Klasyfikacja o najwyżej jakości piłkarskiej. Wszyscy mają albo liczby, albo potencjał. Na całą dziesiątkę – gdy są w optymalnej formie – aż chce się przychodzić na stadion. Każdy ma też papiery, by być gwiazdą w którymkolwiek klubie Ekstraklasy. Ale dość tego przydługawego wstępu. Lecimy dalej z rankingiem. Ofensywni pomocnicy. Kto najlepszy? Po długich burzliwych dyskusjach i nie jednej wewnątrzredakcyjnej szamotaninie doszliśmy do konsensusu. Pomocnik roku, a zarazem drugi – po Drągowskim – piłkarz sezonu to największa gwiazda mistrza Polski. Kasper Hamalainen.
Słyszymy już te głosy z Krakowa. Ale jak to?! Nie Stilić?! Przecież to on ma najlepiej ułożoną lewą nogę, stały fragment i daje najwięcej artyzmu! Z asyst notorycznie okradał go też Brożek lub nieskuteczni skrzydłowi. Tak, to prawda. Gdyby Stilić był szybszy, agresywniejszy i lepiej przygotowany motorycznie, mógłby nawet przebić Hamalainena. Sam Fin też przecież grywał z nieskutecznym napastnikiem, a mimo to potrafił strzelić 13 goli i zaliczyć 6 asyst (Stilić – 9/12). Bośniakowi oprócz momentów genialnych (mecze z Lechią, Pogonią czy Górnikiem) zdarzały się też zupełne przestoje, które najdobitniej pokazują, ile dzieli go od poważnej piłki. Dlatego też Semir – mimo całej sympatii, bo uwielbiamy go oglądać – wylądował w APOEL-u, a nie np. w Kaiserslautern, które też go obserwowało. Czy Hamalainen nadaje się na taki poziom? Raczej dyskwalifikuje go wiek (r. 1986), daje też mniejszy show od Stilicia, ale – naszym zdaniem – jest jednak bardziej kompletny.
Wszystko jasne? Okej, lecimy dalej.
Trzecie miejsce dla Mili, który w Lechii nie gra tak spektakularnie, jak zdarzało mu się w kadrze, ale i tak mocno uporządkował zespół Brzęczka. Liczby z całego sezonu – 7 goli, 6 asyst i 5 kluczowych podań – też mówią swoje. Dalej mamy szwajcarską miniaturkę Stilicia, czyli Jevticia, który jeżeli będzie grywał za napastnikiem i jeżeli nie będzie mu nic dolegać, ma szansę pozamiatać tę ligę. Za jego plecami piłkarz o jeszcze większym potencjale. Duda liczby ma jednak w Ekstraklasie słabe, a wiosną – także z powodu kontuzji – mocno przygasł. Nie zmienia to faktu, że jeżeli Ondrej wróci na ziemię, to szanse na karierę ma potężne. Być może największe z wszystkich ekstraklasowców.
Kończąc temat – Gajos, Budziński, Starzyński to trójka chłopaków o dużych możliwościach i niezłych statystykach, ale zupełnym braku regularności. Madej dopiero na starość wykręcił życiową formę, a Vassiljev to zagadka. Momentami prowadzi grę jak pomocnik klasy europejskiej i ładuje z wolnych jak z karnych, by potem zniknąć albo w ogóle zostać odstawionym od składu. Typowo polska cecha u Estończyka. Chroniczny brak powtarzalności.
TOMASZ ĆWIĄKAŁA