Reklama

Arkadiusz Milik, czyli ekspert od spraw najtrudniejszych

redakcja

Autor:redakcja

14 czerwca 2015, 11:48 • 3 min czytania 0 komentarzy

Miażdżąca końcówka w wykonaniu Roberta Lewandowskiego nie tylko zaciemniła obraz w sumie nie najlepszego meczu naszej reprezentacji, ale też odwróciła uwagę od prawdziwego bohatera starcia z Gruzją. Do tej sytuacji idealnie pasuje frazes, że futbol bywa niesprawiedliwy. Za kilka dni będziemy pamiętać fantastyczny hattrick z naprawdę ładnymi golami oraz obrazki, na których Lewy pięknie cieszy się z Błaszczykowskim. Zapamiętamy napastnika Bayernu, który właśnie został najlepszym strzelcem eliminacji, a w klasyfikacji wszech czasów wyprzedził Zbigniewa Bońka. A gdzieś w cieniu pozostanie ten, bez którego to wszystko nie miałoby miejsca.

Arkadiusz Milik, czyli ekspert od spraw najtrudniejszych

Na początku czerwca dopiero minął rok, odkąd Nawałka z całą stanowczością postawił na Arkadiusza Milika. Od tego czasu ten – jak mogłoby się wydawać – nieopierzony napastnik zagrał osiem spotkań z orzełkiem na piersi, w których zdobył sześć goli i zanotował cztery asysty. 21-latek wypracowywał więc gola średnio raz na 64 minuty, a przecież nie mówimy tu o ogórkowych rozgrywkach Ekstraklasy, ale o reprezentacji walczącej o awans do wielkiego turnieju. Nie pamiętamy drugiego zawodnika, który w tak krótkim czasie stałby się kluczowym zawodnikiem drużyny narodowej.

A wszystko zaczęło się 6 czerwca 2014 roku. To właśnie wtedy Milik rozegrał pełne 90 minut w meczu towarzyskim z Litwą, czyli ostatnim sprawdzianie przed startem eliminacji. Po pierwszej połowie Polska przegrywała, a gra – delikatnie mówiąc – nie napawała optymizmem. Kwadrans po zmianie stron Arek wziął więc sprawy w swoje ręce – zgubił krycie w polu karnym i wykończył ładną akcję Grosickiego. To trafienie pozwoliło Polakom uwierzyć w siebie i ostatecznie wygrać, przez co można było przygotowywać się do meczów o stawkę z podniesionym czołem.

Sam Milik nie mógł się wtedy spodziewać, że właśnie został narodowym specjalistą od spraw najtrudniejszych, czyli od odwracania wyniku. I że to właśnie od niego w największym stopniu będą uzależnione wyniki reprezentacji. Kiedy drużynie nie idzie, a kibice drżą o końcowy wynik, to właśnie Arek zaczyna rozdawać karty. A idealny przykład mieliśmy między innymi we wczorajszym meczu.

Reklama

Spójrzmy na wszystkie kluczowe trafienia naszej reprezentacji w trwających eliminacjach. Kluczowe, czyli wyrównujące wynik meczu lub dające Polsce prowadzenie. Po jednej takiej bramce mają Grosicki, Mączyński, Glik i Peszko, natomiast Milik strzelił już trzy takie gole. Wyprowadził drużynę na prowadzenie w meczach z Niemcami i Gruzją oraz doprowadził do remisu w starciu ze Szkocją. Dla porównania, najlepszy strzelec całych eliminacji, Robert Lewandowski nie ma na koncie ani jednej takiej bramki.

Wiadomo, że najłatwiej zdobywa się takiego gole, jak ten na 4:0 w Tibilisi, który na przestrzeni ostatniego roku był dla Milika jedynym mniej istotnym trafieniem. A pozostałe pięć goli zawsze coś tej reprezentacji dawały. Pamiętacie chociażby mecz towarzyski ze Szwajcarią?

Doczekaliśmy się więc gościa z fenomenalnie ułożoną lewą stopą, która mu nie drży w kluczowych momentach. Faceta, który najlepiej czuje się w meczach o stawkę, przy wielkiej presji i niezbyt korzystnym przebiegu spotkania. Piłkarza, po którym w ogóle nie widać młodego wieku i wciąż niewielkiego doświadczenia w dorosłej piłce. I to właśnie ktoś taki może nam dać upragniony awans do Mistrzostw Europy.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
7
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...