Reklama

Peszko na karuzeli. Odzyskał miejsce w kadrze, to znów stracił w klubie

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

19 maja 2015, 07:31 • 11 min czytania 0 komentarzy

Wygląda na to, że sezon się dla mnie skończył – martwi się polski skrzydłowy. Peszko ostatni raz wystąpił w barwach klubu z Kolonii blisko miesiąc temu – 25 kwietnia z Bayerem Leverkusen. Zagrał 23 minuty. Po spotkaniu miał krotką rozmowę z trenerem Peterem Stögerem, który był niezadowolony z jego gry. Na tyle, że w ogóle nie zabrał Peszki na kolejny mecz z Augsburgiem – czytamy dziś w Fakcie i Przeglądzie Sportowy. Zapraszamy na wtorkowy przegląd najciekawszych materiałów piłkarskich w prasie codziennej.

Peszko na karuzeli. Odzyskał miejsce w kadrze, to znów stracił w klubie

FAKT

Trzy piłkarskie strony dziś na łamach Faktu. Najpierw – pyskówki zamiast grania. Tekst o tym, że mistrzowie Polski po raz czwarty zakończyli mecz w osłabieniu, tak więc Henning Berg chyba powinien przemówić im do rozsądku. – Sędzia nie pozwalał nam grać. Tomek przy drugiej żółtej kartce nawet nie dotknął Flavio Paixao – stwierdził ironicznie Rzeźniczak. Nie ma w tym tekście niczego ciekawego.

Beniaminkowie za słabi na elitę – też oczywistość. Młodzież pomaga Lechowi – w ostatnim spotkaniu na boisku pojawiło się czterech zawodników poniżej 21. roku życia, a Dawid Kownacki zdobył bramkę. – Z każdym meczem, każdą rundą ta drużyna będzie nabierała doświadczenia – uważa prezes klubu Karol Klimczak, dodając, że brakuje póki co w zespole graczy, którzy wiedzą, że trzeba walczyć do końca.

Reklama

Zrzut ekranu 2015-05-19 o 07.53.25

Kuświk może wzmocnić Górali?

Snajperowi Ruchu w czerwcu kończy się umowa w Chorzowie. Działacze złożyli mu ofertę przedłużenia, ale raczej nie zostanie ona przyjęta. Kuświk jest kuszony przez działaczy Lecha, Lechii, Zagłębia Lubin, Jagiellonii, Podbeskidzia i Sheriffa Tiraspol. – Lepiej niż w naszej lidze nie będzie mu nigdzie. Ma tutaj swoją markę i działaczy, którzy go chcą – uważa były reprezentant Polski Radosław Gilewicz.

Słabiutko dzisiaj w Fakcie. Może poratuje nas ostatnia stronach. Bohater z Dublina w tarapatach, Sławomir Peszko stracił miejsce w klubie. Straci również w kadrze?

Sławomir Peszko przeżywa w tym sezonie Bundesligi prawdziwą huśtawkę nastrojów. Po straconym początku sezonu wreszcie zaczął grać, co zaowocowało powrotem do reprezentacji Polski. Do bagażu kłopotów przed meczami z Gruzją i Grecją selekcjoner Adam Nawałka może jednak znów dorzucić absencję „Peszkina” w trzech ostatnich meczach 1.FC Köln. – Wygląda na to, że sezon się dla mnie skończył – martwi się polski skrzydłowy. Peszko ostatni raz wystąpił w barwach klubu z Kolonii blisko miesiąc temu – 25 kwietnia z Bayerem Leverkusen. Zagrał 23 minuty. Po spotkaniu miał krotką rozmowę z trenerem Peterem Stögerem, który był niezadowolony z jego gry. Na tyle, że w ogóle nie zabrał Peszki na kolejny mecz z Augsburgiem. Martwić może szczególnie fakt, że szkoleniowiec Köln wolał wpuścić na boisko Deyversona, któremu kończy się wypożyczenie z Belenenses i nie zostanie w klubie.

Reklama

Zrzut ekranu 2015-05-19 o 07.53.30

Jest też kawałek o Thiago Cionku. Ma grać z Gruzją, a spada do trzeciej ligi.

