Ktoś się zatruł polską ligą, zaczadził kompletnie. Komentatorzy Canal+, Rafał Wolski i Leszek Orłowski, dzisiaj dość frywolnie sugerowali, że Barcelona sprzedała mecz Deportivo.
Hmm.
Drużyna nie trenowała do czwartku (bo świętowała), na boisku grają piłkarze, którzy w normalnych okolicznościach nie mieliby na to szans (Vermaelen, Masip, Douglas, Adriano), za chwilę będzie trzeba się bić o Puchar Króla oraz – przede wszystkim – Puchar Europy, więc nikt ani nie chce się za bardzo zmęczyć, ani narazić na kontuzję. Dodatkowo wszyscy w głowie mają raczej to, co wydarzy się po ostatnim gwizdku – czyli fetę połączoną z pożegnaniem Xaviego.
W tych okolicznościach Barcelona strzela trzy prawidłowe gole (wszystkie Messi), z których arbiter uznaje tylko dwa. Robią to zawodnicy FCB na stojaka, co zrozumiałe z przyczyn wymienionych powyżej.
Deportivo doprowadza do wyrównania po dwóch fantastycznych strzałach, przy czym komentatorzy przy drugim stwierdzają, że Barcelona wcale nie chciała piłki zablokować. Tak nie chciała, że zablokowała najpierw strzał na 17 metrze (za co był rzut wolny), a potem zablokowała strzał z wolnego i pierwszą dobitkę. Że zawodnicy nie rzucali się przed piłkę, że nie jeździli dupą po murawie? No nie robili tego, bo nie zależało im aż tak bardzo na wyniku. Zależało im, żeby sobie pograć w piłkę, nie zmęczyć się i nie odnieść urazów.
Ale jest ogromna różnica między graniem sobie na pół gwizdka (na ten komfort Barcelona zapracowała przez cały sezon), a ustawieniem wyniku na rzecz przeciwnika.
Barcelona nie chciała strzelić za wszelką cenę, ale to nie znaczy, że nie chciała strzelić w ogóle. Jeśli Orłowskiemu czy Wolskiemu wydaje się, że gdyby raz jeszcze w tym meczu Neymar z Messim wyszli na bramkarza i że by specjalnie to spieprzyli – no to trzeba się udać do lekarza. To, że poziom determinacji obu drużyn był inny – to całkowicie logiczne. Dziwne, gdyby był identyczny.
Deportivo utrzymał w lidze terminarz. W takich okolicznościach każdy zespół miałby szansę wywieźć z Camp Nou punkt. Jeśli Orłowski spodziewał się, że od 76. minuty piłkarze Barcelony rzucą się do szaleńczego ataku, no to powinien sobie najpierw odpowiedzieć na pytanie: a niby w jakim celu? Jeśli sądził, że Messi i Neymar będą wbijali się między obrońców grających o życie, czyli takich, którzy nie będą przebierać w środkach, to jest nierozsądny.
Gdyby Barcelona strzeliła kolejnego gola, to przy okazji. Ale było dość jasne, że będzie o to trudno, skoro Deportivo w tym fragmencie meczu zaparkowało autobus i skoro nikt w Barcelonie nie będzie się wysilał, by go przepychać.
Zarzucić Barcelonie w tym meczu lenistwo – wiadomo, była leniwa i to bardzo. Ale posunąć się do sugerowania korupcji, to niedorzeczność. Dali 100 000 euro Xaviemu? A może pół miliona do podziału i piłkarze dzielili kasę w magazynie na buty?
STAN