Jesteśmy świadkami naprawdę dynamicznego okienka transferowego w Ekstraklasie – z wieloma ciekawymi akcentami (Pazdan w Legii, czwórka nowych w Lechu, wyjazdy Piątkowskiego, zaraz Sa, Wilczka czy Kuświka), jak i stałymi patologiami (testowanie na potęgę, coroczny festiwal ligowej biedy). Ale jednocześnie mamy do czynienia ze sporą czystką zasłużonych. Bez łzawych pożegnań zburzonych zostało kilka klubowych pomników. Za kim kibice mogą tęsknić? Kto jeszcze by się przydał, a kogo pozbyto się całkiem słusznie? Przyjrzyjmy się dokładniej.
Bierzemy pod uwagę ŁĄCZNY staż danego piłkarza w jednym klubie.
Tomasz Podgórski – 12 lat w Piaście, 113 meczów w Ekstraklasie
Najdłuższy łączny staż w jednym klubie spośród wszystkich tych, których żegnamy – dwanaście lat! Praktycznie niczego w dorosłej piłce nie przeżył poza Piastem. Nigdzie indziej nie grał w Ekstraklasie. Odchodzi, mając 29 lat i to nie dlatego, żeby zaraz wskoczyć wyżej, ale przez to, że nie zaoferowano mu kontraktu. Samo to już sporo znaczy. Trzy sezony temu nie wyobrażano sobie bez niego drużyny. W rozgrywkach, które dopiero za nami, zaledwie dziewięć razy zagrał w podstawowym składzie. Spory zjazd. Gdyby został, pewnie nie zaniżałby wyraźnie poziomu, ale w aktualnej formie – trudno za Podgórskim płakać. Dawno nas nie zachwycił.
Ocena aktualnej przydatności dla Piasta: 5 / 10
Tomasz Górkiewicz – 11 lat w Podbeskidziu, 79 meczów w Ekstraklasie
Kolejny, który ligowe okolice – a już na pewno te ekstraklasowe – poznawał tylko z autokaru Podbeskidzia. Przeżywał w nim piękne chwile. Nie bagatelizujemy tego, tym bardziej, że pozycja Górkiewicza z roku na rok rosła, w ostatnich sezonach grał najwięcej. Dla nas jednak to nie zmienia faktu – klasyfikujemy go po stronie badziewiaków. Ktokolwiek go zastąpi, oczekujemy zmiany na plus.
Ocena przydatności dla Podbeskidzia: 3 / 10
Marcin Pietrowski – 11 lat w Lechii, 140 meczów w Ekstraklasie
Mówisz Pietrowski, myślisz – Lechia. Tylko że bardziej ta dawna, słabsza niż budowana obecnie. Mógł grać u Kafarskiego czy Kaczmarka, spędził w tym klubie całe sportowe życie, maszerował z III ligi aż do Ekstraklasy. Jednak jeśli w Gdańsku mają poważne, naprawdę duże aspiracje, nie mogą grać Pietrowskim. Po prostu. Nie ten rozmiar kapelusza. Czasem nawet i ikona musi zrobić miejsce tym, którzy mają odpowiednią amunicję.
Ocena przydatności: 2 / 10
Wojciech Kędziora – 8,5 roku w Piaście, 44 mecze w Ekstraklasie
Wszędzie dobrze, tylko nie w Ekstraklasie – tak w skrócie można by ocenić osiągi 34-letniego napastnika Piasta. W najwyższej lidze nigdy nie wyszedł powyżej granicy pięciu goli w jednym sezonie. Jak Podgórski, niewątpliwie jest jedną z ikon współczesnego Piasta. Bardzo przyczynił się do jego awansu, tworzył dobry duet z Jurado, ale absolutnie nie dziwi nas, że właśnie się z nim rozstano.
Ocena przydatności: 3 / 10
Luis Henriquez – 8 lat w Lechu, 139 meczów w Ekstraklasie
– Nie przypuszczałem, że zostanę aż tak długo. Myślałem: „pogram dwa lata i pójdę dalej”. Bo wiadomo, że nie można być w jednym miejscu całe życie – tak niedawno wypowiadał się na łamach Faktu. Nie przypuszczał, że zapuści korzenie, ożeni z poznanianką, będzie miał dwóch synów. Lech zrobił kawał interesu, w 2007 roku pozyskując go za grosze. Panamczyk budował pozycję z roku na rok, w końcu stał się bardzo solidnym ligowcem, ale kiedyś trzeba było powiedzieć „stop”. Osiem lat wystarczy. Pora otworzyć furtkę innym. Lech już w poprzednim sezonie robił to, korzystając z Douglasa.