Thiago Cionek (29 l.) ma grać w kadrze, ale właśnie zmierza do trzeciej ligi. Cionek występuje w drugoligowym włoskim klubie Modena. W zeszłym sezonie jego zespół walczył o awans do ekstraklasy. W tym zamiast znów bić się o promocję do Serie A jego drużyna musi walczyć, by w ogóle utrzymać się w lidze. Zespół reprezentanta Polski przegrał trzy ostatnie spotkania i spadł na 18. miejsce w tabeli Serie B. Jeśli Modena skończy rozgrywki na tej pozycji, to będzie musiała znów walczyć w barażach na koniec sezonu, ale tym razem o utrzymanie. Jeżeli zaś w piątek zespół Cionka znów poniesie porażkę, to może bezpośrednio spaść do trzeciej ligi. To byłby wstyd, by reprezentant Polski przyczynił się do takiej klapy.

GAZETA WYBORCZA

Brazylia przehandlowana. O skandalu w tamtejszej piłce Rafał Stec.

Trener reprezentacji musi powoływać piłkarzy rekomendowanych przez agencję marketingową. Nie ma natomiast prawa powoływać młodych, niemających jeszcze gwiazdorskiego statusu. Szokujące szczegóły umowy między brazylijską federacją (CBF) a zarejestrowaną na Kajmanach spółką ISE ujawnił dziennik „O Estadao”. ISE nikogo nie zatrudnia, wśród jej właścicieli jest należąca do szejka Abdullaha Kamela saudyjska firma Dallah Al-Baraka inwestująca w transport, opiekę medyczną, banki i giełdę. Z kontraktu wynika, że selekcjoner Brazylii trzyma władzę nad drużyną wyłącznie podczas treningów. Podpisał go były prezes CBF Ricardo Teixeira, znany m.in. z 40 mln dol. łapówek, które przyjął wraz ze swoim teściem Joao Havelangem – rządzącym FIFA w latach 1974-88, dziś już 99-letnim. Najbardziej utytułowana reprezentacja narodowa – pięciokrotnie udekorowana złotem mundialu – od dawna działa jak zwykłe przedsiębiorstwo rozrywkowe. Oblatuje kontynenty, by defilować tam, gdzie nakażą komercyjne firmy dysponujące prawami autorskimi do szyldu „Brazylia”. Stąd dziwaczne sparingi – z żałośnie słabymi przeciwnikami, rozgrywane w zaskakujących miejscach, pozbawione sportowego sensu. Najważniejsze, że tłusto płatne. Zaszczyt gry z Brazylijczykami kosztuje kilka milionów dolarów.

Zrzut ekranu 2015-05-19 o 07.42.12

Chciałbym grać piękny futbol, ale muszę grać skuteczny – tak mówi Michał Probierz.

Jeśli Jagiellonia osiągnie sukces, to pojawi się presja, żeby coś ugrać w Europie?
– W Polsce bardzo często dobry wynik okazuje się pocałunkiem śmierci dla trenera. Drużyna trafia do europejskich pucharów, nie ma tak szerokiego składu, aby łączyć ligę z z meczami w Europie. Przeżywały to w ostatnich latach Ruch, Zawisza i Piast. Dostawały zadyszki w lidze, więc zmieniano trenerów. Polskie drużyny często nie są przygotowane organizacyjnie do gry w pucharach.

Liga uczy sceptycyzmu?
– Mam świadomość, jak funkcjonuje polski futbol. Wielu trenerów zwalnia się w chwili kryzysu, nie pozwala im się przebrnąć przez ten czas. Gdy w kolejnym klubie znajdą się w podobnej sytuacji, znów nie wiedzą, co mają zrobić. Bardzo często brakuje mi u kibiców i ludzi piłki właściwego wyważenia oczekiwań. Albo też rozsądku w ocenie osiągnięć. Słyszę o trenerze: „Pracował w kilku klubach, a nie miał sukcesów”. Czy na przykład moim sukcesem w Polonii Bytom nie było utrzymanie? W Widzewie wprowadziliśmy kilku nastolatków, wielu z nich gra dziś w ekstraklasie, jak Łukasz Broź w Legii. To są sukcesy na miarę tych klubów.

