Reklama

Niemiec płakał jak sprowadzał. Burdenski kontynuuje swe przygody

redakcja

Autor:redakcja

17 czerwca 2015, 15:23 • 2 min czytania 0 komentarzy

Pamiętacie Fabiana Burdenskiego? Czwartoligowego hamulcowego, szrot nad szroty, którego Wisła sprowadziła bo Smuda przegrał z jego ojcem w karty? A może tylko w zamierzchłych czasach Dieter Burdenski, niemiecki kadrowicz przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, użyczył Smudzie kojo na mieście, któż to wie. Teorii spiskowych było wiele, z przegranym zakładem i zniżką na Opla w gazie włącznie, bo umówmy się: niedaleko padł Burdenski od Oproiescu. Sensu w tym transferze nie było za grosz.

Niemiec płakał jak sprowadzał. Burdenski kontynuuje swe przygody

Fabian oczywiście oburzał się na wszelkie sugestie, że ojciec wybłagał u Smudy jego angaż. – Moje przejście do Wisły nie ma nic wspólnego ze znajomościami ojca lub trenera. Jestem ambitnym piłkarzem, środek pomocy to moja optymalna pozycja – przekonywał, ale dziś znowu okazuje się, że zdecydowanie optymalną pozycją dla Burdenskiego jest środek trybun. Trenerzy i kluby się zmieniają, a niemiecki Fabik jak podczas meczów zagrzewał kolegów z szalikiem na szyi, tak czyni to nadal. Z FSV Frankfurt podpisał roczny kontrakt, a po roku jego bilans wygląda osobliwie: zero goli, zero asyst, zero minut, pięć celnie rzuconych kolegom bidonów, dwa perfekcyjne rozstawienia pachołków przed rozgrzewką, zero kluczowych podań. Wielkim dniem był 20 marca, kiedy po półrocznej przerwie znowu usiadł na ławie, prawdziwe święto. Szkoda, że krótkie, bo zaraz wrócił na sektor C.

Już gdy szedł do klubu 2.Bundesligi zastanawialiśmy się o co tu chodzi, a teraz mamy pewność – widać ojciec ma kwity nie tylko na Smudę. Dieterowi aktualnie nie zazdrościmy, wcisnąć syna gdziekolwiek powyżej Oberligi będzie ciężko jak Fabianowi wykonać podanie do przodu. Co do młodego, to dedykujemy mu poniższy filmik.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...