co się teraz z tym gościem stanie. Rozpoczyna przygotowania w Tereku, ale – biorąc pod uwagę, jaką ma tam konkurencję i że sam pracodawca wysyłał go do Poznania – grał raczej nie będzie. Czeka go zapewne zmiana klubu, tak by wciąż być blisko rodziny, ale o taką opiekę, zaufanie i wsparcie, jakie oferował Lech, będzie gdziekolwiek ciężko. W Poznaniu wszelkie jego wybryki zostały wybaczone, wciąż mógł liczyć na pomoc ze wszystkich stron, a i porzucił perspektywę gry w pucharach, mając całkiem niezłą pozycję w zespole.
Utrata Sadajewa to też problem dla trenera Skorży. Co prawda w klubie są Robak, Thomalla i Kownacki, ale ten ostatni na szpicy grywa rzadko, a pierwsza dwójka to nowi piłkarze. Czyli znów będzie trzeba tworzyć coś nowego. Trudno też oczekiwać, by Lech kogoś zakontraktował w miejsce Czeczena, skoro wiceprezes Piotr Rutkowski wypowiadał się wcześniej, że jego pozostanie będzie czymś ekstra.
Fot. FotoPyK