SPORT

Zrzut ekranu 2015-05-19 o 07.44.54

Sport dziś sobie odpuścimy, bo musielibyśmy cytować głównie zapowiedzi meczów Ekstraklasy. Najciekawsze, teoretycznie, tematy w tym numerze to rozmówka z Bartoszem Szeligą pt. „Spuściłem z tonu”, dylemat kto zagra w środku obrony Podbeskidzia oraz materiał o tym, że Górnik znów zaczął wygrywać na własnym boisku. To chyba nie dla nas.

SUPER EXPRESS

Trzy tematy zacytujemy z dzisiejszego Superaka. Najpierw Cezary Kucharski: odejdzie z sejmu i weźmie kasę za Lewego? Tabloid analizuje oświadczenie majątkowe.

Rok 2014 był najlepszy w menedżerskiej karierze Cezarego Kucharskiego (43 l.). Poseł PO pilotował przejście Roberta Lewandowskiego (27 l.) do Bayernu i Grzegorza Krychowiaka (24 l.) do Sevilli. To były transferowe bomby, a mimo to w oświadczeniu podatkowym „Kucharz” wykazał dochód. ponad cztery razy mniejszy niż w 2013, gdy takich transakcji nie przeprowadził. O co chodzi? Niewykluczone, że czeka ze skasowaniem ogromnej kwoty do momentu, gdy przestanie być posłem. Na sejmowej stronie pojawiło się oświadczenie Kucharskiego, z którego wynika, że w 2014 roku z tytułu działalności gospodarczej osiągnął przychód 1,6 mln złotych i dochód 917 447 zł. Za rok 2013 było to 9,2 mln i 4 842 454 zł – wtedy Kucharski przeprowadzał transfery Rafała Wolskiego z Legii do Fiorentiny, załatwił też dużą podwyżkę Lewandowskiemu na ostatni sezon w Dortmundzie.

Zrzut ekranu 2015-05-19 o 07.47.56

Jaga nabiera tuszy. Tekścik z wypowiedziami Patryka Tuszyńskiego.

Klub z Podlasia wyrasta w Ekstraklasie na pogromcę faworytów. W tym sezonie „Jaga” pokonała na wyjeździe m.in. Śląsk, Legię i Lecha. – Ten sezon jest dziwny, bo najlepsze zespoły naszej ligi notują dużo potknięć, co chwilę gubiąc punkty – zauważa najlepszy strzelec Jagiellonii (11 goli). – Jesteśmy rewelacją rozgrywek, takim czarnym koniem. Triumf z Lechem nie był przypadkowy, byliśmy lepsi. Przeważaliśmy, mogliśmy strzelić kolejne gole. Jagiellonia stoi przed niepowtarzalną szansą na zdobycie pierwszego w historii klubu mistrzostwa. – Tytuł? Spokojnie, głowy nam się nie grzeją – tonuje nastroje Tuszyński. – Ale czujemy się mocni. Nie mamy przecież nic do stracenia. Zostało pięć kolejek, podczas których wszystko się może zdarzyć. Weryfikacją naszych możliwości będzie starcie z Legią, a potem z Wisłą. Nie ma znaczenia, że wygraliśmy na Łazienkowskiej przed trzema miesiącami.

Zrzut ekranu 2015-05-19 o 07.48.07

Kamil Kosowski przekonuje z kolei, że lepszej Wisły już nie będzie.

– Na pewno w każdym zespole Smuda chce mieć 2-3 swoich „ulubieńców”, których tępi niemiłosiernie. Ostatnio byli nimi Sarki i Guerrier, przed laty natomiast Grzesiek Pater. Musiał dostać od Smudy co najmniej jedną zje. dziennie. Cóż, trener Smuda tak już ma. Jak pokaże swoją władzę, to poprawia mu się humor. Nadal uważam, że to moje pożegnanie z kadrą mogło wyglądać lepiej. Trener powinien otwarcie powiedzieć, że mecz z Kanadą będzie moim ostatnim. Zrozumiałbym. Na pomeczowej konferencji prasowej podziękowałbym wszystkim i tyle.