Ocena przydatności: 5 / 10
Inaki Astiz – 8 lat w Legii, 159 meczów w Ekstraklasie
Kolejny dowód na to, że wszystko przemija, w pierwszej kolejności boiskowa forma. Astiz w ostatnim czasie wyraźnie nie dojeżdżał na ligowe mecze. Zapisał w Legii swoją piękną kartę, ale rozdźwięk pomiędzy sportową dyspozycją, a oczekiwaniami artykułowanymi przez jego menedżera był za duży. W roli rezerwisty, poszerzającego kadrę, dałby sobie jeszcze radę, ale nic poza tym. Podpisując kontrakt z mistrzem Cypru i tak spadł na cztery łapy.
Ocena przydatności: 4 / 10
Sławomir Szeliga – 7 lat w Cracovii, 137 meczów w Ekstraklasie
Tu prawdopodobnie wywołamy burzę krakowskich „psychofanów”. Nie wiedzieć czemu, Szeliga darzony jest w tamtejszych kręgach niesamowitym wręcz szacunkiem. Za co? Tak, zawsze był oddany Cracovii, zostawiał zdrowie na boisku. Niestety, nie spełniał podstawowego warunku – nie umiał grać w piłkę. I jak za Górkiewiczem, nie będziemy tęsknić. Bo trudno tęsknić za kimś pozbawionym PIŁKARSKICH atutów.
Ocena przydatności: 2 / 10
Marcin Malinowski – 7 lat w Ruchu, 155 meczów w Ekstraklasie
Twardy orzech do zgryzienia. On sam twierdzi, że śmiało mógłby jeszcze pograć sezon, może dwa. Z drugiej strony, lata lecą, 39 już na karku. Zeszłej wiosny musiał leczyć urazy, pojawiały się przeciążenia. Nie bulwersuje nas, że „Malina” nie dostał propozycji nowego kontraktu, a Surma – który wygląda jednak znacznie lepiej – owszem. Jeśli jednak w Ruchu zastanawiają się nad nową umową Szyndrowskiego, to równie dobrze mogliby nad Malinowskim. Metryka trochę inna, ale poziom podobny.
Ocena przydatności: 6 / 10
Paweł Golański – 6,5 roku w Koronie, 164 mecze w Ekstraklasie
Rodzynek w towarzystwie. Odszedł nie dlatego, że już dłużej go nie chcieli, tylko przez to, że miał wyraźnie lepsze opcje. Nie ma się nad czym rozwodzić – Koronie przydałby się dziś każdy przyzwoity piłkarz, a taki jak Golański miałby rację bytu w większości ekstraklasowych klubów. Petrescu powiedział mu wprost – nie interesuje go drugie miejsce w lidze. Chce awansować do fazy grupowej Ligi Europy, zdobyć mistrzostwo, a potem walczyć o Champions League. Nieco lepsza perspektywa niż w Kielcach.
Ocena przydatności 10 / 10
Łukasz Garguła – 6 lat w Wiśle, 127 meczów w Ekstraklasie
Jak ten czas leci, prawda? Ani się obejrzeliśmy, a Garguła spędził w Wiśle sześć sezonów. Odszedł dlatego, że był za słaby czy dlatego, że za drogi? Raczej coś pomiędzy. Nazwalibyśmy to słabym stosunkiem jakości do ceny. Gdyby nazywał się „Barrientos” i chciał zarabiać trzy razy mniej niż w ostatnich miesiącach, pewnie wzięliby go z pocałowaniem w rękę. W dodatku, bez Stilicia w zasięgu wzroku, znów miałby większe pole do popisu.
Ocena przydatności: 6 / 10
Inni „długodystansowcy”: Piotr Stawarczyk (6 lat w Ruchu – ocena 3 / 10), Kamil Kuzera (6 lat w Koronie – ocenia 2/10), Krzysztof Chrapek (5,5 roku w Podbeskidziu – ocena 1/10), Richard Zajac (5,5 roku w Podbeskidziu – ocena 2/10), Dariusz Dudka (5 lat w Wiśle – ocena 8/10)