Nie zazdrości pan pożegnania, jakie zorganizowano Jerzemu Dudkowi?
– Oczywiście, że mu się należało, ale nie w takiej formie. To było groteskowe. Chociaż skoro ktoś Jurkowi to zaproponował, to on nie mógł odmówić. A ja? Na pożegnanie raczej sobie nie zasłużyłem. Nikt Kosowskim gitary sobie nie zawraca. Uważam natomiast, że wypadałoby zrobić pożegnanie tej starej Wiśle. Wystarczyłoby się odezwać do chłopaków, którzy grali tam w latach 2001-2005, a wszyscy na pewno by się stawili. Tacy Kalu Uche czy Angelo Hugues mogliby też zaprosić po jednym koledze ze znanym nazwiskiem i mielibyśmy fajne widowisko. Stadion byłby pełny. To była najlepsza Wisła w historii i lepszej już nie będzie. Sorry, że tak mówię, ale po prostu widzę, co dzieje się w innych klubach. Legia, Lech, mocna jest Jagiellonia, za chwilę potężny inwestor może być w Śląsku.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Ekstraklasa jest szalona.

Zrzut ekranu 2015-05-19 o 08.04.14

W szalonej lidze rządzi minimalizm – warszawska kołomyja, poznański paraliż, białostocka eurofia. Walka o tytuł trwa. A o utrzymanie? Chyba nie w drużynach beniaminków.

Dlaczego obecni beniaminkowie łamią zasadę, że pierwszy rok dla nowicjusza zazwyczaj jest dobry? W przypadku zespołu z Bełchatowa wydaje się, że problemem jest… jego dobry start w rozgrywkach. W połowie rundy zasadniczej zespół prowadzony jeszcze przez Kamila Kieresia znajdował się na drugim miejscu w tabeli! Rywale szybko zorientowali się, że do meczów z tą drużyną trzeba podchodzić poważnie. W przypadku Górnika Łęczna sytuacja jest bardziej skomplikowana. Zespół jeszcze jesienią grał ładną i ofensywną piłkę. Bez względu na to, z jakiej klasy rywalem się mierzył, zawsze starał się narzucić swój styl. Dlatego między innymi pokonała w grudniu przed własną publicznością Legię Warszawa (3:1). Wszystko zmieniło się wiosną. Trener Jurij Szatałow do spółki z dyrektorem sportowym Ryszardem Jankowskim zakontraktowali nowych piłkarzy, którzy w większości okazali się kompletnie nieprzydatni. Forowanie nowych odbiło się na atmosferze w szatni. To tylko wierzchołek góry lodowej. Górnik, który na tle ligi wyróżniał się terminowością wypłat dla zawodników, w związku z przekroczeniem budżetu płacowego miał niedawno dwumiesięczne opóźnienie w realizowaniu finansowych zobowiązań wobec swoich pracowników.

Zrzut ekranu 2015-05-19 o 08.26.41

Patryk Tuszyński mówi: czasami wychodzi ze mnie leń.

– Staram się podchodzić z dystansem do życia i doceniać to, co już mam. Pokora. Gdyby ktoś trzy, cztery lata temu powiedział, że będę na tym poziomie, nie uwierzyłbym. To co sobie jakiś czas temu założyłem, sumiennie wykonuję.

„Patryk jest czasami leniwy i niekiedy się zawiesza” – to słowa trenera.
– Czasami ten leń wychodzi. To kwestia charakteru, że jestem troszkę leniwy… Mam po tacie. Rodzice prowadzą gospodarstwo rolne. Do tej pory mama zarzucała tacie, że jest leniem. Widocznie po nim trochę to odziedziczyłem.

Zawiesza się pan?
– Na treningach staram się analizować pewne zagranie i niestety bywa, że zajmuje mi to zbyt dużo czasu. Wygląda to wtedy, jakbym się zawieszał.

Mistrzowi Polski brakuje liderów – wyrokuje Robert Błoński.

Mecz ze Śląskiem był 24. w sezonie, w którym drużyna norweskiego trenera jako pierwsza straciła gola. Z Wrocławia udało się przywieźć punkt, ale aż połowę takich spotkań zespół Berga przegrał. Kiedy rywal trafiał do siatki jako pierwszy, Legia wygrała dwa razy w lidze, raz w eliminacjach Ligi Mistrzów, raz w Lidze Europy i raz w Pucharze Polski. – To kwestia koncentracji. Ten sezon jest wyczerpujący dla legionistów. Nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie. Na drużynę spadło wiele mocnych ciosów. Od walkowera dla Celticu zaczynając, na odejściu Miroslava Radovicia tuż przed początkiem rundy rewanżowej kończąc. Kryzys zaczął się po lutowych porażkach z Ajaksem w 1/16 finału LE. Legia nie odzyskała równowagi. Jeszcze niczego nie przegrała, ale stąpa po cienkim lodzie. Wygląda, jakby w ekstraklasie brakowało odpowiedniej motywacji – uważa Kowalewski.

Zrzut ekranu 2015-05-19 o 08.06.31

Na kolejnych stronach:

– Cetnarski wyrwany ze szponów choroby
– Lech młodzieżą po mistrzostwo
– Rumak szykuje zmiany w składzie.

Zacytujmy jeszcze raz tekst o tarapatach Peszki.

– Boję się, że teraz nie dostanę powołania. To wkurza mnie najbardziej, bo reprezentacja to największy prestiż i duma. Mam nadzieję, że trener jednak mnie nie pominie. Cały czas jesteśmy w kontakcie. Ostatnio na meczu z Mainz był Hubert Małowiejski. Rozmawialiśmy przez telefon. Teraz jest specyficzne zgrupowanie, bo po pierwsze – już po sezonie, a po drugie – jedno z najdłuższych w eliminacjach. Możemy lepiej razem popracować, co dobrze wpłynęłoby na moją formę – zaznacza Peszko. Polak na razie nie myśli o zmianie klubu. Ma ważny kontrakt do czerwca 2016 roku. Tylko w najgorszym przypadku, jeśli trener będzie go pomijał podczas przygotowań do sezonu, zdecyduje się na poszukiwania nowego pracodawcy, ale obecnie nie ma takiego tematu. – Liczę, że trener nie obraził się na mnie na amen. Po letniej przerwie mam zamiar wrócić do treningów i walczyć o miejsce w składzie.

Zrzut ekranu 2015-05-19 o 08.14.29

Po trzech sezonach Biała Gwiazda może znowu zagrać w europejskich pucharach, ale klub nie jest do tego przygotowany ani sportowo, ani organizacyjnie.

Większość graczy, którymi obecnie dysponuje trener Moskal, to piłkarze po przejściach, mający za sobą ciężkie kontuzje, dla których gra co trzy dni będzie zadaniem ponad siły. – Może jeden, góra dwa takie tygodnie w miesiącu bym wytrzymał. Wieku się nie oszuka – nie kryje Głowacki. Start w europejskich pucharach wiąże się z jeszcze jednym ryzykiem. Klub zostałby objęty wnikliwą kontrolą w ramach programu „Finansowego Fair Play”. W przypadku długów, a tych Wiśle nie brakuje, UEFA jest bezlitosna, o czym przekonał się ostatnio Ruch Chorzów, który ukarany został 200 tysiącami euro grzywny za łamanie tych zasad. Zresztą przykład Niebieskich, a także Zawiszy Bydgoszcz, może być dla Wisły wymownym ostrzeżeniem. Kluby te, kompletnie do tego nie przygotowane, ruszyły latem ubiegłego roku na podbój Europy, a teraz płacą za to wysoką cenę w postaci desperackiej walki o utrzymanie w ekstraklasie.

Najnowsze

Francja

Bajka z happy endem. Był pół centymetra od śmierci, za moment wróci do gry

Szymon Piórek
0
Bajka z happy endem. Był pół centymetra od śmierci, za moment wróci do gry
Anglia

Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami

Bartek Wylęgała
8
Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami
1 liga

Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Piotr Rzepecki
12
Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Komentarze

0 komentarzy

Loading...